Mieszkania w Warszawie tańsze niż rok temu

Styczeń był trzecim z rzędu miesiącem spadków cen mieszkań w największych miastach Polski. Nastąpiło to po letnich i jesiennych podwyżkach średnich stawek, co oznacza, że wróciły one po prostu do poziomu z wiosny 2016 r.

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2016

Styczniowy wyścig po dopłaty w programie Mieszkanie dla Młodych sprawił, że w zbiorze kupionych mieszkań było więcej tanich nieruchomości, co przełożyło się na spadek Indeksu Cen Transakcyjnych.

Jego lutowe notowanie to 813,45 pkt, co oznacza, że w ciągu miesiąca średnie ceny w badanych miastach obniżyły się o 2,21 proc.

Przeciętne ceny nadal są jednak wyższe od tych sprzed roku (o 0,88 proc.), a w dłuższym okresie wciąż obserwujemy na rynku mieszkaniowym stabilizację.

Reklama

Indeks Cen Transakcyjnych powstaje na podstawie danych z transakcji mieszkaniowych dokonanych przez klientów Home Brokera i Open Finance i obrazuje realne zmiany stawek w analizowanych miastach.

Ceny w Warszawie najniższe od czterech lat

W większości spośród analizowanych przez Home Broker i Open Finance miast przeciętne ceny mieszkań w ciągu ostatniego roku wzrosły. Spadek zanotowano tylko na dwóch rynkach, ale za to bardzo ważnych: w Poznaniu i Warszawie. Na szczególną uwagę zasługuje sytuacja w stolicy, gdzie aktualna przeciętna stawka (6950 zł za mkw.) jest najniższa od marca 2013 r. (5943 zł za mkw.) i niższa od tej sprzed roku o 4 proc. Nie ma jednak co wyciągać zbyt pochopnych wniosków. Jest to miasto, gdzie sprzedaje się najwięcej mieszkań z dopłatami MdM i styczniowa ich popularność nie pozostała bez echa. W miesiącu tym kredytobiorcy złożyli do BGK wnioski o dopłaty na łączną kwotę prawie 390 mln zł, co jest zdecydowanie najwyższym wynikiem w historii programu. W związku z popularnością dopłat w Warszawie, w zbiorze transakcji z ostatniego okresu znalazło się sporo mieszkań tanich, mieszczących się w limicie cen (aktualnie wynosi on 6433,43 zł za mkw. dla rynku pierwotnego i 5263,71 zł dla wtórnego), co skutkuje spadkiem średniej ceny transakcyjnej, ale nie oznacza, że sprzedający obniżyli ceny mieszkań. Kolejne miesiące powinny być okresem odbicia.

Podobną sytuację zaobserwowaliśmy w Poznaniu, gdzie w ciągu roku mediana ceny transakcyjnej spadła o 3,8 proc. do poziomu 5 334 zł. Za to na kilku innych mniejszych rynkach zanotowaliśmy wzrost przeciętnych stawek o 7-8 proc. Są to Bydgoszcz, Lublin, Łódź i Szczecin. W pozostałych badanych ośrodkach przeciętne ceny wzrosły o nie więcej niż 3-4 proc. Najdroższym dużym miastem jest niezmiennie Warszawa, aktualnie mieszkania w stolicy kosztują o ok. 80 proc. więcej niż w Bielsku-Białej i Łodzi i około dwa razy więcej niż w Kielcach, Tychach i Zielonej Górze.

Deweloperzy napędzają rynek

Styczeń był piętnastym z rzędu miesiącem, w którym rosła liczba oddawanych przez deweloperów do użytkowania mieszkań. W ostatnich 12 miesiącach firmy budujące nieruchomości mieszkalne na sprzedaż oddały ich 80,2 tys. - najwięcej w historii. Na bardzo wysokim poziomie utrzymuje się również liczba rozpoczynanych budów i uzyskiwanych pozwoleń. Zgodnie z oczekiwaniami analityków, na rynku mieszkaniowym weszliśmy w okres dynamicznego wzrostu liczby mieszkań oddawanych przez deweloperów. Jest to bezpośrednią pochodną wysokiej aktywności rynku jeśli chodzi o rozpoczynanie nowych budów w ostatnich dwóch-trzech latach.

Rekordowa sprzedaż kredytów z dopłatą

Styczeń był bardzo pracowitym miesiącem dla banków udzielających kredyty hipoteczne. Wszystko za sprawą uruchomienia jednej z ostatnich transz pieniędzy z programu MdM. W ciągu zaledwie miesiąca Polacy zgłosili się po 388 mln zł dofinansowania. Kwota ta pomogła w zakupie około 15 tys. mieszkań i domów wartych około 3,3 mld zł, a warto podkreślić, że mówimy tu o dokonaniach zaledwie jednego miesiąca. Dla porównania można dodać, że - jak wynika z danych firmy REAS - w rekordowym dla deweloperów roku 2016 - przez całe 12 miesięcy sprzedali oni na sześciu największych rynkach 62 tysiące mieszkań.

Jeśli ktoś nie skorzystał z dopłat w styczniu, to musi być świadomy tego, że pieniędzy zostało już niewiele. Po wyczerpaniu się środków z budżetu roku 2017, jedynym rozwiązaniem, aby zarezerwować jeszcze w tym roku pieniądze na dofinansowanie jest podpisanie odpowiedniej umowy. Musi z niej wynikać, że do ostatecznej umowy i zapłaty ostatniej transzy za mieszkanie lub dom dojdzie dopiero w 2018 roku. Na rynku wtórnym może to nie być łatwe, sprzedający musi zgodzić się na to, że część pieniędzy otrzyma dopiero za prawie rok.

Kolejną złą informacją jest fakt, że od stycznia chcąc kupić mieszkanie na kredyt trzeba mieć 20-proc. wkład własny. Potrzebną kwotę można ograniczyć o połowę, jeśli komuś nie straszne dodatkowe koszty ubezpieczenia. Wspominając o kosztach nie można ponadto zapomnieć o zapowiedziach, zgodnie z którymi do podwyżek stóp procentowych może dojść w 2018 roku. To oznacza, że już za kilkanaście miesięcy Rada Polityki Pieniężnej może zdecydować, że kredyty zdrożeją.

Niezależnie od tych zmian, rok 2017 przyniesie gwałtowną podwyżkę rat prawie 31 tysiącom osób, którym skończy się okres dopłat do kredytów z programu Rodzina na Swoim. Tacy kredytobiorcy muszą się liczyć ze wzrostem raty nawet o jedną trzecią. Ratunkiem dla nich może być refinansowanie posiadanego długu, bo obecnie wiele banków posiada oferty konkurencyjne wobec tych obowiązujących 8 lat temu.

Marcin Krasoń, Home Broker

Bartosz Turek, Open Finance

Home Broker
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »