Ministrowie żegnają się ze stanowiskami. Takie dostaną odprawy
Rekonstrukcja rządu ogłoszona przez premiera Donalda Tuska spowodowała redukcję liczby ministerstw oraz znaczne zmiany personalne. Ministrowie odchodzący w wyniku rekonstrukcji otrzymają odprawy w wysokości kilku miesięcznych pensji, jednak tylko ci, którzy nie są parlamentarzystami dostaną pełne kwoty.
Ogłaszona w środę przez premiera Donalda Tuska rekonstrukcja rządu oznacza w praktyce trzy rodzaje zmian. Po pierwsze, część ministerstw została zlikwidowana. Tak stało się np. w przypadku Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Po drugie, część ministrów została wymieniona na inne osoby, jak choćby w przypadku resortu sportu. Wreszcie - powstał zupełnie nowy resort, jak Ministerstwo Energii.
Przed rekonstrukcją rząd liczył ponad 120 ministrów i wiceministrów. Obecnie to 21 zamiast 26 ministerstw. Zmiany wiążą się z dymisjami ministrów i wiceministrów. Ze stanowiskami pożegnali się: Adam Bodnar, Jakub Jaworowski, Sławomir Nitras, Czesław Siekierski, Izabela Leszczyna, Hanna Wróblewska, Krzysztof Paszyk, Marzena Czarnecka, a także ministrowie bez resortów: Katarzyna Kotula, Adriana Porowska i Marzena Okła-Drewnowicz. Tomasz Siemoniak przestał mieć swój resort (MSWiA), ale został ministrem bez teki.
Na koniec swojej pracy zarówno byli szefowie, jak i wiceszefowie ministerstw otrzymają odprawy. Jak czytamy w Ustawie z dnia 31 lipca 1981 r. o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe "osoby odwołane z kierowniczych stanowisk państwowych oraz osoby, które zaprzestały wykonywania funkcji na tych stanowiskach wskutek upływu kadencji, zachowują, z zastrzeżeniem ust. 2, prawo do dotychczasowego wynagrodzenia przez okres:
- jednego miesiąca - jeżeli funkcję tę pełniły przez okres nie dłuższy niż 3 miesiące;
- dwóch miesięcy - jeżeli funkcję tę pełniły przez okres dłuższy niż 3 miesiące i nie dłuższy niż 12 miesięcy;
- trzech miesięcy - jeżeli funkcję tę pełniły przez okres dłuższy niż 12 miesięcy."
Co jednak istotne, ta sama ustawa wskazuje, że "w razie podjęcia (...) pracy niżej płatnej przysługuje przez ten okres dodatek wyrównawczy. Dodatek wyrównawczy stanowi różnicę pomiędzy wynagrodzeniem pobieranym na kierowniczym stanowisku państwowym a wynagrodzeniem pobieranym w nowym miejscu pracy.". W praktyce oznacza to, że jeśli ktoś ze zdymisjonowanych ministrów został wiceministrem lub posłem otrzyma kwotę równą różnicy wyższej i niższej pensji. A więc tylko te osoby, które nie są parlamentarzystami - jak była już minister kultury Hanna Wróblewska - otrzymają pełną wysokość odprawy.
Jak wygląda to kwotowo? Przy założeniu, że obecnie minister zarabia ponad 18,6 tys. zł (iloczyn kwoty bazowej - 1878,79 zł - oraz mnożników wynagrodzenia zasadniczego - 7,84 oraz dodatku funkcyjnego - 2,1) pełna, trzymiesięczna odprawa to ponad 56 tys. zł. Jeśli minister nadal będzie posłem, który zarabia ponad 13 tys. zł miesięcznie, otrzyma różnicę wynoszącą około 15 tys. zł (różnica między trzykrotnością wynagrodzenia ministra a trzykrotnością pensji poselskiej).
W przypadku wiceministrów, dla których wartości mnożników są niższe, maksymalna, trzymiesięczna odprawa wynosi ponad 50 tys. zł.