Inspekcja pracy zapukała do NIK. Wykryto liczne nieprawidłowości
Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadziła kontrolę w Najwyższej Izbie Kontroli i wykryła 48 naruszeń - informuje "Rzeczpospolita". Urzędnicy wskazali w raporcie niedopatrzenia w kwestii m.in. obsadzania stanowisk dyrektorskich i wicedyrektorskich oraz "częściowe faworyzowanie niektórych pracowników NIK".
Jak wynika z ustaleń PIP, na które powołuje się dziennik, w czasie pracy kontrolerów od 2020 do końca 2022 roku w NIK stwierdzono kilkadziesiąt naruszeń praw pracowniczych. Sama procedura inspekcji została rozpoczęta z uwagi na zawiadomienia osób zatrudnionych w Izbie, które zgłaszały wątpliwości wobec m.in. równego traktowania pracowników czy sposobu rekrutacji.
Z raportu liczącego 200 stron i podsumowującego kontrole wynika, że z pracy w NIK od stycznia do kwietnia 2022 odeszło 289 pracowników spośród 1579 zatrudnionych. Jednocześnie, jak możemy się dowiedzieć z ustaleń "Rzeczpospolitej", od 2019 r., czyli od przejęcia steru przez Mariana Banasia, do Izby trafiło "ok. 200 zaufanych osób", natomiast w 70 proc. przypadków nie odbyły się konkursy na te stanowiska.
W tym zakresie PIP także wskazał zastrzeżenia do pracy NIK. Inspektorom nie odpowiadał sposób powierzania obowiązków dyrektorów i wicedyrektorów osobom nie spełniającym wymogów i bez konkursu. Prezes Banaś wytłumaczył takie przypadki "sytuacją nadzwyczajną".
Jednym z zatrudnionych bez ogłoszenia odpowiedniej rekrutacji jest syn przewodniczącego, czyli Jakub Banaś, który w maju 2020 r. został doradcą społecznym na podstawie zarządzenia prezesa NIK. Takie stanowisko daje mu dostęp do m.in. tajemnic kontrolerskich.
Jednocześnie urzędnicy ustalili to, o czym alarmowali pracownicy Izby. Chodzi o brak spójnego traktowania wszystkich zatrudnionych względem regulaminu pracy. PIP wskazała, że choć w NIK istnieje możliwość skorzystania z pracy zdalnej raz w tygodniu, to niektórzy swoje obowiązki spoza biura wykonują cały czas.
Problemem ma być także ewidencja czasu pracy. Wszyscy mają obowiązek pracować przez 40 godzin w tygodniu, po osiem na dzień. Potwierdzeniem tego mają być listy obecności, pod którymi podpisują się pracownicy. Jednak nie wszyscy i nie zawsze.
Takie ustalenia zostały zawarte w raporcie. Wskazano w nim, że w NIK są osoby "wyjęte" z obowiązku uzupełniania listy godzin pracy. Co jak nazwały źródła dziennika w samej Izbie, stwarza poczucie "martwych dusz" - osób, które widnieją na liście płac, lecz nie pokazują się w pracy.
PIP chciała także przeprowadzić anonimową ankietę w sprawie mobbingu, o przypadkach którego informowały "Rzeczpospolitą" źródła z wewnątrz urzędu. Na takie badanie nie zgodził się natomiast prezes Banaś, który wskazał, że jest ono niepotrzebne, ponieważ w NIK obowiązuje polityka antymobbingowa i jest zatrudniony pełnomocnik ds. przeciwdziałania mobbingu.