Mamy wielkie nierówności dochodowe i społeczne
Im wyższe wykształcenie tym więcej osób jest aktywnych zawodowo, a to oznacza, że im niższe wykształcenie tym bezrobocie jest wyższe. Po to by w Polsce nierówności dochodowe zmniejszył się skutecznie i na stałe trzeba zadbać o edukację, a nie tylko o poziom podatków. Tak uważają ekonomiści, te przekonania potwierdzają dane statystyczne.
Dwa to jednego - taka jest różnica pomiędzy przeciętną płacą osoby z wyższym co najmniej magisterskim wykształceniem a osobą z podstawowym. To prawie 40 zł do niespełna 20 zł. Tak wynika z informacji GUS. Co prawda ostatni raz GUS zbadał płace w różnych grupach zawodów w 2018 r., ale proporcje od tego czasu są podobne. Dane GUS pokazują średnią, a to oznacza, że w każdej z grup są osoby zarabiające znacznie więcej i znacznie mniej równocześnie.
Różnice istnieją także pomiędzy płacami kobiet i mężczyzn. Na przykład mężczyźni z tytułem magistra dostawali za godzinę pracy przeciętnie 47 zł, a podobnie wykształcone kobiety - 35 zł.
Z innych danych wynika, że w pierwszym kwartale tego roku ponad 80 proc. osób z wyższym wykształceniem było aktywnych zawodowo, 54 proc. z średnim i 55 proc. z zasadniczym. Bezrobotna była co 10 osoba z wykształceniem podstawowym, co dwudziesta z zasadniczym i tylko dwie na sto - z wyższym.
Piotr Lewandowski, ekonomista z Instytutu Badań Strukturalnych przyznaje, że w polskiej polityce gospodarczej od wielu lat nie jest powszechne ani popularne zastanawianie się nad zjawiskami, których efekty są widoczne za dekadę, czy dłużej. A tak jest z wpływem edukacji i wykształcenia na zmniejszanie nierówności dochodowych i społecznych w Polsce.
- Zaniedbujemy wątek długookresowych tendencji, a skupiamy się ma tych, które przynoszą efekty w krótkiej perspektywie - dodaje Piotr Lewandowski. Jego zdaniem po to by zmniejszyć nierówności dochodowe potrzebne są zmiany w systemie podatkowym, ale też zastanowienie się nad edukacją. - Problemem w Polsce jest to, że resort edukacji nie rozwiązuje problemów edukacji czy nauki, a zajmuje się ideologią. Edukacja na pełnić rolę ideologiczną, trudno więc by sprzyjała zmniejszaniu nierówności. - ekonomista jako złe wymienia przywrócenie szkół ośmioletnich podstawowych i zniechęcający trend korzystania z opieki instytucjonalnej dla małych dzieci. - Chodzenie do przedszkola wyrównuje szanse wszystkich dzieci. Na pewno też prawie dwa lata edukacji zdalnej pogłębi nierówności ze względu na różne warunki, w których dzieci się uczyły w domach oraz różną pomoc, którą mogły otrzymać od rodziców.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Prof. Anna Giza, socjolożka z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że nie można nierówności społecznych sprowadzać tylko do nierówności dochodowych. Zgadza się z tym, że zaniedbujemy edukację na wiele sposobów. Amartya Sen, laureat nagrody Nobla, przestrzegał, by nie sprowadzać nierówności do nierówności dochodowych, wprowadził pojęcie "capability" lub "capabilities", tłumaczone jako "zdolność" lub "zdolności". Te zdolności są nam potrzebne do decydowania, zarządzania życiem. Sen powiedział, że równość polega na tym, by każdy był zdolny był ustanowić swoje cele życiowe. Dochód jest wtórny. - prof. Giza przekonuje, że takiej równości nie osiągniemy, jeśli będziemy zaniedbywali - a robimy to - edukacji. - Ważne jest to czego i jak się uczymy. Prawdziwą funkcją edukacji jest nauczenie młodych ludzi by umieli żyć świadomie i samodzielnie myśleli, a nie by rozwiązali trudno policzalną liczbę testów i licencji. Nie tyle jest nam potrzebna wiedza encyklopedyczna co umiejętność samodzielnego analitycznego myślenia. To oznacza - dodaje socjolożka - że umiemy nie ulegać presji społecznej, marketingowi politycznemu czy konsumpcyjnemu - które zawsze są kreowane świadomie.
Prof. Anna Giza podaje przykład: - Koncentrujemy się na segregacji śmieci, a nie na tym by mniej ich produkować. - i dodaje - Nie rozwiążemy problemów globalnych, na przykład klimatycznego, jeśli nie zmienimy paradygmatu myślenia. A to trudne bez mądrej edukacji.
***