Czterodniowy tydzień pracy w handlu. Czy to rozwiązanie jest realne?
Praca przez cztery dni w tygodniu jest z pewnością marzeniem każdego pracownika, ale dla pracodawców, podchwycony przez media pomysł Donalda Tuska o zmianach w prawie pracy, wypowiedziany podczas jednego ze spotkań w Szczecinie, brzmi jak koszmar ze snu - napisały wiadomoscihandlowe.pl.
Choć do wyborów parlamentarnych został jeszcze ponad rok, potencjalni kandydaci na posłów wyruszyli w Polskę. Politycy robią, co mogą, aby dać zauważyć się wyborcom i przedstawiają swój program bądź testują, co się Polakom podoba, a co nie.
Tak też się stało w Szczecinie, kiedy Donald Tusk zapowiedział, że po przejęciu władzy PO wprowadzi - najpierw pilotażowo - czterodniowy tydzień pracy. Przewodniczący PO dodał, że do wyborów jego partia będzie miała przygotowany precyzyjny projekt pilotażu.
Rozmówcom portalu wiadomoscihandlowe.pl, których poproszono o komentarz, trudno jest powiedzieć, na czym by polegał czterodniowy tydzień pracy i w jaki sposób zostałoby to zorganizowane w handlu.
- Projekt czterodniowego tygodnia roboczego i tak na początek - jeśli w ogóle - zostanie wprowadzony jako pilotaż w branżach, w których liczy się praca zadaniowa, np. w IT czy pracy kreatywnej, gdzie nie ma kontaktów z klientami czy pracy zespołowej w (nie 100-proc. zautomatyzowanych) zakładach pracy, którą można wykonywać gdziekolwiek, a efekty wysłać przez internet - uważa Damian Guzman, z-ca dyrektora generalnego ds. rozwoju Gremi Personal.
- Trudno sobie wyobrazić, żeby handel ograniczył swoją działalność do czterech dni w tygodniu. W przypadku wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy sklepy pozostaną pewnie otwarte tak, jak dotychczas, o ile nie pojawią się dodatkowe przepisy ograniczające handel. To oznaczałoby konieczność zreorganizowania harmonogramów pracy i nie dla wszystkich pracowników oznaczałoby to wolny piątek lub poniedziałek. Mogłoby też wpłynąć na większe zapotrzebowanie na pracowników i stworzyć dodatkowe miejsca pracy, ale szanse na zapełnienie wakatów w obecnej sytuacji mogą być niewielkie. W tej sytuacji handel jeszcze mocniej może stawiać na rozwiązania z zakresu automatyzacji, wspierające obsługę klientów, a jednocześnie niwelujące skutki niedoborów kadrowych - mówi Mateusz Żydek, rzecznik prasowy Randstad Polska.
- Myślę, że w handlu detalicznym, a konkretnie w sprzedaży i obsłudze klienta, nie jesteśmy jeszcze gotowi na wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy w rozumieniu działania placówek handlowych cztery dni w tygodniu. Być może jednak w przyszłości funkcjonowanie w oparciu o taki grafik pracowniczy z zachowaniem funkcjonowania tych podmiotów przez 6 lub 7 dni w tygodniu byłoby możliwe - komentuje Maciej Ptaszyński, wiceprezes zarządu i dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu.
Dodaje, że oczywiście zakładałoby to liczne zmiany w organizacji pracy oraz zmniejszenie deficytu kandydatów na rynku pracy. - Na pewno łatwiejsze jest takie rozwiązanie w przypadku stanowisk biurowych - pandemia nauczyła nas pracować zdalnie, co ma także tę wadę że zatarły się często granice pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym - twierdzi.
- Na pewno nie we wszystkich branżach czterodniowy tydzień pracy by się sprawdził. Ile było narzekania na zamknięcie handlu w weekendy? Polacy są przyzwyczajeni do otwartych sklepów w ciągu tygodnia - nie wyobrażam sobie, żeby np. już w piątek były zamknięte. Co prawda pandemia przyspieszyła zmiany w bankowości elektronicznej, korzystaniu z usług e-commerce, zakupach do paczkomatów, ale nie powiedziałbym że jest to powszechne - może tylko w dużych miastach, wśród młodych, ale co z seniorami? - komentuje Damian Guzman.
Grupa Polsat Plus i Fundacja Polsat razem dla dzieci z Ukrainy
- Nauczyliśmy się pracować wydajnie także poza biurem. Wprowadzone szeroko w życie systemy do kontaktów online pozwalają jednak na ograniczenie czasu poświęcanego na spotkania i podróże służbowe, co na pewno sprzyja oszczędności czasu - kontynuuje Maciej Ptaszyński, który uważa, że pomysł PO jest raczej kwestią dostosowania grafików i właściwej liczby kandydatów na rynku pracy niż ograniczenia czasu funkcjonowania sklepów, logistyki, centrów dystrybucyjnych.
Na razie nie znamy szczegółów, więc możemy podywagować, jak w praktyce wyglądałoby to z punktu widzenia branży handlowej. Sklepy pracują przecież od 6 do 7 dni w tygodniu. To zależy od typu sklepu oraz ustawy od zapisów w ustawie o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni. Płace i harmonogram etatów ustawiony jest właśnie do takiego trybu, a pełny etat to 40 godzin pracy w tygodniu. Sieci handlowe zatrudniają oczywiście osoby w niepełnym wymiarze, ale dla uproszczenia weźmiemy pod uwagę pełny etat.
O kadrach w Biedronce napisano ostatnio dużo, więc dajmy na chwilę spokój tym 70 tys. pracownikom największej w Polsce sieci sklepów spożywczych pod względem przychodów i zatrudnienia. Na podstawie spółki prowadzącej dyskonty Lidl, której zatrudnienie wyniosło w ub. roku około 21 tys. etatów, wyliczyliśmy, jak bardzo zmieniłaby się jej działalność w przypadku takiej nowelizacji Kodeksu pracy. Lidl musiałby znaleźć do pracy ponad 5,2 tys. osób więcej, przy założeniu, że wszystkie pracowałyby w pełnym wymiarze godzin, czyli - po nowemu - 32 godziny w tygodniu.
A co jeśli Lidl chciałby zostawić w spokoju obecny harmonogram pracy i zapłacić wszystkim swoim pracownikom za pracę w godzinach nadliczbowych, czyli za te dodatkowe 8 godz., które obecnie są liczone w pełnym etacie? Operator sieci spożywczych musiałby zapłacić każdemu z nich o 50 proc. wynagrodzenia za te nadgodziny, jeśli założymy, że pracowaliby oni w dnie powszednie, w ciągu dnia.
Część sieci handlowych, które zapytaliśmy o opinię na temat tego pomysłu PO rzuconego "w eter", jasno mówi, że nie chce się wypowiadać w tej sprawie. Braki kadrowe, i tak doskwierające w obecnej sytuacji, kiedy mamy do czynienia z rynkiem pracownika, niewątpliwie by się nasiliły.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Rozmówcy portalu wiadomoscihandlowe.pl z sieci handlowych, którzy zdecydowali się rozmawiać, nieoficjalnie podkreślają, że jest to dla nich sytuacja czysto hipotetyczna, raczej nierealna do wprowadzenia w Polsce. Tylko Kaufland zdecydował się wypowiedzieć w tej sprawie.
- Podstawą funkcjonowania naszej sieci jest prowadzenie działalności zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. Dlatego też z uwagą śledzimy wszelkie zmiany legislacyjne, które dotyczą branży handlowej, w tym regulacje dotyczące prawa pracy - poinformował Jerzy Piątek z Kaufland Polska.
Damian Guzman mówi, że wydarzenia z czasów pandemii i wojna w Ukrainie, która od paru miesięcy poważnie przemodelowuje rynek pracy w Polsce, pokazują, że jako pracodawcy muszą być nieustająco gotowi na nowe wyzwania i dbać o pracowników.
- W handlu postępuje automatyzacja i robotyzacja, ale nie wydaje się, aby technologie były w stanie szybko zastąpić pracowników fizycznych. - Rynek pracy tworzą przede wszystkim ludzie, nie roboty i nawet szybka automatyzacja nie spowoduje tu bezrobocia. Może na Zachodzie proces ten przyspiesza, ale u nas - oceniam to na kolejne 20-30 lat, a nie perspektywę najbliższego roku - mówi z-ca dyrektora generalnego ds. rozwoju Gremi Personal.
- Tak samo z czterodniowym tygodniem pracy - uważam, że polski rynek pracy nie jest jeszcze na to gotowy. Poza tym obecnie szalejąca inflacja i spowolnienie gospodarcze spowodowane wydarzeniami za wschodnią granicą i na całym świecie na pewno na to nie pozwolą z prostego rachunku ekonomicznego - podsumowuje.
Magda Głowacka