Felieton Gwiazdowskiego. Kto i jak narusza wolności i prawa obywatelskie?
Może je naruszać policjant z pałką lub urzędnik z pieczątką. A już zwłaszcza urzędnik w todze sędziowskiej. Na policjantów lud może ruszyć z kosami, widłami, czy butelkami z benzyną. I czasami rusza. Ale dlaczego? Bo ma dość urzędników z pieczątką, decyzji których de facto bronią ci policjanci.
Najlepiej to udowodnić na przykładzie prawa podatkowego. Podatnik jest przecież obywatelem. A wszyscy obywatele są podatnikami. Nie wszyscy chcą dokonywać aborcji, albo zabraniać innym jej dokonania. Nie wszyscy wypowiadają się w kontrowersyjnych tematach, korzystając z wolności wypowiedzi. Nie wszyscy organizują, czy uczestniczą w jakichś marszach, korzystając z prawa do zgromadzeń. Nie wszyscy budują domy i chcą skorzystać z prawa własności i wyciąć jakieś drzewo uniemożliwiające budowę czegokolwiek na działce będącej budowlaną. Nie wszyscy nie chcą się szczepić (sprawy grzywien z tego tytułu sądy też rozstrzygają). Ale absolutnie wszyscy płacą podatki lub będą płacili. Sposób podejścia państwa do podatników właśnie jest papierkiem lakmusowym podejścia państwa do praw obywatelskich we wszystkich trzech obszarach jego działania - stanowienia prawa (władza ustawodawcza), stosowania prawa (władza wykonawcza) i przestrzegania prawa (władza sądownicza).
Prawo stanowione jest w ferworze sporów politycznych - dodajmy, że coraz gorętszych. Bez rozmysłu, bez rzetelnych analiz, bez konsultacji z interesariuszami. Jakim cudem tak źle stanowione prawo miałoby być dobrym prawem? A jakość uchwalonego przez parlamentarzystów prawa decyduje o jego stosowaniu przez urzędników.
Urzędnicy, jak to urzędnicy, mają tendencję do zwiększania swojej władzy i swobody w podejmowaniu różnych, arbitralnych decyzji. Są przecież ludźmi, a wszyscy ludzie tak mają - zmierzają do zwiększenia swojego znaczenia. Najlepszym na to sposobem jest "pieczątka", przy pomocy której decyduje się o losach innych. Jak ktoś otrzyma pieczątkę, to tym samym pozbywa się typowych dla większości ludzi wad i słabostek?
Jak prawo jest jasne, to trudno decydować, jak się chce. Dlatego urzędnicy wolą, jak prawo nie jest jasne. A przecież to urzędnicy de facto tworzą prawo. Piszą projekty ustaw, które uchwalają nieznający się na rzeczy parlamentarzyści i sami piszą akty wykonawcze do tych ustaw. Ich działalność mają kontrolować sądy administracyjne. Ale jak? Przecież bardzo wielu sędziów to byli urzędnicy. I to często administracji skarbowej. Co ciekawe, w świeckim ponoć państwie stosuje się katolickie powiedzenie: "Roma locuta, causa finita" - Rzym (czytaj papież) przemówił - sprawa zakończona. Tak samo ma być z sądami. Z tym, że Papież jest w sprawach wiary ponoć nieomylny. Czy sędziowie w sprawach prawa są tak samo nieomylni? Nie są. Z tego tytułu, że otrzymali pieczątkę nie przestali być ludźmi - czyli omylnymi.
Skąd wiadomo, że się mylą? Jeśli setki ludzi w takich samych sprawach wnoszą skargi do sądów, ponoszą koszty adwokatów i wpisów sądowych, choć wiedzą, że sądy takie skargi oddalają, to znaczy, że te wyroki muszą być błędne. Musi więc istnieć jakaś ścieżka ich eliminowania z obrotu prawnego - zwłaszcza ich negatywnych sutków. Jak jej nie ma, to urzędników i sędziów przed gniewem ludu musi bronić ten przysłowiowy policjant z pałką. I tak zamyka się koło przyczyn.
Trzeba je przerwać. Gdzie? W sądzie! Sędziowie, którzy ukończyli studia, odbyli aplikację, ukończyli jakąś dodatkową szkołę sędziowską, zostali asesorami, a potem sędziami, orzekają z definicji sprzecznie z konstytucją. Konstytucja stanowi bowiem, że powinni orzekać na podstawie konstytucji, ustaw i doświadczenia życiowego. Tymczasem doświadczeniem życiowym nie dysponują żadnym. Chyba że negatywnym - jak po tych studiach poszli pracować do urzędu skarbowego, a dopiero potem odbyli aplikację sędziowską.
O czym świadczy to, że:
- Przy coraz wyższej ponoć jakości decyzji podatkowych liczba wpływających spraw do wojewódzkich sądów administracyjnych spada, a do Naczelnego Sądu Administracyjnego wzrasta? Może jakość orzecznictwa spada?
- Sądy wojewódzkie nie zwracają się do Prezesa NSA o przedstawienie jakiegoś zagadnienia prawnego budzącego poważne wątpliwości poszerzonemu składowi siedmiu sędziów NSA? Czyżby w sytuacji rozbieżnych wyroków NSA, sądy wojewódzkie nie miewały wątpliwości, jak należy orzec? Czy wątpliwości zarezerwowane są tylko dla sędziów NSA?
- Wielokrotnie kierowane pytania prawne do poszerzonego składu siedmiu sędziów dotyczą często kwestii marginalnych, a nie istoty sprawy (jak w sprawach przedawnienia)?
- Po uchwałach poszerzonego składu siedmiu sędziów, sprawy, dla których uchwały te mają znaczenie, nie są rozpoznawane na posiedzeniu niejawnym (choćby na wniosek skarżących) - przecież to by znacznie przyspieszyło ich rozpoznanie i jednocześnie usprawniło pracę sądów - zwłaszcza że na posiedzenia niejawne kierowane są sprawy, których rozpoznania na rozprawie domagają się podatnicy?
- Prezes NSA, wiedząc, że wpływają kolejne skargi kasacyjne w identycznych sprawach (które wydłużają czas oczekiwania na rozpoznanie nie tylko tych spraw, ale i automatycznie wszystkich innych), nie podejmuje działań, które by temu mogły zapobiec - bo przecież poprzez ujednolicenie orzecznictwa nie byłoby to trudne?
- Przez ponad 5 lat w prawie tysiącu takich samych spraw, dotyczących ulgowiczów meldunkowych, żaden skład orzekający nie zauważył, że wymóg złożenia przez podatnika oświadczenia o zameldowaniu, w sytuacji, gdy: (i) wymóg ten nie znajdował się w ustawie o podatku dochodowym obowiązującym w danym roku, a jedynie w przepisach intertemporalnych, (ii) minister finansów nie przygotował wzoru dokumentu oświadczenia, (iii) oświadczenie było całkowicie zbędne z uwagi na wiedzę posiadaną z urzędu przez organ podatkowy z bazy PESEL, nie spełnia kryteriów konstytucyjności?
- Po zmianie linii orzeczniczej NSA oddalane są skargi kasacyjne, w których nie podniesiono zarzutów, które w dacie składania skargi (kilka lat wcześniej) nie wydawały się uzasadnione z uwagi na "utrwaloną linię orzeczniczą NSA", choć okazało się następnie, że była to linia błędna.
- Dlaczego nie można uzupełniać podstaw kasacyjnych przed rozprawą, która jest wyznaczana po dwóch latach od wniesienia skargi o dodatkowe zarzuty, które mogą się ujawnić - np. na tle analizy orzecznictwa w okresie pomiędzy złożeniem skargi a rozprawą?
Czy można to wszystko jakoś zmienić? Łatwo nie będzie, a być może w ogóle się nie da. Ale zacząć trzeba od tego, żeby o tym głośno mówić.
Robert Gwiazdowski, prawnik, przewodniczący Rady Programowej Centrum im. Adama Smitha
Felietony Roberta Gwiazdowskiego