MdM: Na dopłaty do kredytów wciąż zostało 447 milionów złotych
Po zmianach w programie "Mieszkanie dla młodych" (MdM) wyraźnie wzrośnie popularność kredytów z dopłatą. W drugim półroczu wciąż jest do wydania 447 mln zł, więc ryzyko, że pod koniec roku środków zabraknie jest niewielkie. Problem pojawić się może jednak za rok.
Do końca czerwca br. z pieniędzy przewidzianych na dopłaty w programie MdM w 2015 roku wydano 268,4 mln złotych (37,5 proc. z zaplanowanej kwoty 715 mln zł). To niewiele biorąc pod uwagę, że z pieniędzy zarezerwowanych na dopłaty w tegorocznym budżecie można też było korzystać w 2014 roku. Przyspieszenie tempa wydawania pieniędzy mogło być jednym z celów, jaki przyświecał ustawodawcy podczas tworzenia zmian programu przyjętych przez Sejm 25 czerwca br. Teraz zostaje już czekać tylko na podpis prezydenta pod ustawą, opublikowanie jej w dzienniku ustaw i wejście w życie. Faktycznie nowelizacja może więc zacząć działać już w sierpniu - szczególnie, jeśli na złożenie podpisu zdecyduje się jeszcze urzędujący prezydent.
Tak czy inaczej zmiany w programie MdM w końcu pozwolą większej części społeczeństwa na korzystanie z dopłat. Nowelizacja wprowadza bowiem możliwość zakupu ze wsparciem mieszkania używanego. W efekcie na pieniądze mogą liczyć już nie tylko nabywcy z 20 największych miast Polski. Tak powinno być od początku działania wsparcia, ponieważ na fundusz dopłat "składają się" wszyscy podatnicy. I choć trzeba przyznać, że w nowelizacji można znaleźć zmiany "na plus", to często tylko maskują spore niedociągnięcia pierwotnej wersji ustawy.
I tak na przykład z jednej strony ustawodawca zezwala na zakup mieszkań używanych na kredyt z dopłatą, ale wciąż wyraźnie faworyzuje lokale deweloperskie. W efekcie w miejscowościach, w których nie działają deweloperzy, pojawi się możliwości skorzystania z dopłat, ale tam, gdzie program do tej pory działał, wciąż preferowane będą lokale nowe. Dla przykładu w Warszawie, chcąc kupić na kredyt z dopłatą mieszkanie od dewelopera, można na metr wydać maksymalnie 6588 zł, a w przypadku lokalu z drugiej ręki jest to tylko 5390 zł za m kw. Problem w tym, że ofert z taką ceną prawie nie ma.
Inną zmianą jest podniesienie kwoty dopłaty dla rodziny z przynajmniej trójką dzieci aż o 160 proc. względem pierwotnej wersji ustawy. Efekt będzie taki, że będzie można pokazać, że ta grupa docelowa faktycznie korzysta ze wsparcia. Przez 12 miesięcy kredyt z dopłatą wzięło bowiem jedynie 37 rodzin z trójką dzieci (0,3 proc. wszystkich beneficjentów). Nie należy przy tym nadmiernie się łudzić, że pieniądze trafią do biednych rodzin wielodzietnych, bo tych często nie stać na opłacanie rat kredytowych.
Nowelizacja ułatwia też dostęp do kredytów z dopłatą przy zakupie mieszkań od spółdzielni. Te są często tańsze niż deweloperskie. Ustawa w poprzedniej wersji była tak napisana, że tylko w wybranych przypadkach można było liczyć na dofinansowanie przy zakupie nowego lokum od spółdzielni. Teraz będzie łatwiej. Nie zmieniono natomiast regulacji dotyczących zakupu domów. Te są na tyle restrykcyjne, że przez 15 miesięcy działania programu jedynie 438 domów zostało kupionych na kredyt z dopłatą (2,4 proc. umów z dopłatą).
Gdyby nie nowelizacja programu w 2015 roku, pieniędzy na "Mieszkanie dla Młodych" nie mogłoby zabraknąć. Po nowelizacji nie jest to wcale takie oczywiste, choć trzeba podkreślić, że ryzyko, iż w bieżącym roku banki odprawią klientów z kwitkiem wciąż jest niewielkie. Jeśli bowiem przyjąć, że nowelizacja ustawy wejdzie w życie w sierpniu, to popularność dopłat musiałaby wzrosnąć aż trzykrotnie, aby faktycznie budżet na 2015 rok został wykorzystany do cna. Gorzej będzie już w przyszłym roku, kiedy zliberalizowana wersja ustawy będzie działała przez 12, a nie 5 miesięcy roku.
Tak czy inaczej trzeba podkreślić, że pieniądze publiczne nie powinny jednak być wydawane szybko, lecz z głową. Dość powiedzieć, że za 3,6 mld zł (tyle do 2018 roku zaplanowano do wydania w ramach "MdM") można było stworzyć program, który pozwoliłby wesprzeć w drodze do własnych czterech kątów kilka, a nawet kilkanaście razy więcej rodzin niż "MdM". Wystarczy wzorować się na rozwiązaniach brytyjskich, duńskich, francuskich czy niemieckich. Tam dzięki pożyczkom, gwarancjom i długoterminowemu oszczędzaniu, publiczne pieniądze są wydawane efektywniej niż w Polsce, pomagając za te same pieniądze znacznie większej grupie obywateli.
Nie można też zapomnieć o fakcie, że program "Mieszkanie dla Młodych" wpływa na rynek nieruchomości. Do tej pory częściowo dzięki niemu, a częściowo dzięki niskim stopom procentowym deweloperzy nie mieli problemów ze sprzedaniem mieszkań. W związku z tym ich optymizm był tak wielki, że przez pierwsze 5 miesięcy br. zaczęli budowy tak dużej liczby mieszkań, jak jeszcze nigdy w historii. Z punktu widzenia firm budujących mieszkania, problem w tym, że zbliżające się podwyżki stóp procentowych w ogóle mogą obniżyć popyt na mieszkania, a rozszerzenie programu "Mieszkanie dla Młodych" z dużym prawdopodobieństwem spowoduje przesunięcie części popytu z rynku pierwotnego na wtórny. W efekcie spodziewane zmiany mogą utrudnić sprzedaż w tak lawinowo rozpoczynanych nowych inwestycjach. Zyskać może za to rynek wtórny, na który bez wątpienia trafi spora część dofinansowania.
Bartosz Turek