Luka płacowa to w Polsce wciąż spory problem. Tylko co 10. kobieta idzie z prośbą o wyrównanie wynagrodzenia

Jak wynika z najnowszego badania, niemal 40% kobiet twierdzi, że zarabia mniej niż pracujący z nimi mężczyźni. I to się dzieje w sytuacji zajmowania takich samych stanowisk, świadczenia tej samej liczby godzin pracy i wykonywania identycznych obowiązków zawodowych. Podobna grupa respondentek jest przeciwnego zdania. O nierówności płacowej mówią głównie kobiety z najmłodszej grupy wiekowej oraz z najwyższymi dochodami. Prawie co dziesiąta Polka zgłosiła się do przełożonego z prośbą o równe traktowanie z mężczyznami w kwestii wynagrodzenia. Dwie na trzy takie interwencje przyniosły pozytywny skutek.

Co z tą (nie)równością?

Według badania UCE RESEARCH, wykonanego dla Wyższych Szkół Bankowych, 39,4 proc. kobiet uważa, że mężczyźni pracujący z nimi na takich samych stanowiskach, świadczący dokładnie tę samą liczbę godzin pracy i mający dokładnie te same obowiązki, zarabiają więcej od nich. Z kolei 39,9 proc. respondentek jest zupełnie przeciwnego zdania. Natomiast 20,7 proc. ankietowanych nie potrafi tego określić. Sondaż został przeprowadzony metodą CAWI na reprezentatywnej próbie 1010 kobiet w wieku 18-65 lat.

- W Polsce wciąż mamy do czynienia z segregacją płciową na rynku pracy. Istnieją zawody zdominowane przez mężczyzn, które dają lepsze zarobki, chociaż wartość tych prac, gdzie dominują kobiety, powinna być społecznie oceniana wyżej. Według badań Europejskiego Instytutu Równości, Polska zajmuje 24. miejsce w UE pod względem wartości wskaźnika równouprawnienia płci. Wynik ten jest o 12,2 pkt. niższy niż unijna średnia. Natomiast globalne szacunki wskazują, że równość w sferze gospodarczej między płciami zostanie osiągnięta dopiero za 217 lat - komentuje Urszula Nowakowska, prawniczka, założycielka Fundacji Centrum Praw Kobiet.

Reklama

O nierówności płacowej mówią głównie kobiety w wieku 18-22 lata (49,2 proc.), z miesięcznym dochodem netto powyżej 9 tys. zł (48,1 proc.), z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym (66,6 proc.) i z miejscowości liczących od 50 tys. do 99 tys. mieszkańców (48,8 proc.). Problem ten dostrzegają przede wszystkim pracownice firm i instytucji, w których pracuje od 101 do 250 osób - 46,5 proc.. Natomiast najrzadziej dotyczy to podmiotów zatrudniających do 10 ludzi - 29,9 proc..

- Mamy grupę kobiet z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym. Stawki godzinowe na stanowiskach, na jakich mogą one pracować, są niższe niż oferowane mężczyznom. Praktyka pokazuje również, że dysproporcja w zarobkach pogłębia się na stanowiskach specjalistycznych, np. IT, a także kierowniczych. To może wynikać zarówno z mniejszej skłonności kobiet do negocjacji i ustalania dobrych warunków już przy zatrudnieniu, jak również z przerw w karierze zawodowej - analizuje dr Małgorzata Kluska-Nowicka, ekspertka ds. zarządzania i przywództwa kobiet z Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu.

Czas negocjacji

Z sondażu wiemy też, że 9,2 proc. kobiet zgłosiło się do swoich przełożonych z prośbą o równe traktowanie z mężczyznami w kwestii zarobków. 84,1 proc. nie zrobiło tego, a 6,7 proc. nie pamięta, czy taki fakt miał miejsce. Jak zaznacza dr Kluska-Nowicka, optymizmem nie napawa fakt, że jedynie niecałe 10 proc. ankietowanych negocjowało swoje wynagrodzenie. Po pierwsze, uważa się, że mężczyźni częściej niż kobiety wiedzą, ile zarabiają ich koledzy, co w znaczymy stopniu wpływa na skłonność do pertraktowania warunków zatrudnienia. Po drugie, możemy mieć również do czynienia z uruchomieniem tzw. syndromu grzecznej dziewczynki. Jej o pieniądzach nie wypada rozmawiać i poczeka cierpliwie, aż zostanie zauważona.

- Wiele razy słyszałam od kobiet, że nie żądały podwyżek, bo np. wierzyły, że pracodawca sam dostrzeże, że dobrze pracują i nagrodzi je. Ale równie często pracodawcy mówili, że skoro one same nie upominały się o podwyżkę, to sądzili, że wynagrodzenie, jakie otrzymują, jest dla nich satysfakcjonujące. Nie powinniśmy czekać, aż ktoś zauważy, jak dobrze pracujemy. Musimy jasno i wprost artykułować swoje potrzeby - podkreśla ekspertka Fundacji Centrum Praw Kobiet.

O równe traktowanie z mężczyznami w kwestii zarobków dotychczas upominały się głównie kobiety w wieku 18-22 lata (12,5 proc.), z miesięcznym dochodem netto powyżej 9 tys. zł (25 proc.) oraz z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym (20 proc.). Dotyczyło to przede wszystkim mieszkanek miejscowości liczących od 50 tys. do 99 tys. ludności (15,9 proc.).

- Badanie pokazuje, że najwyższe wskaźniki w kategoriach związanych z wiekiem, dochodem miesięcznym, wykształceniem i miejscem zamieszkania dotyczą grup, które najczęściej doświadczają nierówności płacowej. Można zatem wnioskować, że nie pozostają one bierne w swojej sytuacji. I to jest warte podkreślenia - mówią analitycy z UCE RESEARCH.

Efekty rozmów

Pracownice, które zgłosiły się do swoich przełożonych z prośbą o równe traktowanie z mężczyznami w kwestii zarobków, wskazały też efekty swoich działań. 67,6 proc. z tej grupy respondentek przyznaje, że udało się im pozytywnie załatwić ww. kwestię z pracodawcą. 24,3 proc. odpowiada, że jednak nie przyniosło to pożądanego skutku. Natomiast 8,1 proc. nie pamięta, jak sprawa została rozstrzygnięta.

- Dane te wyraźnie wskazują, że warto asertywnie upominać się o równe traktowanie z mężczyznami. Prawo stoi po stronie kobiet, jasno wskakując, że płaca powinna być równa nie tylko za identyczne obowiązki, ale także za działania tej samej wartości. W obszarze wartościowania pracy kobiet i mężczyzn mamy jeszcze wiele do zrobienia - przekonuje Urszula Nowakowska.

Natomiast dr Kluska-Nowicka zaznacza, że każdy pozytywny finał negocjacji warunków zatrudnienia jest godny docenienia. Zdaniem ekspertki z WSB w Poznaniu, istotny wpływ na ten fakt miało przygotowanie się do rozmowy. Przede wszystkim warto siadać do stołu z merytorycznym argumentami i propozycją wielu rozwiązań alternatywnych, a nie tylko z katalogiem emocji, wątpliwości czy pretensji. Stawianie się w roli ofiary i opisywanie sytuacji życiowej zwykle nie skutkuje pozytywnie. O wiele skuteczniejsze jest odwoływanie się do interesów firmy.

Badanie również wykazało, że sukces podczas negocjacji osiągnęły głównie kobiety z miesięcznym dochodem netto 7000-8999 zł (100 proc.) i z wykształceniem zasadniczym zawodowym (100 proc.). Przeważnie mówią o nim mieszkanki miejscowości liczących od 200 do 499 tys. ludności (75 proc.). O pozytywnym sukcesie rozmów donoszą przede wszystkim pracownice firm i instytucji, w których pracuje do 10 osób (88,9 proc.). Najrzadziej informują o tym kobiety zatrudnione w organizacjach mających od 101 do 250 pracowników i powyżej 250 (po 42,9 proc.).

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

- Z moich obserwacji wynika, że w małych firmach, często rodzinnych, łatwość wynegocjowania dobrych warunków zatrudnienia bywa nieco większa niż w dużych korporacjach. Rotacja stanowi zazwyczaj spore obciążenie dla niewielkiego podmiotu. Bardziej opłaca się pracodawcy wyrównać pensje pracownikom - podsumowuje dr Małgorzata Kluska-Nowicka, ekspert ds. zarządzania i przywództwa kobiet z WSB w Poznaniu.


MondayNews
Dowiedz się więcej na temat: zarobki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »