Felieton Gwiazdowskiego: Opłata reprograficzna - jaki procent zapłacimy i od czego?

W większości współczesnych państw stosuje się równolegle różne sposoby pozyskiwania pieniędzy na sfinansowanie ich działalności w postaci różnych podatków, opłat, dopłat, ceł, a nawet tak zwanych składek. W nauce niemieckiej wszystkie te świadczenia nazywa się daninami publicznymi. Słusznie. Rozważania, czy coś podatkiem jest, czy nie jest, mają charakter akademicki. Daniną jest każde świadczenie, które obywatel ma pokryć z własnej kieszeni, bo rząd tak zdecydował.

Co do podatków to świat nauki jest nadzwyczaj zgodny, iż jest to (i) przymusowe, (ii) bezzwrotne, (iii) nieodpłatne świadczenie pieniężne (iv) o charakterze ogólnym, (v) pobierane przez państwo lub inne organizacje publicznoprawne od podatników. Do takiej definicji niektórzy dodają jeszcze cel pobrania podatku i jego miarę, którymi są (vi) sfinansowanie dóbr publicznych i działań władz publicznych (vii) według zdolności płatniczej podatników. Ale przecież podatek pozostaje podatkiem, gdy jest pod przymusem ściągany, bez względu na jego przeznaczenie i wysokość. Jeżeli zaś pobrania są dokonywane proporcjonalnie do obrotu, majątku, czy nawet sprzedaży, a nie "według zdolności płatniczej", to też nie przestają być podatkiem.

Reklama

Nie budzi wątpliwości przymusowy charakter podatku, ani jego bezzwrotność. Przymus jest do tego stopnia elementem charakterystycznym podatku, że nawet inne pobrania, które mają charakter obowiązkowy, są traktowane jak podatki, choć teoretycznie podatkami nie są. Komentarza wymagają natomiast trzy pozostałe elementy klasycznej definicji podatku.

Po pierwsze, podatki mające być świadczeniami o charakterze ogólnym, czyli nakładanymi na abstrakcyjnie określony krąg adresatów w drodze aktów normatywnych, coraz częściej są nakładane przy pomocy decyzji administracyjnych lub w wyniku podejmowania przez państwo różnego rodzaju działań dających się uzasadnić w kategoriach "iluzji fiskalnych", o których pisał James Buchanan - takich jak "podatek emisyjny", czyli "bicie pieniądza" powodujące inflację. 

Po drugie, podatki są pobierane przez państwo lub ponoszone na rzecz państwa. To dość zasadnicza różnica, która jest, świadomie lub nie, przez niektórych autorów zacierana.

Po trzecie zastanawiać musi zasada nieodpłatnego charakteru podatków. Państwo niby nie wynagradza opodatkowanych podatników jakąś odpłatnością szczególną. Można mówić jedynie o jakiejś odpłatności ogólnej. Państwo otacza "poddanych" opieką i pozwala im korzystać z różnych dóbr przez siebie finansowanych. Jednak przyznaje sobie prawo oznaczania według własnego uznania ilości i jakości tych dóbr oraz kręgu tych, którzy mogą z nich korzystać.

To całe teoretyczne przynudzanie było mi potrzebne, żeby napisać coś o nowym podatku, który - broń Boże i wszyscy święci naukowcy - podatkiem nie jest. Czyli o "opłacie" reprograficznej oraz o "podatku inflacyjnym" - za używanie, którego to pojęcia bywa się określanym przez wykształconych, światłych, rozsądnych, proeuropejskich i prokonstytucyjnych demokratów mianem "szamana".

Zacznijmy od planów podwyższenia opłaty reprograficznej. Jeszcze nie wiadomo, jak będzie wysoka - mówiło się o stawce 3-6 proc. Proszę zwrócić uwagę na precyzję - różnica tylko 100 proc. Teraz mówi się o stawce 1-4 proc. Różnica już 400 proc. Ciekawe, jaka cyfra wypadnie ostatecznie z "bębna maszyny losującej"? 

Dyskusja toczy się nie tylko, jaki procent zapłacimy, ale też od czego. W grę wchodzą zestawy urządzeń audio lub audio-wideo, radia, odtwarzacze audio lub audio-wideo i telewizory, dekodery (z funkcją nagrywania lub odtwarzania nośników zewnętrznych), komputery - stacjonarne i przenośne (w tym laptopy, netbooki, notebooki), tablety, nośniki pamięci masowej, skanery, kserokopiarki, papier, a nawet płyty CD. Widać, że nad projektem pracują jacyś "dziadersi", bo dzieciaki tego "nośnika" już nie znają. Dobrze przynajmniej, że kaset magnetofonowych nie chcą "oopłacić’ (no bo przecież nie można pisać "opodatkować").

Dlaczego nie będzie to "podatek"? Ano dlatego, że nie będzie "przymusowy" - nie trzeba przecież kupować tego, co opłatą będzie objęte. Nie będzie "ogólny" - zapłacą nie wszyscy, tylko ci, którzy je kupią. Ale w takim sensie VAT też nie jest podatkiem - zakupów nie trzeba przecież robić. 

Ciekawe jak będzie z "nieodpłatnością"? Płacić będziemy z pewnością nieodpłatne. Może wicepremier Kaczyński liczy, że artyści jemu się jakoś odpłacą? Tu się przeliczy - jak z piątką dla zwierząt. Opłata będzie więc "nieodpłatna" - ani podatnicy nic w zamian nie dostaną, ani rząd nic od artystów nie dostanie.

Opłata będzie pobierana przez państwo, ale jednak nie na rzecz państwa, tylko na rzecz twórców. Których? Ano niektórych. Głównie tych, których muzyka nie jest słuchana, filmy nie są oglądane i książki nie są czytane. Bo jakby były, to wsparcie rządu nie byłoby im potrzebne. Opowiadanie o piractwie to bajka. Dziś za słuchanie muzyki i oglądanie filmów większość ludzi płaci. Dzięki Jobsowi. Gdy trzeba było płacić 12 dolców za... płytę CD, na której było 12 utworów, to dzieciaki "piraciły". Ale opłatę reprograficzną za taką płytę musiał zapłacić każdy, kto ją kupował, by przegrać z komputera, to co sam napisał, albo z kilku legalnie kupionych płyt zrobić samemu dla siebie składankę do słuchania w samochodzie.

A dlaczego inflacja też jest daniną publiczną, napiszę (czyli "poszamanię") w przyszłym tygodniu. 

Robert Gwiazdowski

Autor felietonu wyraża własne opinie.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Felietony Interia.pl Biznes
Dowiedz się więcej na temat: opłata reprograficzna | Robert Gwiazdowski | artyści
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »