Wojna domowa wśród budowlańców
Wielu generalnych wykonawców nie wywiązuje się z terminów płatności i przerzuca na podwykonawców koszty drakońskich oszczędności dokonanych, by wygrać przetarg. Jeszcze niedawno generalny wykonawca dostawał 5300 zł za metr kwadratowy powierzchni budynku, dziś 3500 zł.
Budownictwo rośnie w oficjalnych statystykach, ale w branży nie ma zdrowych relacji wykonawców z podwykonawcami. Kryzys zaufania, a nawet nierówna wojna domowa wśród budowlańców pozwala przetrwać silniejszym, ale wszystkim źle wróży na przyszłość.
- Jeszcze niedawno płaciłem generalnemu wykonawcy 5300 zł za metr kwadratowy powierzchni budynku, dziś 3500 zł, a gdy wprowadzę oszczędności na standardzie wykończenia, to nawet 3200 zł - opowiada członek zarządu jednej z czołowych firm deweloperskich. Generalny wykonawca ma więc nadal dobrą marżę netto, w granicach 10-15 proc., choć słabszą niż rok temu (20-25 proc.). Z podwykonawcą dzieli się nią w ten sposób, że wyznacza mu marżę 5-8 proc. Gdy jednak coś się pop,
suje, wystąpią opóźnienia lub wzrosną koszty - podwykonawca wychodzi na zero lub czasami nawet dopłaca do interesu.
Spośród blisko 406 tys. firm budowlanych, 90 proc. to zakłady zatrudniające do dziewięciu osób.
- Prowadzę małą firmę, mam dwie kilkuosobowe brygady wykonujące prace wodociągowo-kanalizacyjne - mówi Wiktor Łukecza, właściciel firmy Usługowo-Handlowej WIKI z Rybarzowic niedaleko Bielska-Białej (woj. śląskie). - Do przetargów nie startuję, bo jestem "za krótki". Dlatego jestem skazany na bycie wiecznym podwykonawcą.
Szczegółów nie ujawnia, bo "każdy chce żyć".
Ale podkreśla, że relacje z głównymi wykonawcami różnie się układają. Czasami w większym mieście łatwiej mu znaleźć zlecenia, które są regulowane bez opóźnień (czyli z 30-dniowym terminem płatności) niż w małych miastach. - Jeżeli jednak zleceniodawca opóźni mi płatność o miesiąc, balansuję na granicy upadłości - skarży się Łukecza. - Muszę cuda robić i wykładać duże pieniądze na podatki i moje zobowiązania.
Tanio i niebezpiecznie
- Statystyki po 11 miesiącach 2009 roku wskazują, że liczba upadłości w budownictwie w Polsce wzrosła o 28,6 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem - mówi Marcin Siwa, dyrektor ds. oceny ryzyka Coface Poland. - Nasze analizy doświadczeń płatniczych potwierdzają natomiast, że branża budowlana cechuje się obecnie wyższym ryzykiem opóźnień płatniczych i niewypłacalności niż w roku ubiegłym.
Ryzyko to wzrosło szczególnie wśród deweloperów, którzy zostali dotknięci spadkiem popytu, a co za tym idzie także cen, oraz wśród firm wykonawczych związanych z budownictwem mieszkaniowym i komercyjnym. Najmniej problemów Coface Poland obserwuje wśród firm zaangażowanych w realizacje inwestycji infrastrukturalnych oraz drogowych. Ale tam urósł inny problem. Jeszcze dwa lata temu w kraju było 30 oferentów specjalizujących się w budowie dróg. Efektem liberalizacji przepisów o przetargach jest wzrost zgłoszeń od 270 wykonawców. Koszty wojny cenowej przerzuca się na podwykonawcę.
- Należy skalkulować robotę i ocenić, czy jej wartość ustalona jest na godziwych warunkach - mówi Zdzisław Cendal, właściciel Zakładu Remontowo-Budowlanego "Cendal" z Siewierza. - Jeżeli tak, to ją biorę, jeżeli nie - dziękuję. Nie wolno brać zleceń na siłę, bo będą kłopoty.
Wyjaśnia, że poziom marż może być różnie ustalany, bowiem wraz ze skalą działalności firmy mają inne koszty stałe. - Abym mógł się rozwijać bez problemu, muszę mieć marżę 10-12 proc., lecz w dużych firmach powinna ona sięgać 20 proc. - twierdzi przedsiębiorca. "Cendal" zrezygnował z roli podwykonawcy. Samodzielnie szuka zleceń bezpośrednio u inwestorów.
- Konsorcja budowlane lub generalni wykonawcy w sposób iluzoryczny pełnią funkcje koordynatora robót budowlanych w stosunku do zatrudnianych podwykonawców Tadeusz Jan Zając, główny inspektor pracy. Widoczne jest to na, wydawałoby się, wzorcowych budowach stadionów na Euro 2012. Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadza tam cykliczne kontrole od wczesnych etapów budowy.
- Podwykonawcy ignorują często przestrzeganie nawet elementarnych przepisów gwarantujących bezpieczną pracę pracownikom, a ci przeważnie nie znają nawet podstawowych zasad bhp - mówi Zając. - Odnosimy wrażenie, że generalni wykonawcy dobierają w sposób przypadkowy wykonawców robót na poszczególnych odcinkach, kierując się pewnie kryterium ich zgody na jak najniższą cenę lub marżę.
Według Zająca, system prawny winien wymuszać na generalnych wykonawcach zatrudnianie firm spełniających kryteria bhp. Efekt ten można osiągnąć, wprowadzając np. do zasad przetargów zamówień publicznych przedstawienie przez oferentów zabezpieczeń środków na właściwe działania z zakresu bhp.
- Taki wymóg ograniczyłby praktykę przebijania się oferentów najniższymi cenami, co prowadzi do tego, że koszty tych oszczędności przerzucane są później, także w zakresie wydatków na bhp, na podwykonawców - stwierdza główny inspektor pracy.
Sektor budowlany zajmuje drugie miejsce, po górnictwie, pod względem liczby śmiertelnych wypadków w pracy. Według danych GUS, w okresie trzech pierwszych kwartałów ub.r. w budownictwie w wyniku wypadków przy pracy poszkodowanych zostało 5739 osób, 63 osoby poniosły śmierć. Na budowie Stadionu Narodowego w Warszawie życie straciło dwóch budowlanych, właśnie z firmy podwykonawczej.
Piramida budowniczych
We wrześniu ub.r. na tej samej budowie zastrajkowali zbrojarze jednego z podwykonawców, bowiem przez dwa miesiące nie otrzymywali wypłaty. Jak ustaliła PIP, budowa stadionu podzielona jest na 12 sekcji, a każda z nich ma swojego wykonawcę. On zleca prace kolejnym podwykonawcom, a ci często jeszcze następnym. Wystarczy opóźnienie płatności w jednym ogniwie, łańcuch trzeszczy. Najbardziej cierpią firmy na dole piramidy.
- Przepisy o zamówieniach publicznych określają, że w umowie o roboty deweloper lub inwestor wpisuje wykonawcę - komentuje podobne przypadki Jacek Kalisiuk, wiceprezes Polnord. - Jeżeli jednak firma nie jest zgłoszona, nie może ubiegać się o zapłatę bezpośrednio od inwestora, a ten nie może sprawdzić, jakie warunki panują pomiędzy generalnym wykonawcą a wykonawcami.
Według Tadeusza Jurkiewicza, koordynatora Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej Gwarancje Zapłaty, zło zaczyna się niekiedy od samego inwestora. Uiszcza on w terminie należności na początku procesu, później zwalnia tempo zapłat, by w końcu nie przelać środków za ostatnie dwie-trzy faktury.
Skrajnym przypadkiem wykorzystywania łańcucha powiązań, ale i uzależnień podwykonawców od zamawiającego, są celowe oszustwa. Jego ofiarą padł Andrzej Gościniak, prezes spółki Luxglaz z Gostynina. Dotąd nie może odzyskać 1,4 mln zł za siedem miesięcy prac przy budowie ostatniego odcinka dróg dojazdowych do mostu Solidarności w Płocku. Zleceniodawca - Grupa Budowa Instalacji Przemysłowych z Torunia, z kolei podwykonawca Polimexu-Mostostalu - w kwietniu ub.r. ogłosił upadłość.
Gościniak zdeterminowany, by dochodzić swego, jest przekonany, że było to działanie podjęte z premedytacją. Ma podstawy tak twierdzić, bo osoby ściśle związane z BIP już działają w innych spółkach. Sprawę być może wyjaśni prokuratura okręgowa w Toruniu.
Rygor i standard
W Sejmie znajduje się projekt nowelizacji ustawy Kodeks cywilny, opracowany przez ministra sprawiedliwości. W uzasadnieniu stwierdza on, że dość często inwestorzy i generalni wykonawcy nie regulują należnej zapłaty za prace wykonane przez wykonawców i podwykonawców, w szczególności wobec małych i średnich przedsiębiorców. Tymczasem ci pierwsi to na ogół duże przedsiębiorstwa, dysponujące znacznym kapitałem zakładowym, wytwórczym i finansowym. "Taki status wzbudza zaufanie u mających z nimi współpracować małych i średnich przedsiębiorców. Okazuje się następnie, że potencjał ten jest niekiedy pozorny". Jak wskazuje minister, dość często zgłaszane są wnioski o wszczęcie postępowania układowego lub nawet ogłaszana jest upadłość tych inwestorów i wykonawców, a w konsekwencji - małych i średnich przedsiębiorców, którzy występują w realizowaniu robót przez wykonawcę jako podwykonawcy.
Procesy sądowe o odzyskanie zapłaty, która pokrywa z reguły nie tylko koszty robocizny, lecz także materiałów kupionych na kredyt, są długotrwałe, czasochłonne i kosztowne. W wielu wypadkach nie przynoszą spodziewanego efektu ze względu na brak możliwości wyegzekwowania zasądzonych należności.
Nowelizacjia Kodeksu cywilnego zakłada powstanie spójnego systemu określającego gwarancje zapłaty za roboty budowlane. Zmiany wprowadzają elementy dyscyplinujące, w tym rygor przepisów bezwzględnie obowiązujących.
- Po wprowadzeniu ustawowych procedur gwarancji zapłaty nie warto będzie nie płacić - stwierdza Tadeusz Jurkiewicz. On sam zgłosił, w imieniu OIUGZ, inicjatywę, aby możliwości żądania gwarancji rozszerzyć na wszystkich uczestników procesu budowlanego, w tym wynajmujących sprzęt budowlany - w formie hipoteki budowlanej i gwarancji zapłaty.
Jest też wiele przykładów dobrej lub nawet wzorcowej współpracy generalnego wykonawcy i podwykonawców, którzy rozumieją, że jadą na tym samym wozie.
- Małym i średnim przedsiębiorstwom budowlanym stwarzamy możliwości wspólnego przeciwstawiania się gorszej koniunkturze na rynku - mówi Konrad Jaskóła, prezes zarządu Polimexu-Mostostalu. - Są one mocniej narażone na skutki tego spowolnienia, a tak duże firmy, jak nasza, są dla nich potencjalnym źródłem zleceń, które pojawiają się wraz z podpisywanymi przez nas sukcesywnie nowymi kontraktami.
Dodaje, że spółka sama nie mogłaby zrealizować wszystkich zamówień. Dlatego kooperantów traktuje partnersko i nie buduje wyniku ich kosztem. Firmom patrzącym na wiele lat w przyszłość po prostu nie opłaca się krzywdzić słabszego partnera.
Piotr Stefaniak