Jakie są prawdziwe zyski ze zdalnej pracy?

Pandemia koronawirusa sprawiła, że wiele firm umożliwiło swoim pracownikom pracę zdalną. Według Międzynarodowej Agencji Energii, w przypadku osób dojeżdżających do pracy samochodem ponad 6 km, pozostanie w domu oznacza spadek emisji CO2. Jednak w przypadku tych, którzy dojeżdżają autem krótszy odcinek lub korzystają z transportu publicznego, nastąpiłby wzrost emisji ze względu na wyższe zużycie energii w domach.

Władze krajów na całym świecie w ostatnich miesiącach podjęły działania, które miały zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Wstrzymano lub ograniczono pracę części fabryk, zamknięto szkoły, kina, teatry, zakłady fryzjerskie, kosmetyczne itd. Te firmy, które mogły sobie na to pozwolić, przeszły na pracę zdalną. Wiele osób do dziś pracuje z domu.

Międzynarodowa Agencja Energii przeanalizowała, jak ta sytuacja przekłada się na emisję CO2. Okazuje się, że bilans, jeśli chodzi o zużycie energii, jest pozytywny, ale w sytuacji, gdy pracownicy dojeżdżają własnym autem dłuższy odcinek (ponad 6 km). Przy krótszej drodze lub wykorzystaniu środków transportu publicznego emisje mogłyby wzrosnąć za sprawą dodatkowego zużycia energii w mieszkaniach.

Reklama

Spadł popyt na energię

W wyniku pandemii całkowite zużycie energii spadło o około 20 procent, przy czym zaobserwowano wzrost zużycia w gospodarstwach domowych, bo ludzie zaczęli spędzać dużo więcej czasu w domu. Jednak firmy i biura zanotowały z tego tytułu zauważalne oszczędności.  

Z kolei ruch drogowy zmalał na świecie o 50-75 proc. W kwietniu zużycie benzyny spadło o ponad 9 mln baryłek dziennie, a popyt na olej napędowy spadł o 6 mln baryłek dziennie. W wielu regionach świata znacząco zmniejszyło się zanieczyszczenie powietrza. Na przykład w New Delhi średni poziom dwutlenku azotu był w czasie obostrzeń o około dwie trzecie niższy niż zazwyczaj.

Wraz z odmrażaniem gospodarki ruch samochodowy stopniowo przybiera na sile. Wiele osób chętniej używa samochodu, obawiając się korzystania ze środków transportu publicznego. Ale i tak mimo wszystko część osób wciąż jeszcze pracuje zdalnie.

Choć jeden dzień w tygodniu...

Według wyliczeń Agencji, gdyby na całym świecie każdy, kto jest w stanie pracować z domu, robił to tylko przez jeden dzień w tygodniu, globalne zużycie ropy w drogowym transporcie pasażerskim spadłoby o 1 procent w skali roku. Przy uwzględnieniu jednoczesnego wzrostu zużycia energii przez gospodarstwa domowe, emisja CO2 spadłaby w tej sytuacji rocznie o 24 mln ton.

W Stanach Zjednoczonych średnia podróż do pracy w jedną stronę wynosi 18 km, przy czym ponad trzy czwarte osób jeździ w pojedynkę. W Europie średnia droga do pracy wynosi w jedną stronę 15 km. W Chinach z kolei 8 km. Agencja przytacza też dane, z których wynika, że przeciętny samochód w Stanach Zjednoczonych zużywa ok. 45 proc. więcej paliwa niż w Europie na tym samym odcinku. To pokazuje, że pozostanie w domu może wyraźnie ograniczyć skalę emisji CO2.

Część firm i bardzo wielu pracowników przekonało się do pracy zdalnej. W wielu przypadkach home office został przedłużony. Pytanie, jak wyglądałoby zużycie energii i emisja gazów cieplarnianych, gdyby znacząca liczba osób zdecydowała się na regularną pracę z domu również w nadchodzących latach.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Rozwinięte kraje bardziej skore do zmian

Przed pandemią średnio około 8 proc. światowej siły roboczej pracowało z domu, przy czym wyraźne są różnice między poszczególnymi krajami. W Chinach na przykład było to ok. 5 proc., a w Holandii 14 proc.  

Agencja szacuje, że około 20 proc. miejsc pracy na całym świecie mogłoby być wykonywanych z domu na stałe, począwszy od mniej więcej 10 proc. w Afryce Subsaharyjskiej do ponad 45 proc. w najbogatszych krajach europejskich. Im bardziej rozwinięty kraj, tym większe możliwości pracy zdalnej. Decydującymi czynnikami są tu możliwości sprzętowe, dostęp do szerokopasmowego internetu i sytuacja mieszkaniowa.

O ile wzrosnąć mogłoby zużycie energii w gospodarstwie domowym w przypadku przeniesienia biura do domu? Międzynarodowa Agencja Energii szacuje, że od 7 do 23 procent, w zależności od regionu świata, wielkości domu, potrzeb ogrzewania/chłodzenia, czy wydajności zamontowanych urządzeń.

O ile część firm, zwłaszcza technologicznych, jest gotowa przynajmniej w dużej mierze przejść na pracę zdalną na dłużej, o tyle spory odsetek zarządzi powrót do biur, gdy tylko sytuacja się uspokoi. Wiele instytucji już przekierowało pracowników do firm. Pewna bariera została jedna przełamana. Okazało się, że można równie wydajnie pracować z domów. Zapewne w tym kierunku powoli będziemy zmierzać.

Oczywiście w dłuższej perspektywie takie podejście zmieniłoby sytuację rynkową. Spadłoby zapotrzebowanie na powierzchnię biurową, a tym samym na energię w budynkach komercyjnych. Ludzie mogliby mieszkać poza ośrodkami miejskimi, kupując nieruchomości z dala od miast, w tańszych lokalizacjach. I choć trudno oczekiwać, by zmiany zaszły z dnia na dzień, trzeba się jednak liczyć z faktem, że powoli będziemy iść w tym kierunku.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: praca zdalna | pandemia koronawirusa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »