Netanjahu mówił, że w Gazie nie ma głodu. Trumpowi puściły nerwy

Premier Izraela powiedział, że w Strefie Gzy nie ma głodu, natomiast dowody na to zostały sfabrykowane. Na słowa słowa te zareagował Donald Trump, który zadzwonił do Benjamina Netanjahu i nakrzyczał na niego - informuje telewizja NBC.

Przywódcy rozmawiali telefonicznie 28 czerwca. Dzień wcześniej, po coraz liczniejszych doniesieniach o głodzie w Strefie Gazy, Netanjahu publicznie oświadczył, że "w Strefie Gazy głodu nie ma". Trump, poproszony przez dziennikarzy o komentarz, odpowiedział, że na palestyńskim terytorium panuje "prawdziwy głód", czego "nie da się udawać".

Izraelski premier poprosił wówczas o połączenie z Trumpem. Gdy zaczął go przekonywać, że dowody na głód w Strefie Gazy zostały sfabrykowane przez palestyński Hamas, prezydent USA przerwał mu i zaczął na niego krzyczeć, mówiąc, że nie chce o tym słyszeć, a jego doradcy pokazali mu dowody na głód panujący wśród dzieci - zrelacjonowała NBC.

Reklama

Stacja powołała się na cztery źródła zaznajomione z przebiegiem rozmowy. Biały Dom i kancelaria Netanjahu odmówiły komentarza.

Trump krzyczał na premiera Izraela. Mówił, że kłamie

Jeden z informatorów NBC powiedział, że rozmowa miała "bezpośredni i raczej jednostronny charakter", dotyczyła głównie dostaw pomocy humanitarnej, a mówił przede wszystkim Trump. "USA nie tylko uważają, że sytuacja jest tragiczna, ale że są za nią odpowiedzialni przez fundację GHF" - zaznaczył rozmówca stacji, odnosząc się do wspieranej przez USA i Izrael organizacji, która od końca maja przejęła dystrybucję pomocy humanitarnej w Strefie Gazy.

Działalność GHF jest powszechnie krytykowana. W okolicach punktów wydawania żywności regularnie dochodzi do strzelanin. Według ONZ w ostatnich miesiącach podczas szukania pomocy zginęło ponad tysiąc Palestyńczyków. GHF zarzuca się też upolitycznienie i zmilitaryzowanie działań humanitarnych oraz zbyt małą skalę działań w stosunku do potrzeb.

W piątkowym materiale NBC dodano, że analiza zdjęć satelitarnych pokazuje, że Izraelczycy gromadzą jednostki i sprzęt wojskowy w pobliżu granicy ze Strefą Gazy, prawdopodobnie w celu wsparcia zatwierdzonego w nocy z czwartku na piątek rozszerzenia ofensywy.

Izraelski rząd przyjął plan zajęcia największego miasta na tym terytorium, położonej na północy Gazy. Media spekulowały wcześniej, że Netanjahu dążył do zajęcia i okupacji całego terytorium Strefy Gazy.

Zapowiedzi nowej kampanii spotkały się z krytyką na świecie, w której podkreślano tragiczne skutki wojny dla palestyńskich cywilów. Plan krytykowano również w Izraelu, głównie z powodu zagrożenia dla więzionych przez Hamas zakładników.

Wojna w Strefie Gazy. Kryzys się pogłębia

Wojna w Strefie Gazy trwa od 7 października 2023 r., gdy rządzący tym terytorium Hamas napadł na południe Izraela, zabijając około 1200 osób. Od tego czasu w izraelskim odwecie zginęło ponad 61 tys. Palestyńczyków. W zrujnowanej wojną Strefie Gazy panuje pogłębiający się kryzys humanitarny. Według władz lokalnych z głodu zmarło dotychczas 197 osób, w tym 96 dzieci.

Amerykański dziennikarz Bob Woodward w wydanej w 2024 r. książce "Wojna" opisywał kulisy relacji między poprzednim prezydentem USA Joe Bidenem a Netanjahu. Poprzednik Trumpa miał być sfrustrowany działaniami izraelskiego premiera, oskarżać go o kłamstwa, złe intencje i brak strategii w wojnie w Strefie Gazy, a także krzyczeć na niego podczas rozmów telefonicznych. 

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Biały Dom | Donald Trump | Izrael | Strefa Gazy | Binjamin Netanjahu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »