Na Ukrainie otwarto rynek ziemi rolnej
Na Ukrainie z dniem 1 lipca otwarto rynek ziemi rolnej. Na razie grunty mogą kupować tylko osoby fizyczne będące obywatelami Ukrainy. Szacuje się, że obecnie do sprzedaży jest gotowych tylko ok. 2,5 proc. właścicieli - mówi PAP Ellina Jurczenko, ekspertka ds. prawa rolnego.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
W 2020 roku ukraiński parlament uchwalił ustawę o obrocie ziemią rolną, znoszącą obowiązujące od lat moratorium na sprzedaż gruntów. Zgodnie z ustawą na razie ziemię będą mogły kupować jedynie osoby fizyczne mające obywatelstwo Ukrainy. W jednych rękach początkowo będzie mogło znaleźć się maksymalnie 100 ha ziemi.
Od 1 stycznia 2024 roku grunty będą mogły kupować też ukraińskie osoby prawne - do 10 tys. ha. Ze sprzedaży wyłączone są grunty państwowe i komunalne. Nie można też kupować ziemi w części kraju niekontrolowanej przez rząd w Kijowie.
Kwestia sprzedaży ziemi obcokrajowcom ma być poddana pod referendum. Nie wiadomo jednak, kiedy takie głosowanie miałoby się odbyć.
Nawet jeśli Ukraińcy opowiedzieliby się za pozwoleniem na sprzedaż ziemi cudzoziemcom, obcokrajowcy nie mogliby nabywać gruntów w 50-kilometrowej strefie od granicy ukraińskiego państwa.
Ellina Jurczenko z Ukraińskiego Klubu Biznesu Agrarnego pytana przez PAP, jak w nowych warunkach odnajdą się zagraniczne firmy obecne na Ukrainie, podkreśliła, że będą one nadal dzierżawić ziemię. Nie wykluczyła, że przedsiębiorstwa będą przy tym proponować korzystniejsze dla właścicieli warunki finansowe, by zachować prawo do korzystania z danego gruntu.
W sprawie uruchomienia rynku ziemi nie brakuje głosów krytyki. Przeciwnicy projektu obawiają się m.in., że wynikiem reformy może być koncentracja dużych areałów gruntów w jednych rękach. Według nich mimo ustalonych ograniczeń hektarowych ziemia będzie skupowana przez pośredników.
- Jako że rynek ziemi dopiero się otwiera, praktyka realizacji przepisów prawnych nie jest ustalona, a część państwowych rejestrów będzie działać w testowym reżimie, możliwe są zarówno pomyłki, jak i umyślne machinacje z ziemią. Ustanowione zasady gry nie zawsze pasują wszystkim i znajdują się ci, którzy chcą je obchodzić" - ostrzegła w komentarzu dla portalu Zaxid.net prawniczka Natalia Neczajewa.
W opinii Jurczenko wejście w życie nowego prawa nie niesie za sobą żadnego ryzyka, a parlament przyjął wszystkie ustawy konieczne do odpowiedniego funkcjonowania rynku. "Wszystkie rejestry są już gotowe do otwarcia rynku ziemi, wszystkie zasady są wyjaśnione, obywatele muszą się tylko z nimi zapoznać" - dodała.
Jak zaznaczyła, najważniejsza przyczyna otwarcia rynku to zagwarantowanie właścicielom ziemi prawa do swobodnego rozporządzania nią. Poinformowała przy tym, że szacunkowo do sprzedaży jest obecnie gotowych ok. 2,5 proc. z nich.
W ocenie ekspertki ceny gruntów będą różnić się w zależności od regionu. Wpływać na nią będzie m.in. stopień urodzajności i obecna wysokość czynszu. Jej zdaniem ceny będą się wahać od 1000 do ponad 2,5 tys. USD za hektar.
"Nie ma się czego bać. Każdy obywatel powinien sobie zdawać sprawę z tego, że nikt go nie zmusza do sprzedaży ziemi" - oceniła.
Do zniesienia moratorium na sprzedaż gruntów rolnych zachęcał Ukrainę m.in. Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Według prezydenta Wołodymyra Zełenskiego podczas obowiązywania moratorium "niektórzy politycy i biznesmeni ukradli państwu ziemię równą terytorium dwóch półwyspów krymskich". Jak dodał, według wstępnych szacunków w tym czasie przywłaszczono ok. 5 mln hektarów państwowych ziem.
Władze liczą, że dzięki realizacji reformy do budżetów na różnych poziomach trafi ok. 2 mld dolarów, czyli ok. 1,5 proc. PKB.
Z Kijowa Natalia Dziurdzińska
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami