Dekret Bieruta padł
Po 18 latach walki o własność firma Braci Jabłkowskich może wrócić do domu handlowego przy Brackiej w Warszawie. Tamtejszy ratusz podpisał dokument zwracający ziemię odebraną im dekretem Bieruta.
To na pewno wielka satysfakcja i oddech ulgi. Ale jednocześnie nutka goryczy. Bo przez te 18 lat mogliśmy wiele dobra zrobić władając tą nieruchomością i - mówi wzruszony Jan Jabłkowski, jeden ze spadkobierców, dziś animator ruchu kupieckiego, twórca m.in. odznaki Rzetelnego Kupiectwa.
18 lat walki o Bracką
Starania o budynek byli właściciele rozpoczęli już w 1989 roku, ale dopiero w grudniu 2006 r sąd zdecydował, że nieruchomość powininna wrócić do rodziny Jabłkowskich.- Wszyscy odtrąbili zwycięstwo, gazety pisały, że dostaliśmy nieruchomość - wspomina jeden ze spadkobierców. - A my nadal praw do niej nie mieliśmy.
Urzędnicy w Biurze Gospodarki Nieruchomościami tłumaczyli "Rz" przed trzema miesiącami, że to najtrudniejsza sprawa dekretowa w mieście. Przypominali, że do budynku finansowe roszczenia ma Związek Rzemiosł, do którego kamienica należała od lat 60.. Ratusz nie wykluczał nawet, że obciąży nimi spadkobierców przedwojennych właścicieli.
Dlatego po decyzji przyznającej Jabłkowskim prawo wieczystego użytkowania 1400 m. kw. gruntu przy ul. Brackiej właściciele odetchnęli z ulgą. - Choć była to jedyna decyzja jakiej się spodziewaliśmy. Wprawdzie czekaliśmy na nią półtora roku od wyroku, ale dobrze, że jest - mówi Ewa Jabłkowska, prezes spółki "Domy Towarowe. Bracia Jabłkowscy".
Walka odszkodowania
Związek Rzemiosł nie poddaje się jednak.- W zamian za obiekt przy Brackiej oddaliśmy miastu własną nieruchomość - mówi zdenerwowany wiceprezes Związku Rzemiosł Polskich Leszek Janowski. - Wszystko robiliśmy w dobrej wierze. Zresztą to było kilkadziesiąt lat temu. -Janowski przypomina, że związek wyremontował zniszczony w 1/3 budynek, zapłacił za jego wyposażenie i utrzymanie. - Nakłady szacujemy na 40 mln zł. Pójdziemy do sądu po odszkodowanie - zapowiada. - Nie popuścimy. Zwłaszcza, że o decyzji ratusza dowiedzieliśmy się w dniu jej podjęcia. I to nie z ratusza.- To spotkamy się w sądzie - mówi krótko wiceprezydent Andrzej Jakubiak. Dodaje, że decyzji o zwrocie komentować nie będzie.Ewa Jabłkowska twierdzi, że roszczenia rzemieślników, czy to do miasta czy do nich są bezpodstawne. - Związek Rzemiosł od początku wiedział, że żadnych praw do budynku nigdy nie uzyskał. Jeśli inwestował to na własne ryzyko - twierdzi prezes Jabłkowska.
Czy rzemieślnicy mają szansę wygrać w sądzie, nie wiadomo. - Wszystko zależy od umowy jaką mają z miastem - mówi mecenas Jan Stachura specjalizujący się w sprawach dekretowych. Dodaje, że o odszkodowanie do miasta mogą wystąpić bracia Jabłkowscy: - Np. za to, że miasto brało od najemców niski czynsz i budynek niszczał przez wiele lat. Moi klienci wygrywają milionowe odszkodowania.Jan Jabłkowski przyznaje, że wie o możliwości roszczeń. - Ale zdecydujemy, czy będziemy o nie występować po analizie dokumentów z prawnikami - mówi ostrożnie.
Teraz właściciele chcą skupić się na fizycznym przejęciu kamienicy. - Działa w nim wiele firm, które nie mają prawa do zajmowania pomieszczeń, ale nie zamierzamy działać gwałtownie. Czy zawrzemy umowy z którymś z obecnych lokatorów, jeszcze nie wiemy - mówi pani prezes. - Nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji co zrobimy z budynkiem.
Więcej w "Życiu Warszawy"
Zobacz oferty nieruchomości: