Piotr Duda apeluje do posłów Solidarności, żeby przeciwstawili się zniesieniu limitu 30-krotności
Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda w apelu wystosowanym w poniedziałek do posłów związku zwrócił się o przeciwstawienie się nowelizacji ustawy znoszącej roczny limit 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia.
W wystosowanym w poniedziałek do posłów i sympatyków Solidarności apelu Piotr Duda zwrócił się o przeciwstawienie się nowelizacji ustawy znoszącej roczny limit 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia, powyżej którego nie potrąca się składek na ubezpieczenie społeczne.
Przewodniczący związku zwrócił uwagę, że obowiązujące rozwiązanie chroni Fundusz Ubezpieczeń Społecznych przed nadmiernym rozwarstwieniem wypłacanych emerytur i skokowym wzrostem najwyższych świadczeń oraz przeciwdziała powstawaniu nadmiernego deficytu Funduszu.
Wskazuje również na "błędną argumentację twórców tej nowelizacji, której główną przesłanką są zwiększone wpływy budżetowe". "Są one wątpliwe, a wobec przywołanych powyżej zagrożeń wręcz niebezpieczne. Dlatego apelujemy, aby zamiast szukać budżetowych protez, wprowadzić inne rozwiązania, jak np. trzeci wyższy próg podatkowy" - czytamy w apelu.
W ocenie Solidarności są "niedopuszczalne wypowiedzi niektórych posłów, którzy, używając argumentu +sprawiedliwości społecznej+, postulują, aby wraz ze zniesieniem limitu 30-krotności wprowadzony został limit wysokości wypłacanych emerytur".
"Jest to wyraz braku elementarnych kompetencji osób, które z demokratycznego mandatu, mając stanowić prawo, w konsekwencji nawołują do łamania konstytucji" - napisał w apelu.
- - - - - -
Związkowcy i pracodawcy, członkowie Rady Dialogu Społecznego, apelują do posłów o odrzucenie projektu ustawy o zniesieniu limitu składek na ZUS. Ich zdaniem sposób procedowania ustawy, bez konsultacji społecznych i na niespełna 50 dni przed końcem roku, podważa zaufanie do państwa.
W ubiegłą środę do Sejmu trafił projekt PiS zakładający likwidację od 2020 r. górnego limitu przychodu, do jakiego płaci się składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe, który wynosi 30-krotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. Według autorów projektu ma to przynieść dodatkowe 7,1 mld zł. Pierwsze czytanie projektu jest - według wstępnego harmonogramu obrad - planowane w Sejmie we wtorek wieczorem.
W poniedziałek związkowcy i pracodawcy zasiadający w Radzie Dialogu Społecznego wystosowali apel, w którym wyrazili zaniepokojenie sposobem procedowania projektu z pominięciem konsultacji społecznych, co - ich zdaniem - podważa zaufanie do państwa.
Pod pismem podpisali się: Konfederacja Lewiatan, Business Centre Club, ZPP, Forum Związków Zawodowych, OPZZ, Pracodawcy RP, NSZZ "Solidarność" i Związek Rzemiosła Polskiego.
"Na niespełna 50 dni przed końcem roku ponownie zapowiada się wprowadzenie reformy, która oznacza zmniejszenie dochodu netto znacznej części pracowników oraz wiąże się z gigantycznymi problemami finansowymi i organizacyjnymi po stronie pracodawców (konieczność korekt budżetów na 2020 rok)" - ocenili autorzy apelu.
Związkowcy i pracodawcy zauważają, że w stosunku do sytuacji z 2017 r. zaszły zasadnicze zmiany na rynku pracy i w gospodarce, co wiąże się z koniecznością uaktualnienia przeprowadzonej wtedy dyskusji.
Zwrócono uwagę, że problemy ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników, obniżenie atrakcyjności Polski jako kraju do rozwoju i pozyskiwania utalentowanych pracowników, brak stabilności systemu prawnego oraz niska stopa inwestycji to najczęściej wskazywane bariery rozwoju polskiej gospodarki.
Jednocześnie - jak dodano - pracodawcy muszą uwzględnić inne rosnące koszty, m.in. wzrost wynagrodzeń, w tym płacy minimalnej oraz wdrożenie Pracowniczych Planów Kapitałowych.
"Warunki zmieniły się zatem na tyle, że nie ma absolutnie żadnego usprawiedliwienia dla tego, aby projekt był procedowany w ramach +ścieżki poselskiej+ i nie stanowił przedmiotu konsultacji społecznych" - podkreślono w apelu.
Związkowcy i pracodawcy wyrazili także rozczarowanie brakiem pogłębionej i rzetelnej oceny skutków regulacji, o której przeprowadzenie wnosiła od kilku miesięcy strona społeczna.
W piśmie wskazano, że brakuje analizy obejmującej w szczególności skutki dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w perspektywie 30-40 lat (wypłaty kilkunastu i kilkudziesięciu tysięcznych świadczeń emerytalnych z uwzględnieniem wydłużenia wieku pobierania emerytury) oraz skutki "arbitrażu" na rynku pracy.
Zdaniem autorów apelu zniesienie limitu 30-krotności podstawy składek spowoduje w perspektywie długofalowej problem wynikający z rozwarstwienia wysokości świadczeń emerytalnych. "Zjawisko to, które można określić jako powstanie +kominów emerytalnych+, jest sprzeczne z zasadą solidarności społecznej i szkodliwe z punktu widzenia długofalowej stabilizacji wydatków z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych" - podkreśliła strona społeczna.
Związkowcy i pracodawcy przekonują, że powstawanie dużych rozbieżności wysokości świadczeń emerytalnych będzie w przyszłości rodziło presję na zmianę sposobu waloryzacji świadczeń emerytalnych, co z kolei przyczyni się do braku możliwości adekwatnej waloryzacji najniższych świadczeń emerytalnych. Ich zdaniem zrodzi to frustracje i niepokoje społeczne.
"Projektowana zmiana może zmniejszyć deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w najbliższych latach, jednak w przyszłości doprowadzi do znacznego jego zwiększenia, pogłębiając nierównowagę dochodów i wydatków FUS" - zaznaczyli autorzy apelu.
Partnerzy społeczni wzywają do odrzucenia projektu ustawy w pierwszym czytaniu.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze