Hiszpania: Zbiór owoców pod znakiem zapytania
Hiszpańscy sadownicy biją na alarm. W połowie kwietnia rozpoczyna się zbiór brzoskwiń, moreli i czereśni, tymczasem brakuje rąk do pracy. Według ministerstwa rolnictwa, do zbiorów owoców, warzyw i pracy na fermach zwierząt brakuje ponad 100 tysięcy osób.
"Poszukuje się personelu do zbiorów brzoskwiń, nektarynek i moreli. Płaca co 15 dni, na czysto 6 euro za godzinę" - brzmi ogłoszenie o pracę umieszczone w internecie przez spółdzielnię rolniczą w Murcji, na południu Hiszpanii. Podobnych ofert jest wiele.
Do niedawna, w sadach, podczas zbiorów, pracowali przede wszystkim przyjezdni, między innymi z Maroka i Europy Wschodniej. W Aragonii, na 30 tys. pracowników zatrudnionych w zeszłym roku do pracy w sadach, tylko 4,5 tys. pochodziło z Hiszpanii. Podczas pandemii koronawirusa zamknięto granice i zakazano poruszania się między miastami. Dlatego sadownicy muszą szukać chętnych do pracy w najbliższej okolicy.
Unio de Pagesos, kataloński związek zawodowy rolników, od tygodnia poszukuje chętnych do pracy.
Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2019
- Zwróciliśmy się o pomoc do bezrobotnych i do studentów. W ciągu czterech dni dostaliśmy ponad 1500 maili od osób gotowych do pracy. To wciąż mało, ale oznacza, że ludzie są chętni - mówi Interii Jordi Armengol z Unio. Jak zapewniają katalońscy związkowcy, w sadach będą obowiązywać środki bezpieczeństwa, a zatrudnieni otrzymają ubrania ochronne i będą pracowali w bezpiecznej od siebie odległości. Mieszkać zaś będą w zamkniętych przez pandemię hotelach i ośrodkach wypoczynkowych.
Ministerstwo rolnictwa podpowiada, aby zatrudniać bezrobotnych, tych którzy przez koronawirusa czasowo stracili pracę w usługach i turystyce. Resort nie wyklucza też ułatwień w wydawaniu pozwoleń na pracę nielegalnym imigrantom, którzy zgłoszą się do zbiorów owoców. Kierujący ministerstwem Luis Planas przypomniał, że nie tylko Hiszpania ma problem z brakiem rąk do pracy w rolnictwie. - Ten sam problem mają na przykład Włochy, które potrzebują 200 tys. pracowników i Niemcy, gdzie brakuje 270 tys. osób - wyliczał szef minister rolnictwa
Ewa Wysocka