Gwałtowny wzrost zainteresowania działkami rekreacyjnymi
Na niespełna miesiąc po wprowadzeniu przez rząd ograniczeń ruch na stronach internetowych sugeruje wyraźny wzrost zainteresowania mieszkaniami i działkami budowlanymi. Niekwestionowanym beneficjentem ostatnich ograniczeń zostały za to działki rekreacyjne, na których Polacy chcieliby się skryć przed rządowymi zakazami.
Związane z epidemią ograniczenia skutkują potężnym wzrostem zainteresowania działkami rekreacyjnymi. Trudno się temu dziwić w obliczu zamkniętych parków, bulwarów, deptaków, plaż, placów zabaw czy nawet lasów. Osoby chcące spędzać czas na łonie przyrody szukają dziś działek rekreacyjnych - sugeruje wyszukiwarka Google. Szukają jak jeszcze nigdy wcześniej.
Okazuje się, że jednym z kluczowych powodów mógł być właśnie wprowadzony zakaz wejścia do lasów i na miejskie tereny zielone. To właśnie w dniach 5-11 kwietnia liczba osób szukających w internecie działek rekreacyjnych wzrosła ponad dwukrotnie wobec poprzednich tygodni. Była też trzykrotnie wyższa niż w analogicznym okresie przed rokiem. Przypomnijmy, że zakaz wstępu do lasów został ogłoszony 3 kwietnia przy czym część nadleśnictw nie wprowadziło go jeszcze 4 kwietnia. Dopiero od 5 kwietnia zakaz faktycznie zaczął obowiązywać na wszystkich terenach należących do Lasów Państwowych.
Dopiero jednak tydzień, który rozpoczął się w Niedzielę Wielkanocną przyniósł wybuch zainteresowania działkami. Co prawda wciąż operujemy na danych wstępnych za niepełny okres (od niedzieli 12.04 do środy 15.04), ale póki co sugerują one ponad trzykrotny wzrost i przy tym historycznie rekordowy poziom zainteresowania ziemią, którą można wykorzystać na cele rekreacyjne.
Póki co jest za wcześnie, aby przesądzić na ile zanotowany wzrost zainteresowania działkami przełoży się na faktycznie zawierane transakcje, a tym bardziej na ceny nieruchomości. Jeśli jednak wzrost popytu się utrzyma, to pojawienie się takiego trendu jest bardzo prawdopodobne.
Jako ciekawostkę warto dodać, że wybuchowi zainteresowania działkami rekreacyjnymi towarzyszy też wyraźny wzrost zainteresowania mieszkaniami i działkami budowlanymi. W obu przypadkach wprowadzone przez rząd restrykcje spowodowały mocny spadek dopływu nowych osób zainteresowanych zakupem nieruchomości.
Wiemy, że w przypadku mieszkań nie oznaczało to tego, że ruch na rynku zamarł - osoby dotychczas poszukujące lokali pozostawały aktywne dalej szukając ofert i obserwując rozwój sytuacji - sugerują dane z portalu obido. Najnowsze dane z wyszukiwarki Google pokazują odbudowywanie się popytu i dopływ nowych kupujących. W bieżącym tygodniu bardzo wyraźnie wzrosło bowiem zainteresowanie Polaków zakupami mieszkań - przynajmniej w największych miastach (Warszawa, Wrocław, Kraków, Poznań, Gdańsk). Ruch w tygodniu rozpoczętym w Niedzielę Wielkanocną jest jak do tej pory dwa razy wyższy niż jeszcze tydzień, dwa czy nawet trzy tygodnie wcześniej. Są to oczywiście póki co dane wstępne, ale wpisują się w rozbudzone przez rząd nadzieje na rozpoczęcie drogi do normalności.
Umiarkowanie pozytywne dane pojawiły się też w przypadku działek budowlanych. Zainteresowanie nimi tuż przed wkroczeniem do Polski koronawirusa było rekordowe. Dane z największej wyszukiwarki internetowej sugerują, że po gwałtownym spadku zainteresowania na początku epidemii, sytuacja może zacząć wracać do normy. Po słabym tygodniu od 29 marca do 4 kwietnia Google zanotował wzrost zainteresowania działkami budowlanymi w dniach od 5 do 11 kwietnia o ponad 1/4. Wstępne dane na temat tygodnia rozpoczętego w Wielkanocną Niedzielę sugerują dalszy ponad 30-proc. wzrost zainteresowania.
Wróćmy jednak do osób, które chciałyby zrealizować marzenie o własnym rekreacyjnym skrawku ziemi. Trzeba mieć świadomość, że dokonanie takiego zakupu nie będzie dziś tak proste jak jeszcze miesiąc czy dwa miesiące temu. Co prawda działkę można obejrzeć samodzielnie nie narażając się żadne ryzyko. Problem w tym, że sam zakup parceli wymaga stawienia się u notariusza z kompletem dokumentów. Niestety część kancelarii ograniczyło swoją działalność, a i sprzedający, który nie ma wszystkich dokumentów (np. wypisu z rejestru gruntów, zaświadczenia o przeznaczeniu działki czy opłaceniu podatku od spadku) będzie musiał te dokumenty zdobyć. To w trakcie epidemii będzie trwało dłużej niż zwykle. Nawet jeśli dostępny jest tryb szybszy niż urna podawcza wystawiona przed urzędem, czyli można złożyć wniosek w formie elektronicznej, to i tak absencje w urzędach i konieczność odebrania dokumentów wysłanych pocztą wydłużą cały proces.
Sprawa jest też względnie prosta w przypadku działek budowlanych. Gorzej jeśli mamy do czynienia z działką rolną, a nie jesteśmy rolnikiem indywidualnym w myśl ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego. W uproszczeniu mowa tu o osobach, które miały nie więcej niż 300 ha, na których samodzielnie gospodarowały i mieszkały w okolicy posiadanych działek przynajmniej od 5 lat.
Warto w tym miejscu przypomnieć zasady zakupu działek rolnych przez osoby niebędące rolnikami. Pod koniec 2019 roku doszło do delikatnego poluzowania wcześniej wprowadzonych restrykcji. W myśl nowelizacji osoby niebędące rolnikami mogą kupować działki rolne o powierzchni mniejszej niż hektar. Szczególnie ważne jest to poza granicami miast. Jeśli będziemy tam mieli więcej niż hektar, to w rozumieniu ustawy trzeba będzie prowadzić powstałe w wyniku zakupu ziemi gospodarstwo rolne - samodzielnie gospodarować na kupionych hektarach mieszkając przy tym na terenie gminy przez 5 lat. Gdyby tego było mało, to jeśli będziemy chcieli działkę sprzedać wcześniej - niezbędna byłaby zgoda szefa Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa.
Jeśli chodzi o grunty leśne, to w ich przypadku zakup też jest trochę utrudniony. Przed faktycznym przeniesieniem własności, trzeba najpierw sporządzić umowę warunkową, aby pozwolić Lasom Państwowym na skorzystanie z ich prawa "wejścia w buty" nabywcy danego gruntu leśnego na warunkach określonych w umowie między kupującym i sprzedającym. Skarb Państwa reprezentowany przez Lasy Państwowe ma miesiąc na wyrażenie takiej decyzji.
Osoby chcące dziś kupić mieszkanie także mogą spodziewać się wydłużonego procesu kompletowania dokumentów przez sprzedającego. Do tego wnioskowanie o bankowy kredyt może natrafić na przeszkody - np. absencje w oddziałach banków czy trudności z uzyskaniem dokumentów potwierdzających rozliczenie PIT. Całe szczęście banki adaptują się do tej sytuacji i ułatwiają proces wnioskowania o kredyt w sposób zdalny. Podobnie działają deweloperzy, którzy mogą pokazać mieszkanie nie tylko tradycyjnie, ale też na wizualizacji, w ramach wirtualnych wizyt czy w trakcie wideorozmowy. Do tego umowy rezerwacyjne można z wieloma deweloperami podpisywać zdalnie.
Bartosz Turek, analityk HRE Investments
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze