Podatek od nieruchomości: O ile wzrosną stawki w Białymstoku?
W 2023 roku stawki podatku od nieruchomości w Białymstoku wzrosną średnio o kilkanaście procent. W poniedziałek podwyżkę przegłosowali białostoccy radni, a o zatwierdzeniu projektu zdecydował jeden głos. Do budżetu miasta z tytułu podwyżki podatku ma wpłynąć maksymalnie 18-20 mln zł.
Na początku poniedziałkowego posiedzenia białostockiej rady miasta radni PiS i Ruchu Polska 2050 chcieli zgodnie wycofania tego projektu z sesji, argumentując to przede wszystkim zbyt krótkim czasem na przygotowanie się do prac nad tą uchwałą. Ostatecznie jeden głos zdecydował (przy nieobecności jednego z radnych PiS), że projekt pozostał w programie sesji, a później (również jednym głosem) został przez radnych przyjęty.
Podczas prezentacji projektu skarbniczka miasta Stanisława Kozłowska przypominała, że stawki podatku od nieruchomości na kolejny rok określają przepisy z obwieszczenia resortu finansów. Argumentowała, że w przypadku Białegostoku stawki wzrosną od 9 do 15,5 proc., czyli poniżej poziomu inflacji. Wyjątkiem jest stawka za nieruchomości pod wodami powierzchniowymi stojącymi lub wodami powierzchniowymi płynącymi jezior i zbiorników sztucznych, gdzie wzrost będzie o 23 proc. Skarbniczka mówiła, że podmiotów płacących taki podatek w mieście jednak nie ma.
Kozłowska poinformowała, że jeśli wszyscy właściciele nieruchomości będą regularnie płacili podatek w nowych stawkach, to do budżetu miasta wpłynie z tego tytułu ok. 18 mln zł więcej, niż zaplanowano w obecnym roku.
- Większość tych podwyżek jest w granicach 14-15 proc., czyli te podwyżki są niższe, niż przewidywana inflacja. Decyzja jest trudna, ale konieczna - mówiła szefowa klubu radnych KO Katarzyna Jamróz. - Nie mamy innego wyjścia, musimy za tym zagłosować - dodał radny KO Andrzej Perkowski.
Przeciwni podwyżce byli radni PiS i Ruchu Polska 2050. - Podwyżka to zły pomysł, nie chcemy dokładać wydatków białostoczanom - mówił szef klubu radnych PiS Henryk Dębowski. Apelował do prezydenta miasta, by stworzył "dekalog oszczędności", czyli wskazał możliwości oszczędności w budżecie miasta w związku z jego trudną sytuacją. Radny PiS Zbigniew Klimaszewski apelował o wycofanie się z pomysłu i "wystąpienie z nim w dogodniejszym czasie, niekryzysowym".
Prezydent Tadeusz Truskolaski wpływy do budżetu z tytułu podwyżki podatku od nieruchomości oszacował na 18-20 mln zł. O sytuacji finansowej miasta mówił, że jest "bardzo trudna". Zwracał uwagę na obniżkę dochodów m.in. wskutek obniżki stawek PIT. Jak podał, do budżetu miasta z różnych źródeł nie wpłynęło ponad 500 mln zł; nie wskazał przy tym, w jakim okresie. Przedstawił wyliczenia, z których wynika, że mimo wpływów z budżetu państwa (m.in. wyrównanie ubytków z podatków czy pieniądze na inwestycje), miasto - jak to ujął - "straciło" blisko 300 mln zł.
- Łatwo być dobrym wujkiem i być przeciw, ale od nas wszystkich wymagana jest odpowiedzialność. To my jesteśmy odpowiedzialni za oświatę, transport publiczny, pomoc społeczną, utrzymanie miasta letnie i zimowe (...). Ta podwyżka nawet nie pokrywa inflacji - mówił Truskolaski.
Ostatecznie za projektem zagłosowało 14 radnych Koalicji Obywatelskiej; przeciw było 11 radnych PiS oraz dwóch Ruchu Polska 2050.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami