Koronawirus. Czeka nas 60-godzinny tydzień pracy?
Być może część pracowników czeka 12-godzinny dzień pracy w niektórych miesiącach. Rząd przewiduje taką możliwość w specustawie związanej z tzw. tarczą antykryzysową.
Rząd zapisał w niej szczególne rozwiązania dla firm, w których spadną obroty z powodu epidemii koronawurusa. Jest to rozszerzenie uprawnień pracodawców, które od dawna zawarte są w Kodeksie pracy.
W specustawie znalazły się zmiany w kodeksie pracy. Dotyczą między innymi czasu pracy. Nowe rozwiązania mają być przeznaczone dla firm, w których spadły obroty z powodu epidemii oraz które zapłaciły wszystkie składki ubezpieczeniowe i na fundusze celowe do końca III kwartału zeszłego roku. To ważne dla firm, bo oznacza, iż nie będą brane pod uwagę ewentualne zaległości w tym roku.
Przedsiębiorcy będą mogli w sposób bardziej elastyczny niż obecnie zarządzać czasem pracy pracowników. Rząd chce między innymi wprowadzić możliwość pracy do 12 godzin dziennie, przy ograniczeniu nieprzerwanego odpoczynku dziennego do 8h. Proponuje wprowadzenie systemu równoważnego czasu pracy rozliczanego w ciągu roku.
- To znacząca zmiana - zauważa prof. Jacek Męcina z UW i doradca zarządu Konfederacji Lewiatan. Tłumaczy na czym to nowe rozwiązanie ma polegać.
- Załóżmy, że pracownik zarabia 5 tys. zł miesięcznie i pracuje dziś 8 h dziennie, czyli 40 godzin tygodniowo. Firma nie ma zamówień, nie ma pracy dla pracownika w kwietniu, bo w marcu radykalnie spadły obroty. Pracodawca po wprowadzeniu zmiany, tak organizuje pracę pracownika, że będzie pracował w całym miesiącu tylko 1 tydzień, czyli 40 godzin. Choć realnie wypracuje tylko 1200 zł (40 h x 30 zł za godz.), to w myśl przepisów ogólnych pracodawca nie może wypłacić mu mniej pensji niż równowartość minimalnego wynagrodzenia (art. 129 §5 KP) - podkreśla Męcina.
- Pracodawca "zaoszczędził" więc i część wynagrodzenia i ok. 3 tygodnie pracy - czyli około 120 h godzin pracy swojego pracownika. Może ten czas w rytmie do 12 godzin pracy dziennie zaplanować np. na wrzesień i październik. I wtedy we wrześniu nie będzie wypłacał pracownikowi wynagrodzenia za nadgodziny, tylko pensję wynikającą z przepracowanych godzin w miesiącu - dodaje ekspert.
Jacek Męcina zwraca uwagę, że nowe przepisy zakładają możliwość takiego planowania czasu pracy w harmonogramach w okresie 12 miesięcy, czyli przez rok. - Jeśli w jednych miesiącach pracownik będzie pracował dłużej w ciągu dnia, w innych musi mniej - tak aby średnio pracował nie więcej niż 12 h dziennie i 48 h w tygodniu - tłumaczy ekspert.
Nowe przepisy dają też możliwość wydłużania godzin pracy, tak aby łącznie z nadgodzinami zagwarantować 8-godzinny odpoczynek (obecnie 11 godzin). Jednak pracodawca będzie musiał zrównoważyć pracownikowi skrócone godziny odpoczynku w ciągu 8 tygodni (tak jest w projekcie ustawy).
Możliwość skorzystania z prawa do skrócenia odpoczynku, wprowadzenia systemu równoważnego i dłuższego 12-miesięcznego okresu rozliczeniowego, czy stosowania mniej korzystnych warunków zatrudnienia, zapisana jest już obecnie w Kodeksie Pracy. Mogą z niej skorzystać firmy z określonych branż ze względu na rodzaj lub organizację pracy (np. transport, produkcja, ochrona).
Dodatkowo KP precyzuje, iż systemy równoważnego czasu pracy muszą być rozliczone najdalej w okresie jednego miesiąca, a w szczególnych przypadkach w okresie trzech lub czterech miesięcy w zależności od specyfiki pracy.
Specustawa nie zmienia tego, iż wprowadzenie w zakładzie pracy elastycznego czasu pracy wymaga zawarcia porozumienia ze związkami zawodowymi lub przedstawicielstwem pracowników.
- Ten zapis może spowodować, że wprowadzenie rozwiązania stanie się trudne, jeśli nie możliwe, zatem warto rozważyć, aby w tym przypadku kontrola związkowa odbywała się w innym trybie, a pracodawca mógł wprowadzić te rozwiązania samodzielnie i zawsze był zobowiązany do notyfikacji zmiany w Okręgowej Inspekcji Pracy - zaznacza Jacek Męcina.
Aleksandra Fandrejewska