Według fiskusa bloger nie zarabia na prowadzeniu bloga
Coraz więcej osób próbuje zarabiać dzięki blogom. Aby przyciągnąć czytelników ciekawymi treściami, a potem reklamodawców, często trzeba sporo zainwestować. Wielu blogerów nie wie, jakie wydatki związane z blogiem można potraktować jako koszt uzyskania przychodu, a jakie odpisaniu nie podlegają.
Nie ma biznesu, który nie wiązałby się z wydatkami. Nawet prowadzenie bloga oznacza konieczność wydawania pieniędzy. To, co na wydaje się środki, zależy od tematu bloga - mogą to być wydatki na podróże i pobytu w hotelach, jeśli ktoś pisze bloga turystycznego, wydatki na jedzenie, jeśli ktoś prowadzi bloga gastronomicznego, czy też wydatki na ubrania, jeśli ktoś chce koncentrować się na modzie. To mogą być całkiem spore sumy, więc prowadzący bloga często decydują się na zakładanie działalności gospodarczej, aby móc takie wydatki wpisywać do kosztu uzyskania przychodu.
Część spośród blogerów, zwłaszcza ci początkujący, nie są pewni, co mogą a czego nie wolno im zaliczyć do kosztów uzyskania przychodu. Jeden z nich zapytał więc izbę skarbową o to, co może odpisać od przychodu.
Jak napisał we wniosku o interpretację, już prowadzi bloga, którego treść dotyczy prawnych aspektów działalności portali internetowych, ale chce rozszerzyć działalność również o bloga lifestylowego. Z tą gałęzią biznesu wnioskodawcy będą - jak stwierdził - wiązały się dodatkowe wydatki.
Część z nich będzie wiązała się bezpośrednio z treścią artykułu, np. chodzi o bilety do kina czy opłacenie kosztów podróży. Część wydatków będzie wiązać się z tłumaczeniem wpisów na angielski oraz z nauką tego języka, jako że autor chce prowadzić bloga w dwóch językach. Do tego dochodzą wydatki na zakup komputera, oprogramowania, opłacenie strony internetowej, itd., oraz wydatki związane z publikacją zdjęć i filmów, czyli aparat, kamera, itd.
Bloger wyjaśnił, że przychody wynikające z prowadzenia bloga można podzielić na kilka grup. Przede wszystkim zamierza zarabiać na wynajmie miejsca na stronie pod reklamy, poza tym spodziewa się wpływów z reklam, zamieszczanych w ramach programów współpracy np. z Google itd. Dodatkowo chce uzyskiwać wpływy z zamieszczania na blogu artykułów sponsorowanych czy akcji reklamowych, poza tym liczy, że niektóre z firm zapłacą mu za opisanie ich produktu.
(Niektórzy) blogerzy pod ochroną!
We wniosku o wykładnię przepisów podatnik zawarł sugestię, iż tego typu wydatki powinny być wliczone do kosztów uzyskania przychodów. Podatnik stwierdził, że z jednej strony istnieje związek miedzy kosztem a przychodem, z drugiej zaś wymienione przez niego koszty nie znalazły się wśród wymienionych w ustawie pozycji, które nie mogą stanowić kosztów uzyskania przychodu.
Jednakże Izba Skarbowa w Bydgoszczy z interpretacji z 4 sierpnia 2016 r. (sygnatura ITPB1/4511-408/16/MR) stwierdziła, że stanowisko podatnika jest błędne. Urzędnicy stwierdzili, że nie wystarczy, aby wydatek nie został zaliczony do tych katalogu płatności, które nie stanowią kosztów uzyskania przychody, aby można go było odpisać od przychodu.
Kluczowe jest - stwierdzili urzędnicy - aby podatnik był w stanie wykazać związek między poniesionym wydatkiem a przychodem. Tego związku zaś, zdaniem przedstawicieli fiskusa, nie widać między wydatkiem na bilety do kina czy na przelot samolotem a przychodem, jaki uzyskuje się z bloga. Te pierwsze bowiem wiążą się z artykułami, zamieszczanymi na blogu.
Tymczasem, jak czytamy w interpretacji, "wnioskodawca uzyskuje przychód z tytułu dzierżawy strony internetowej, na której umieszczane są reklamy, a nie z tytułu prowadzenia bloga. Zatem wydatki związane z prowadzeniem bloga nie mogą stanowić kosztów uzyskania przychodów z działalności gospodarczej wnioskodawcy, której przedmiotem jest udostępnianie powierzchni na stronie internetowej".
Marek Siudaj