Mają swoje Mieszkanie plus, na razie rządowy program ich nie interesuje
Pierwszy był Ostrów Wielkopolski, w jego ślady poszły Mikołajki. W obu miastach w ramach programu "Mieszkanie dla systematycznych" zbudowano dziesiątki mieszkań i buduje się następne.
Burmistrz przyznaje, że ma pretensje do rządu o to, że nikt ich nie zapytał o doświadczenia związane z programem. - Mieszkanie plus nie idzie w dobrą stronę, przede wszystkim będzie to wszystko trwało bardzo długo i pociągnie za sobą koszty. Wiadomo, trzeba powoływać spółkę, a tam liczne etaty, koszty, do tego budować będą deweloperzy, którzy przecież muszą na tym zarobić. Gdyby oddać to w ręce samorządów, byłoby szybciej i taniej.
W Ostrowie Wielkopolskim program rozpoczęto w 2008 roku. Do dzisiaj wybudowano 115 mieszkań, właśnie kończy się budowa kolejnych 32.
Na naszą uwagę, że przecież inne samorządy mogły do tej pory tak jak Mikołajki i Ostrów budować i jakoś się do tego nie kwapiły, burmistrz mówi: - Nie będę się wypowiadał o innych, ale jeśli już rząd ma pieniądze na cele mieszkaniowe, to gdyby zwrócił się do samorządów i zapowiedział, że dopłaci do metra mieszkania budowanego na takich zasadach, jak u nas 20 czy 30 procent, to przecież nikt by nie odmówił.
Piotr Jakubowski jest pewny, że budowaliby wszyscy: - I nie chodzi o chęci, po prostu zostaliby zmuszeni przez mieszkańców. Gdyby w kilku gminach powstały mieszkania w cenie 1,5 czy 1,8 tys. za metr, to mieszkańcy sąsiednich miast i gmin zmusiliby swoich prezydentów czy wójtów do budowy takich samych.
Na czym opierają się programy w Ostrowie i Mikołajkach?
- Są tak proste, że aż banalne - mów Jakubowski. - I to jest ich siła.
W obu miastach powstały spółki, którym miasto przekazało grunty. Spółki biorą na budowę kredyty w bankach.
- Odbywa się to na zasadzie przetargu, to my określamy warunki kredytowania - mówi Ryszard Wiśniewski, dyrektor MZGM w Ostrowie. - Chętnych banków nie brakuje, zainteresowane są np. banki spółdzielcze, które dla udzielania takiej pożyczki tworzą konsorcja.
Jak dodaje, warunki są o niebo korzystniejsze niż w przypadku kredytów hipotecznych, o jakie można starać się indywidualnie. Spółka miejska jest po prostu bardziej wiarygodnym partnerem dla banku.
- Poza tym, co bardzo ważne, rozwiązuje to problem zdolności kredytowej dla starających się o nasze mieszkania - mówi dyrektor. - Większość z nich nie spełniała wymogów banku, a u nas mieszkanie na raty kupią.
Czy w takim razie nie ma problemów ze spłatą?
- Żadnych - mówi burmistrz Mikołajek. - Ludzie, jak już część spłacą, nie chcą tego tracić. A gdy są jakieś przypadki losowe, to ze znalezieniem chętnych na "wskoczenie" do zwalniającego się mieszkania nie ma problemu. (...)
Piotr Toborek
Sprawdź najnowsze informacje z rynku budowlanego w serwisie Budownictwo INTERIA.PL