Co czwarty zatrudniony w branży beauty może stracić pracę
Lockdown w branży beauty to kredyt, który trzeba będzie spłacić - mówi Michał Łenczyński, założyciel i szef platformy Beauty Razem. Straty branży przekroczyły - ocenia - 4 miliardy złotych, a co czwartemu zatrudnionemu grozi utrata pracy.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Branża beauty zrzesza 147 tysięcy firm i zatrudnia 300 tysięcy osób. Jak wynika z badań Beauty Razem, na przełomie 2020/2021 roku, dwie trzecie salonów rozważało zamknięcie bądź zawieszenie działalności gospodarczej. Tylko 11 proc. firm mogło zadeklarować zyski.
Natomiast w przeprowadzonej w zeszłym tygodniu ankiecie, co dziesiąty właściciel salonu poinformował o konieczności zwolnienia pracowników; 15 proc. pytanych przyznało, że bierze taką decyzję pod uwagę.
- Jeden dzień lockdownu kosztował nas 127 mln złotych, a cały miesiąc, ponad 4 mld. Wynegocjowaliśmy od rządu miliard złotych wsparcia (rozporządzenie RM z 16.04 - red.), a straciliśmy cztery - wylicza szef Beauty Razem.
Przedstawiciele branży są przygotowani na obsługę wielu klientów dziennie. Z ich wyliczeń wynika, że tym razem, po otwarciu salonów, na bycie przyjętym trzeba będzie czekać średnio dwa tygodnie. - Zawsze, kiedy lockdown się kończy, dochodzi do sytuacji zatrzęsienia, mamy potrzebę zadbania o siebie. Poprzednio kolejki wynosiły średnio 16 dni, tym razem jest to 14 dni - informuje Łenczyński. Przypomina też, że za trzy tygodnie ruszą wesela. - Wreszcie odżyje sektor ślubny. Wizażystki, stylistki, stylistki fryzur od momentu zakazu wesel nie mają pracy i pomimo naszych próśb - od początku zakazu ślubów są pozostawione zupełnie bez pomocy - wskazuje rozmówca Interii.
Przedstawiciele branży zdają sobie sprawę, że po pierwszych tygodniach euforii nastąpi spadek popytu na ich usługi. Eksperci szacują, że wyniesie on średnio 35 proc. - W zeszłym roku, po pierwszej fali, spadek dla fryzjerstwa i kosmetyki wyniósł 30 proc., dla rzęs i makijażu 50 proc. a dla paznokci 40 proc. - wylicza Łenczyński. Dlatego dla zatrudnionych w branży beauty ważną kwestią pozostaje utrzymanie relacji z klientem. - Z badań wynika, że 90 proc. osób zawsze korzysta z usług tego samego specjalisty a my dbamy o pielęgnację i utrzymanie tej więzi - zauważa szef Beauty Razem.
Jest jeszcze jeden problem: salony fryzjerskie i kosmetyczne wciąż nie wiedzą, czy zgodnie z obietnicą Ministerstwa Rozwoju Pracy i Technologii zostanie im umorzone wsparcie z pierwszej tarczy finansowej PFR. Nadal istnieją też trudności z identyfikacją kodów PKD, które decydują o otrzymaniu wsparcia. Branża sygnalizuje też potrzebę zaplanowania wsparcia PFR 3.0. na wypadek dalszych trudności.
Ewa Wysocka