Inwestowanie w żarówki daje zarobić nawet 250 proc. w skali roku
Wymiana w mieszkaniu żarówek na energooszczędne może przynieść oszczędność na poziomie 250 zł rocznie. Tam gdzie światło zapala się często i na krótko optymalnym rozwiązaniem jest oświetlenie LED-owe, podczas gdy w najczęściej wykorzystywanych pomieszczeniach warto zainwestować w świetlówki kompaktowe.
Zgodnie z szacunkami Home Broker przeciętna czteroosobowa rodzina wydała w czerwcu aż 885,7 zł na utrzymanie mieszkania. Największa część tych wydatków przypada na nośniki energii (np. gaz, opał i elektryczność). Na prąd w czerwcu modelowa rodzina wydała średnio 169,2 zł. Jest to koszt który relatywnie łatwo można ograniczyć. Pola do optymalizacji w tym zakresie są trzy:
1. zużycie energii na oświetlenie,
2. zużycie energii przez urządzenia elektryczne,
3. wybór tańszego dostawcy energii lub wykorzystanie alternatywnych źródeł energii.
Cykl publikacji mających na celu pomoc w ograniczeniu kosztów utrzymania nieruchomości rozpoczynamy od tego jak ograniczyć koszty zużycia energii elektrycznej na oświetlenie. Oczywistą radą w tym zakresie jest racjonalne wykorzystanie oświetlenia - czyli po porostu należy gasić światło w pomieszczeniach, w których jest ono w danym momencie niepotrzebne. Dla wielu osób zmiana nawyków jest bardzo trudna, to już ten zabieg może znacznie zmniejszyć kwoty na które opiewają rachunki z elektrowni. Przykładowo, jeśli każdego dnia zaledwie przez godzinę niepotrzebnie jest włączonych pięć żarówek 50-watowych, to miesięcznie kosztuje to 4,13 zł, czyli 50,19 zł rocznie.
To jednak nie wszystko. Ograniczyć zużycie prądu można także dobierając odpowiednie żarówki energooszczędne. Są one jednak droższe w zakupie, ale już niedługo wspólnotowe regulacje mocno ograniczą możliwość wykorzystania żarówek żarowych. Już we wrześniu 2009 roku oficjalnie nie można kupić w sklepie żarówek o mocy 100 W i więcej. "Siedemdziesiątki piątki" zniknęły w rok później. Dziś nie można też już kupić żarówek 60 W, a to nie koniec. Od 1 września bieżącego roku z rynku znikną wszystkie tradycyjne żarówki o mocy przynajmniej 25 W. Wymiana oświetlenia na energooszczędne wydaje się więc koniecznością. Lepiej jednak z tym nie zwlekać i nie tworzyć zapasów przestarzałych żarówek na przyszłość. Rachunek ekonomiczny jest dla nich nieubłagany. Po pierwsze tradycyjne żarówki zużywają nawet kilka razy więcej prądu, a ponadto są znacznie mniej trwałe. Zgodnie z zapewnieniami producentów oświetlenia LED ich trwałość wynosi nawet 50 tys. godzin (potem nie przepala się, ale świeci o połowę słabiej). Przyjmując jednak zachowawczo, że jest to "tylko" 30 tys. godzin, wynik ten jest i tak trzydzieści razy lepszy niż w przypadku zwykłej żarówki. W przypadku świetlówek kompaktowych można spodziewać się, że będą one świeciły przez około 10 tys. godzin (częste włączanie i wyłączanie skróciłoby ten okres). Ile więc zapłacilibyśmy za światło, które wykorzystywałoby się przez miesiąc, rok lub pięć?
Przyjmując, że jedna żarówka pięćdziesięciowatowa wykorzystywana jest przez 4 godziny dziennie, to podniesie to rachunek za energię o 3,3 zł miesięcznie. Niby niewiele, ale w przypadku świetlówki byłoby to 0,73 zł, a w przypadku LED 0,4 zł. W takim okresie dla kieszeni konsumenta bardziej odczuwalny będzie wydatek na zakup droższych źródeł światła niż poczynione oszczędności.
Zupełnie inaczej byłoby już po pierwszym roku od założenia nowego źródła światła. Za prąd przy tradycyjnej żarówce trzeba było zapłacić ponad 40 złotych. Świetlówka podniosłaby kwotę, na którą opiewałby rachunek z elektrowni jedynie o 8,83 zł, a LED o 4,82 zł. Nawet dodając do tych kwot wyższe koszty zakupu energooszczędnych źródeł światła bilans byłby pozytywny. Łączny koszt wykorzystania żarówki przez rok wynosi 44,15 zł. W przypadku świetlówki jest to 23,83 zł, a LED 39,82 zł.
Te obliczenia dotyczą jednak tylko jednej żarówki, a w przeciętnym mieszkaniu jest ich przynajmniej kilka. Ile więc przeciętna rodzina mogłaby zaoszczędzić w skali roku? Gdyby przyjąć, że w mieszkaniu używa się średnio przez 4 godziny dziennie 7 żarówek 50-watowych, to w ciągu roku na samą energię wydałoby się ponad 281 złotych. Gdyby zastąpić je świetlówkami rachunek spadłby do niecałych 62 złotych rocznie, a w przypadku LED byłoby to niecałe 34 złote.
Idąc dalej można też pokusić się o bardziej abstrakcyjne obliczenia. Zgodnie z zapewnieniami producentów oświetlenia w technologii LED ich trwałość to minimum 30 tysięcy godzin. Jakie koszty generowałoby wykorzystanie wszystkich trzech typów światła przez tak długi czas? W przypadku zwykłej żarówki byłoby to aż 885 złotych. 825 złotych należałoby się zakładowi energetycznemu, a 60 zostawilibyśmy w sklepie kupując kolejne żarówki. W przypadku świetlówek kompaktowych łączny koszt świecenia byłby znacznie niższy i wyniósłby 227 złotych. Wynik dla LED-ów to zaledwie 134 złote, a więc 6 - 7 razy mniej niż w przypadku zwykłej żarówki. Nic nie stoi więc na przeszkodzie, aby rozważać zakupu energooszczędnego oświetlenia jako inwestycji. Kupując żarówkę LED za 35 złotych zamiast tradycyjnej za 2 złote można bowiem w ostatecznych rozrachunku zaoszczędzić kilkaset złotych.
Na pierwszy rzut oka widać, że zakup oświetlenia diodowego pozwala znacznie bardziej ograniczyć koszty niż świetlówka. Cena zakupu żarówek LED-owych jest jednak ponad dwukrotnie wyższa niż w przypadku świetlówki. Nie można więc w prosty sposób odpowiedzieć które rozwiązanie jest najbardziej uzasadnione ekonomicznie. O tym czy lepiej inwestować w oświetlenie złożone ze świetlówek kompaktowych czy LED odpowie dopiero rentowność obu tych posunięć. Rentowność w tym wypadku w prosty sposób pokazuje jakie efekty w postaci przyszłych oszczędności przyniosą dodatkowe nakłady na zakup energooszczędnego źródła światła. Na podstawie podobnego wskaźnika przedsiębiorstwa produkcyjne podejmują np. decyzje na temat tego od którego dostawcy maszyny kupić do produkcji wyrobów.
Zgodnie z szacunkami Home Broker w przypadku zmiany tradycyjnej żarówki na LED rentowność można oszacować na ponad 114% w skali roku. Gdyby zwykłą żarówkę zmienić na świetlówkę, to rentowność można oszacować na 257%. Bardziej opłacalnym rozwiązaniem jest więc zakup świetlówki, a nie żarówki LED. Taki wynik dało porównanie kosztu zakupu i użytkowania cztery godziny dziennie przez 20 lat zwykłej 50-watowej żarówki w zderzeniu z jej energooszczędnym odpowiednikiem. Cenę energii przyjęto na poziomie 55 groszy za kWh, cenę zakupu żarówki przyjęto na poziomie 2 zł, a świetlówki i LED odpowiednio na 15 i 35 złotych. Trwałość to odpowiednio 1, 10 i 30 tys. godzin.
Oprócz prostego rachunku ekonomicznego trzeba też zwrócić uwagę na plusy i minusy wykorzystania innych źródeł światła niż tradycyjne żarówki. Szczególnie w przypadku pomieszczeń, w których światło zapala się często i na krótko świetlówka może okazać się złym rozwiązaniem. Takie postępowanie skraca bowiem jej żywotność, a ponadto przy włączaniu świetlówka pobiera przez chwilę więcej prądu. Potem przez pewien czas musi się też "rozpalać" zanim zacznie emitować nominalną ilość światła. To są argumenty za tym, aby w garderobie, łazience czy kuchni instalować raczej oświetlenie LED-owe niż świetlówki kompaktowe.
To jednak nie wszystko na co trzeba zwrócić uwagę. Zwolennicy tradycyjnego oświetlenia podkreślają, że tradycyjne żarówki są zdrowsze dla oczu, a ponadto ciepło przez nie wytwarzane ogranicza zapotrzebowanie na ogrzewanie zimą. W przypadku pierwszej z tych tez można znaleźć badania przysparzające argumentów zarówno "za" jak i "przeciw". Drugie jest łatwiejsze do obalenia. Po pierwsze o ile ciepło wytwarzane przez żarówkę może być pożądane w sezonie grzewczym, to poza nim może być utrapieniem w trakcie upałów. Ponadto ciepło wytwarzane przez żarówkę nie jest wcale tanie. Na podstawie danych firmy Viessman i GUS można oszacować, że jednostka ciepła wytworzona przez grzejniki elektryczne (1 kWh) kosztuje 0,49 gr. Wytworzenie przez żarówkę tej samej ilości ciepła może kosztować około 58 groszy. Dla porównania ciepło wytworzone przez kocioł olejowy kosztowałoby niewiele ponad 40 groszy za jednostkę, w przypadku kotła gazowego około 20 - 30 groszy, a w przypadku opalania drewnem poniżej 20 gorszy.
Bartosz Turek, analityk rynku nieruchomości Home Broker