Gdzie płace i ceny rosną najszybciej. Duże różnice między regionami
Przeciętnie o ponad jedną trzecią więcej zarabiają pracownicy na Mazowszu w porównaniu do pracujących na Warmii i Mazurach. I chociaż częściej dla firm ważne jest, ile płaci się w branży to jednak różnice pomiędzy regionami są także wyraźne. Podobnie dzieje się z inflacją: ceny rosną w poszczególnych województwach z różną intensywnością.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Sytuacja na rynku pracy jest stabilna, ale powoli pogarsza się. Tak jak jeszcze latem na jedno zlikwidowane miejsce pracy przypadały ponad dwa stworzone, tak w trzecim było to mniej - 1,7. Dodatkowo firmy stworzyły o 9 proc. mniej stanowisk pracy i zwolniły o jedną czwartą więcej osób niż jesienią zeszłego roku. To spora różnica w porównaniu do tego co działo się rok temu. Wówczas firmy zwiększały wyraźnie zatrudnienie, rzadko decydowały się na zwolnienia. Wciąż jednak na pracowników czekały wakaty - pod koniec września było to 135,5 tys. wolnych miejsc pracy. Liczba wakatów z miesiąca na miesiąc maleje. Niestety nie dzieje się to dlatego, że ludzie dostają pracę, tylko dlatego, iż firmy ograniczają plany zatrudniania. Wolne miejsca pracy miała co szesnasta firma. Co ciekawe tylko co ósma oferta była zgłoszona w urzędach pracy, pozostałe na wolnym rynku.
- Przedsiębiorcy wiedzą, że łatwo jest zwolnić pracowników, ale trudniej odbudować załogę - przypomina Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.
Zapewne zaczęły zwalniać najmniejsze przedsiębiorstwa, bo liczba wszystkich pracujących zmniejszyła się w ciągu kwartału o 80 tys. osób. Co prawda wciąż pracowało o 270 tys. osób więcej niż rok temu. W październiku (są to ostatnie aktualne dane GUS) - 188 pracodawców zadeklarowało zwolnienie 19,4 tys. pracowników w ramach zwolnień grupowych.
Przeciętnie o ponad jedną trzecią więcej zarabiają pracownicy na Mazowszu w porównaniu do pracujących na Warmii i Mazurach. Tyle wynosi bowiem rozpiętość pomiędzy płacami, które otrzymali zatrudnieniu w ciągu dziewięciu miesięcy w sektorze przedsiębiorstw (w firmach zatrudniających od dziesięciu osób). Przeciętnie płace były w tym czasie wyższe o 13,3 proc. niż rok temu.
Najwięcej zarabiało się na Mazowszu (ok. 7,6 tys. zł), ale płace w regionie rosną wolniej niż przeciętnie. Najmniej w województwach: świętokrzyskich (ok. 5,4 tys. zł), podkarpackim (5,36 tys. zł) oraz warmińsko-mazurskim (5,29 tys. zł). Są to kwoty brutto. W tych trzech regionach płace wzrosły mniej niż przeciętnie w kraju (o ok. 11-12 proc.). Najszybciej - powyżej inflacji - płace wzrosły: na Śląsku (6,7 tys. zł), w Małopolsce (6,8 tys. zł), w woj. Lubuskim (5,8 tys. zł) oraz w Podlaskim (5,7 tys. zł). Nie oznacza to oczywiście, że wszyscy otrzymali równie wysokie podwyżki, ponieważ w Polsce firmy głównie porównują płace w branżach, a dopiero potem na lokalnych rynkach pracy. Z innych danych GUS wynika zaś, że różnica pomiędzy wzrostem płac w branżach wynosi ok. 20 proc.
- Przy regionalnej analizie wysokości płac i podwyżek warto popatrzeć jaka część mieszkańców pracuje w dużych miastach, a jaka w mniejszych i na wsiach. Zwykłe w wielkich miastach siedziby mają centralne firm. To oznacza, że pracują w nich (i zarabiają powyżej średniej) szefowie i specjaliści o wysokich kwalifikacjach - mówi Piotr Soroczyński i jako przykład podaje Mazowsze. W statystykach Mazowsze jest regionem, w którym żyje się najlepiej. Jednak istnieje znacząca różnica pomiędzy zarobkami i poziomem życia w stolicy i w Płocku (w którym siedzibę ma PKN Orlen) a resztą województwa. W Warszawie i okolicznych gminach przypada na mieszkańca ponad 220 proc. przeciętnego PKB per capita, ale w całym województwie z pominięciem stolicy - tylko 85 proc.
Dodatkowo płace wyraźnie rosły na początku roku z dwóch przyczyn: znaczącego podniesienia płacy minimalnej oraz z zapowiedzi wprowadzenia Polskiego Ładu. Pod koniec lata i jesienią podwyżki zmalały.
Nie ma zależności pomiędzy tym jak rosną ceny w województwach z płacami. Ceny rosną także w różnym tempie. Inflacja była wyższa o 13,3 proc. w ciągu dziewięciu miesięcy tego roku w porównaniu do tego samego czasu w zeszłym roku. Jednak przeciętnie było to o jedną siódmą więcej (15 proc.) w łódzkim i o 14,7 proc. w świętokrzyskim oraz o 12,5 proc. w Lubuskim i niespełna 12 proc. w Zachodniopomorskim.
Powyżej średniej ceny wzrosły w siedmiu województwach - w pozostałych mniej.
GUS sprawdził także jak wzrosły ceny w regionach w poszczególnych kategoriach wydatków.
Żywność najmocniej podrożała w Małopolsce, woj. pomorskim i łódzkim. Najmniej: w Wielkopolsce, woj. zachodniopomorskim i lubelskim. Różnica jednak wyniosła ok. 2 pkt. proc.
Znacznie większe są różnice w podwyżkach cen kosztów utrzymania mieszkań. W woj. opolskim, kujawsko-pomorskim i łódzkim było to ok. 25 -24 proc. w ciągu dziewięciu miesięcy, a na Mazowszu, Podkarpaciu i w woj. zachodniopomorskim ok. 14-16 proc.
Opolskie jest także regionem, w którym najmocniej wzrosły (o ponad 9 proc) koszty związane ze zdrowiem. Łódzkie jest "liderem" podwyżek dotyczących kosztów transportu (25 proc.) oraz korzystania z instytucji kultury i rekreacji (ok.13 proc.).
W woj. zachodniopomorskim wolniej niż w innych częściach kraju wzrosły ceny związane z leczeniem.
Aleksandra Fandrejewska