"Pomoc w związku z cenami energii - tak, nowe podatki - nie"

Liz Truss, nowa premier Wielkiej Brytanii potwierdziła, że w czwartek jej rząd ogłosi plan pomocy, zarówno gospodarstwom domowym jak i firmom, w związku z rosnącymi kosztami energii, ale wykluczyła sfinansowanie tego poprzez dodatkowy podatek od firm energetycznych.

Kwestia pomocy w związku z kosztami energii, a dokładniej sposobu na jej sfinansowanie, była głównym wątkiem cotygodniowej sesji poselskich pytań do premiera, na które Truss po raz pierwszy w środę, dzień po objęciu urzędu, odpowiadała.

Jak się oczekuje, w czwartek ogłosi ona zamrożenie rachunków za energii na poziomie ok. 2500 funtów rocznie w przypadku typowego zużycia przez odbiorców indywidualnych. Byłoby to nieco ponad 500 funtów więcej niż obecnie, ale ponad 1000 funtów mniej niż wynosić mają średnie rachunki od 1 października, jeśli wejdzie w życie ogłoszona podwyżka. Według wyliczeń, zamrożenie rachunków kosztować będzie nawet 150 miliardów funtów, więc powstaje kwestia w jaki sposób zostanie to sfinansowane.

Opozycyjna Partia Pracy od dawna sugeruje opodatkowanie nieprzewidzianych dochodów, które uzyskują obecnie firmy energetyczne w związku z wysokimi cenami rynkowymi, wskazując, że w ciągu najbliższych dwóch lat zarobią one dodatkowe 170 miliardów funtów.

Truss jednak w środę ponownie wykluczyła wprowadzenie takiego podatku, wyjaśniając, że nowe podatki będą zniechęcać do inwestowania w Wielkiej Brytanii, więc "nie możemy opodatkowywać naszej drogi do wzrostu gospodarczego". Potwierdziła też, że z tego samego powodu zamierza wstrzymać planowane od kwietnia 2023 roku podniesienie stawki podatku od przedsiębiorstw z 19 do 25 proc. W tej sytuacji najbardziej realnym sposobem na zamrożenie rachunków za energię jest zwiększenie zadłużenia państwa.

Reklama

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

- Czy ona naprawdę mówi nam, że zamierza zostawić te ogromne nadwyżki zysków na stole i sprawić, że ludzie pracujący będą płacić rachunki przez kolejne dekady? - pytał lider Partii Pracy Keir Starmer, przekonując, że choć zmienił się premier, nie ma nic nowego w działaniu konserwatystów, którzy kosztami obarczają ludzi pracujących. - Cóż, nie ma też niczego nowego w liderze Partii Pracy, który wzywa do tego, by podnosić więcej podatków - odparła Truss.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: podwyżki cen paliw | Wielka Brytania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »