Fiskus kontroluje i kwestionuje wydatki na opcje walutowe
Nasz fiskus upomniał się o toksyczne opcje. Skarbówka bada dawne ofiary pod kątem podatkowym. Grożą im kary.
Za pół roku przedawnią się zobowiązania podatkowe za 2008 r., dlatego kontrolerzy skarbowi wzięli pod lupę rozliczenia z tytułu zawieranych w tym roku opcji walutowych - informują eksperci podatkowi. MF zapewnia, że nie prowadzi skoordynowanej akcji.
W 2008 roku, gdy złoty gwałtownie się umacniał, przedsiębiorstwa sprzedające swoje usługi bądź towary za waluty obce zawierały z bankami umowy o tzw. opcje walutowe. Chciały w ten sposób zabezpieczyć się przed ryzykiem kursowym. Jednak osłabienie złotego postawiło firmy, które wykupiły opcje, w dramatycznej sytuacji - zamiast zyskać, straciły. W sumie straty polskich przedsiębiorstw na opcjach walutowych liczono w miliardach złotych. Nie zawsze jednak umowy z bankami służyły jedynie do zabezpieczenia kursowego, zawierali je nie tylko eksporterzy. Często były podpisywane w celach spekulacyjnych.
Ireneusz Krawczyk, radca prawny i partner w kancelarii podatkowej Irena Ożóg poinformował PAP, że w tym roku mija termin przedawnienia zobowiązania podatkowego w podatku dochodowym za 2008 r. Właśnie wtedy firmy rozliczały większość umów dotyczących opcji walutowych.
- Obecnie, tuż przed upływem terminu przedawnienia urzędy skarbowe kwestionują koszty, które firmy poniosły z tytułu zamknięcia umów opcyjnych. Fiskus doszedł bowiem do wniosku, że nadszedł dobry moment, by pobrać podatek od przedsiębiorstw, którym udało się przetrwać kryzys - ocenił Krawczyk.
Radca prawny wyjaśnił, że podatek naliczany jest każdemu kontrolowanemu podmiotowi, który nie wykaże, że nie spekulował na opcjach. - Tymczasem nie wiadomo na czym polega spekulacja, bowiem organy podatkowe tego nie tłumaczą. Co prawda łowią w mętnej wodzie, ale jak dotąd udaje się wyłowić całkiem sporo firm, które przed laty zaangażowały się w opcje walutowe - powiedział.
Jego zdaniem główny problem polega na tym, że organy skarbowe w ogóle nie próbują ustalić ekonomicznego sensu tych instrumentów finansowych, ani zrozumieć, jak one funkcjonowały, ponieważ się na tym nie znają. Część spraw trafia do sądów administracyjnych, ale w orzecznictwie nie ma reguły - niektóre wyroki są korzystne dla firm, inne nie.
Według Krawczyka ocena, czy firma spekulowała, czy chciała się zabezpieczyć przed stratami, nie powinna mieć znaczenia dla obowiązku zapłaty podatku. Poza tym fiskus jest niekonsekwentny. Nie chce uwzględnić straty na opcjach, ale gdy firma uzyskała dzięki tym instrumentom przychód - a takie przypadki miały miejsce do połowy 2008 r. - uznaje, że trzeba zapłacić z tego tytułu podatek.
Krawczyk uważa, że akcja sprawdzania rozliczeń opcji walutowych jest skoordynowana i prowadzona na dużą skalę. Świadczy o tym identyczna argumentacja organów skarbowych w sprawach różnych podatników. Jego zdaniem dodatkowy problem polega na tym, że z powodu zbliżającego się upływu okresu przedawnienia fiskus się spieszy - postępowania są prowadzone niedbale, aby jak najszybciej wydać decyzję.
Problem dostrzega także Piotr Majewski, doradca podatkowy w kancelarii KNDP Kolibski Nikończyk Dec & Partnerzy. Zaznaczył, że sądy w sprawach o opcje walutowe zajmują bardzo restrykcyjne stanowisko.
"W uproszczeniu wskazują, że jeśli opcje nie miały na celu zabezpieczenia ryzyka kursowego dotyczącego prowadzonej przez nich działalności, to podatnik prowadził działalność spekulacyjną. Jednocześnie uznają, że jeżeli podatnik nie dysponował wiedzą z zakresu rynków walutowych i możliwościami analizy ryzyk finansowych, to wydatki wynikające z nietrafionych opcji były nieracjonalne" - wyjaśnił. W konsekwencji odmawiają uznania wydatków za koszty uzyskania przychodu.
Zdaniem Majewskiego tok myślenia sądów administracyjnych może prowadzić do absurdalnych wniosków. Podatnik, który nie wykaże się odpowiednią znajomością rynków walutowych musi bowiem opodatkować zyskowne transakcje, ale bez możliwości uwzględnienia opcji zamkniętych ze stratą. Doradca uważa, że gdyby wysokie wymagania co do racjonalności działania podatników rozciągnąć na inne zagadnienia, mogłoby się okazać, że z punktu widzenia rozliczeń podatkowych wszelka działalność innowacyjna byłaby niewskazana.
"Organy podatkowe i sądy mogą bowiem uznać, że nie jest racjonalne ponoszenie wydatków dotyczących obszaru, w którym nie mamy udokumentowanych kompetencji" - ocenił.
Biuro prasowe MF potwierdziło PAP, że organy kontroli skarbowej badają prawidłowość deklarowanych przez kontrolowanych skutków podatkowych zawieranych przez nich umów opcji walutowych. "Należy zauważyć, że skutki podatkowe powstałe w wyniku korzystania przez podatników z umów opcji walutowych nie zostały uregulowane w sposób szczególny w ustawie o podatku dochodowym od osób prawnych" - wyjaśniono. Dlatego za każdym razem kontrolerzy oceniają, czy dany koszt został poniesiony w celu uzyskania przychodów lub też w celu zabezpieczenia źródła przychodów.
MF zapewnia, że kontrolerzy starają się dokładnie wyjaśnić i ocenić stan faktyczny związany z zawarciem i realizacją konkretnych umów opcji walutowych. Rozstrzygnięcia - podkreśla resort finansów - dokonywane są w indywidulnych sprawach, na podstawie ustalonych stanów faktycznych w oparciu o obowiązujące przepisy prawa.
"Zagadnienie stosowania przez przedsiębiorców umów na pochodne instrumenty finansowe oparte o walutę obcą, tzw. opcje walutowe, nie jest przedmiotem skoordynowanych działań organów kontroli skarbowej (...), indywidualne.