Felieton Gwiazdowskiego. Obniżone stawki VAT nie są wynikiem troski o biednych i starych
Z góry przepraszam za posługiwanie się liczbami, ale uznałem, że na prostych liczbach zna się każdy, więc łatwiej będzie wykazać, jak niektórzy oszukują. I zastanowić się dlaczego.
Stawki VAT muszą być ponoć tak idiotycznie zróżnicowane - jak wykazywałem tydzień temu - żeby "biedni ludzie nie umierali z głodu na ulicy". Bo jakby na wszystko stawka była taka sama, toby bardzo podrożała żywność, która jest opodatkowana stawkami obniżonymi, a to na nią wydają najwięcej ci biedni ludzie. Słowa brzmią wzruszająco. Dlatego więc postanowiłem przyjrzeć się liczbom.
Owszem, różni konsumenci nabywają różną ilość towarów i usług, objętych różnymi stawkami VAT. Stawki VAT są dziś trzy: 5 proc., 8 proc. i 23 proc. Jest też stawka 0 proc. w dostawie wewnątrzunijnej. Są towary i usługi z VAT w ogóle zwolnione (z punktu widzenia wydatków gospodarstw domowych najważniejsze jest zwolnienie z VAT usług finansowych - czyli rat kredytów). Ale dla uproszczenia można je pominąć. Statystyczny konsument płaci średnio 16 proc. VAT.
Oczywiście struktura zakupów jest inna w różnych grupach konsumentów. Ci, którzy zarabiają najmniej, większy procent swoich zarobków wydają na żywność. Najniższe wynagrodzenie wynosi brutto 2600 zł miesięcznie - netto 1920. Jeśli połowę tego wynagrodzenia - czyli 960 zł - wydają na żywność opodatkowaną stawkami obniżonymi 5 i 8 proc. (średnio 6,5 proc.), to płacą za nią 62 zł 40 gr VAT:
960 x 6,5 proc. = 62,40 zł
Jeśli pozostałe 960 zł wydają na towary i usługi opodatkowane stawką podstawową 23 proc. (bo raczej trudno zakładać, że coś oszczędzają) - to płacą za nie 220 zł i 80 gr VAT:
960 x 23 proc. = 220,80 zł
Czyli łącznie za wszystko płacą miesięcznie 283 zł i 20 gr VAT (62,40 + 220,80 = 283,20 zł). Obrazowo: jakby raz w miesiącu w jednym miejscu płacili za wszystko, co w tym miesiącu kupili za te swoje 1920 zł, otrzymaliby paragon:
1636 zł 80 gr + 283 zł 20 gr VAT = 1920 zł.
A jakby wszystko, co kupili objęte było jedną stawką VAT w wysokości 16 proc., to zapłaciliby 307 zł i 20 gr VAT:
1920 x 16 proc. = 307,20 zł
Z powodu 24 zł miesięcznie (307,20 - 283,20 = 24,00 zł) nikt nie umrze z głodu na ulicy!
A przecież część żywności kupowanej przez biednych ludzi jest też opodatkowana stawką 23 proc. Więc różnica byłaby jeszcze mniejsza, a być może nie byłoby jej wcale. Bo jeśli połowę z tych 960 zł (czyli 480 zł) wydamy na żywność opodatkowaną stawkami obniżonymi, a drugą połowę na żywność opodatkowaną stawką podstawową, to za żywność zapłacimy już 141 zł i 60 gr VAT, a nie 62 zł i 40 gr - jak w pierwszym przykładzie w ogóle bez żywności opodatkowanej stawką 23 proc. (480 x 6,5 proc. = 31,20 + 480 x 23 proc. = 110,40 = 141,60 zł).
Dlatego jednolita stawka VAT może śmiało wynosić nawet 20 proc. Wówczas ci o najniższym wynagrodzeniu, wydając je w całości, zapłacą 384 zł VAT. Ale za to można byłoby zwiększyć kwotę wolną od podatku dochodowego. Albo wprowadzić 50+ na VAT - dla tych z najniższym wynagrodzeniem. Pokryją to wyższe wpływy z podstawowej, a nie obniżonej stawki VAT na tuńczyka błękitnopłetwego - o którym pisałem w ubiegłym tygodniu.
Tyle liczb wystarczy.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Jak ktoś bredzi, że obniżone stawki VAT są wynikiem troski o "biednych, starych ludzi", to znaczy, że bredzi - bo nie policzył, albo celowo kłamie - bo ma w tym interes.
Gdy w 2006 roku Zyta Gilowska zaproponowała ujednolicenie stawek akcyzy na produkty rafinacji ropy naftowej, które mają zbliżone właściwości fizyko-chemiczne - jak oleje napędowe, opałowe i technologiczne - podniósł się wrzask, że "biedni ludzie będą umierali..." Nie przez cały rok z głodu, tylko zimą z zimna. Bo ich nie będzie stać na ogrzanie domów, gdyż olej opałowy podrożeje.
Na pytanie, ilu biednych starych ludzi ma w domach nowoczesną instalacje grzewczą na olej opałowy za kilkanaście tysięcy złotych odpowiedzi nie było. A jest prosta - nikt. Niektóre szkoły i szpitale mają takie instalacje, więc to z troski o dzieci i chorych trzeba było zrezygnować z planu Zyty.
Szkoły i szpitale są publiczne, więc mogłyby dostać większą dotację na pokrycie wyższych kosztów ogrzewania, na co środki pochodziłyby z wyższej akcyzy płaconej przez właścicieli eleganckich domków mających instalacje grzewcze na olej opałowy. Bo naprawdę nie musi być tak, że właściciel starego samochodu diesla ma za olej do jego napędzania płacić więcej niż właściciel nowego domu za olej do jego ogrzewania. Zwłaszcza, że jak już się ma w domu zbiornik na olej opałowy, to można z niego zatankować swojego nowoczesnego diesla, bo olej napędowy i opałowy różnią się głównie... kolorem. I to nie dlatego, że mają inne cechy różne, tylko, że akcyza na nie jest różna i olej dla celów opałowych producenci muszą specjalnie zabarwić na czerwono.
Nota bene ciekawe, co będzie z silnikami wodorowymi? Będziemy musieli barwić wodę w nich wykorzystywaną? Jeszcze trudniej będzie odróżnić, która do silnika, a która na zupę, niż olej opałowy i napędowy. Rozwój technologii postawi nowe wyzwania przed urzędnikami fiskusa i służb specjalnych, które dziś zwalczają dzielnie mafię paliwową, którą wcześniej same współtworzyły (ale to już temat na oddzielny felieton).
O biednych ludziach marznących w domach lub szpitalach i dzieciach w szkołach też bredzili ci, którzy nie wiedzieli, że biedni nie mają instalacji na olej opałowy, bo nie wiedzieli nawet, ile taka instalacja kosztuje, ale i ci, którzy odbarwiali olej opałowy i sprzedawali na stacjach benzynowych jako napędowy. Bo to nie była wielka sztuka "wytrącić" barwnik z oleju.
Jak się wpisze w wyszukiwarkę "odbarwianie", to rozszerzenie "oleju opałowego" jest na piątej pozycji - po odbarwianiu ubrań, włosów, wody bromowej i tkanin. Z tą ciekawością dotyczącą wody bromowej to żadna zagadka - jest to jedna z metod wykrywania węglowodorów nienasyconych i dzieci w liceum mają w podręcznikach zadanie napisania odpowiedniego równania. No ale po co komu wiedza, jak odbarwić olej opałowy? Nieprawdaż?
Jedni mają wielkie serca, by troszczyć się o biednych niedojadających lub marznących, ale za mały rozum, by wiedzieć, jak to zrobić. Drudzy mają rozum nie tak wielki, żeby uczciwie zarobić, ale na tyle większy od tych pierwszych, żeby umieć ich wykorzystać.
Robert Gwiazdowski, prawnik, przewodniczący Rady Programowej Centrum im. Adama Smitha