Fiskus się myli - my płacimy

Błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi - to, skądinąd, słuszne hasło stało się niestety wytrychem i alibi dla wszystkich nieudaczników. Stało się również wytłumaczeniem dla autorów, wprowadzonej w życie od początku tego roku, ordynacji podatkowej.

Każdy człowiek ponosi konsekwencje swoich decyzji, płaci za błędy, kolizja z prawem kończy się z reguły bardzo przykrymi konsekwencjami. Ale od tej reguły są wyjątki. I to liczne. Najjaskrawszym chyba tego przykładem jest kariera wielu urzędników, a już urzędników Ministerstwa Finansów i urzędów skarbowych w szczególności. Tam błędy można popełniać niemalże w nieskończoność, a kto za to płaci? Jak to kto? - my, podatnicy.

Błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi - to, skądinąd, słuszne hasło stało się niestety wytrychem i alibi dla wszystkich nieudaczników. Stało się również wytłumaczeniem dla autorów, wprowadzonej w życie od początku tego roku, ordynacji podatkowej. Zaledwie po kilku miesiącach okazało się, że zawarte w niej zasady kontroli skarbowej są sprzeczne z prawem. Próby, już na własną rękę, stosowane przez dyrektorów urzędów kontroli skarbowej dały ograniczone skutki, nie zmieniając wszakże faktu podstawowego - sprzeczności z prawem. Skutek: błędy, za które winę ponosi Ministerstwo Finansów, będą kosztowały budżet nawet ponad 1 mld złotych.

Reklama

Ech, żachnie się ktoś, co to dla budżetu. Otóż nie, Szanowna Pani/Szanowny Panie. W budżecie wszystko, przynajmniej teoretycznie, musi się zgadzać. Tak więc za tę pomyłkę zapłacimy my wszyscy, chociażby w postaci najróżniejszych podatków. Tak, mniej więcej po trzydzieści złotych na głowę, licząc noworodki i staruszków. Teraz jaśniejsze wydają się pobudki, dla których Grzegorz Kołodko, nie miłościwie nam panujący minister finansów, tak miota się w nie zbożnym dziele naprawiania finansów Rzeczypospolitej. Jemu nie chodzi o żadne naprawianie, co najwyżej o cerowanie dziur, które z zapałem godnym lepszej sprawy, sam wcześniej zrobił, lub pomogli mu przy nich liczni, bardzo liczni, jego namiestnicy.

Nie sposób nie skojarzyć tego ze znanym dowcipem, jak to mały Jaś wbijał gwoździk w deskę, a troskliwa mamę uspokajał, że wcale nie będzie bolało jak się uderzy w palec, bo to nie on, ale Marysia trzyma gwoździk. Może jednak pora najwyższa by i urzędnicy wbijali te gwoździe na własny rachunek. By i ich trochę bolało.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: My | błędów | Niestety | alibi | hasło | fiskus | błędy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »