Mniej pracowników z Ukrainy poduszką powietrzną na COVID-19 w Polsce
- Lockdown polskiej gospodarki i utrudnienia w ruchu granicznym spowodowały, że zainteresowanie wykwalifikowanymi specjalistami z Ukrainy spadło w niemal każdym zawodzie. W pierwszej połowie 2020 roku struktura zezwoleń na pracę wydawanych Ukraińcom uległa wyraźnym zmianom. W porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku, wydano im o 17 tys. pozwoleń mniej, co oznacza spadek o 11 proc. rok do roku. Liczba zezwoleń dla informatyków z Ukrainy zmniejszyła się o połowę, specjalistów o 28 proc., a rolników, robotników i rzemieślników o ok. 20 proc. Najwięcej przybyło lekarzy (+250 proc.), pielęgniarek (+80 proc.) oraz pracowników biurowych (+18 proc.) - wynika z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Eksperci Personnel Service podkreślają, że mimo tych zmian udział wykwalifikowanej kadry wśród emigrantów z Ukrainy wciąż utrzymuje się na niskim poziomie.
Z "Barometru Polskiego Rynku Pracy 2020" Personnel Service wynika, że na początku roku Ukraińców zatrudniała co dziesiąta firma w Polsce. W co piątej z nich pracownicy z Ukrainy zajmowali stanowiska średniego szczebla, a wyższego w zaledwie co dziesiątej.
- Lockdown polskiej gospodarki i utrudnienia w ruchu granicznym spowodowały, że zainteresowanie wykwalifikowanymi specjalistami z Ukrainy spadło w niemal każdym zawodzie. Wyjątków jest niewiele, bo chociaż procentowe przyrosty wśród lekarzy czy pielęgniarek robią wrażenie, to wciąż mówimy o nielicznej grupie, odpowiednio 23 i 9 osób, spośród ogółu 145 tys. zezwoleń dla Ukraińców. Warto także odnotować wzrost o 50 osób ukraińskiej kadry kierowniczej w Polsce.
Sytuacja informatyków jest bardziej złożona, bo chociaż otrzymali mniej zezwoleń, to popyt na nich w ostatnich miesiącach nie zmalał. Zamiast przyjeżdżać do Polski wykonują telepracę z domu, zmniejszając tym samym ryzyko opóźnienia realizacji projektu - zauważa Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service i ekspert ds. rynku pracy.
Chociaż w efekcie pandemii SARS-CoV-2 w pierwszym półroczu 2020 roku, Ukraińcom wydano o 17 tys. zezwoleń na pracę mniej w porównaniu rok do roku, ich liczba wśród osób pełniących rolę kierowników, wyższych urzędników lub przedstawicieli władz publicznych zwiększyła się. W pierwszym półroczu 2019 roku było ich 404, obecnie - 456. Jak podkreślają eksperci Personnel Service, taki wzrost na stanowiskach kierowniczych w dobie kryzysu świadczy o rosnącym zaufaniu dla umiejętności ukraińskich pracowników ze strony polskich pracodawców. Jednak w ogólnej liczbie wydanych zezwoleń (145 tys.), pracownicy wyższego szczebla stanowią zaledwie 3 promile.
Wzrost zatrudnienia Ukraińców nastąpił w branży medycznej - lekarzom i pielęgniarkom wydano o ponad 20 zezwoleń więcej niż przed rokiem, ale to nadal kropla w morzu potrzeb polskiej służby zdrowia. Duży przyrost zanotowano wśród pracowników biurowych, gdzie w porównaniu rok do roku wydano o 1139 zezwoleń więcej, co daje tej grupie 5,1% udziału pośród wszystkich zawodów.
W stosunku do ubiegłego roku, liczba wydawanych zezwoleń na pracę spadła najbardziej dla: informatyków, których liczebność zmniejszyła się o połowę (z 1,2 tys. do 600), specjalistów (-28 proc. r/r) oraz robotników przemysłowych i rzemieślników - z 63 tys. do 50 tys. (-20 proc. r/r). Podobny spadek o 1/5 nastąpił wśród rolników i leśników. Na rynku pracy ubyło również operatorów i monterów maszyn, a także techników i średniego personelu - odpowiednio po -9 proc. i -8 proc. r/r.
- Jedynie w przypadku informatyków możemy mówić o pozornym spadku zainteresowania ich usługami, które w rzeczywistości zostały po prostu przeniesione do kanału zdalnego. Ukraińcy o innych specjalizacjach odczuli skurczenie się rynku pracy w Polsce. Nasze firmy będą znów po nich chętniej sięgać, gdy wrócimy na ścieżkę stabilnego wzrostu gospodarczego. A to nastąpi raczej nie wcześniej niż w kolejnym roku.
Warto natomiast zwrócić uwagę, że o ile podczas pandemicznego kryzysu radzimy sobie z okrojoną liczbą specjalistów z Ukrainy na rynku, to osoby wykonujące prace proste, których nie chcą się podejmować Polacy, wydają się nie do zastąpienia - podsumowuje Krzysztof Inglot.
Jak wynika z danych NBP, Przed koronawirusem w Polsce przebywało ok. 1,3 mln pracowników z Ukrainy. Po wybuchu epidemii ich liczba zmniejszyła się o ok. 200 tys. Ruch w drugą stronę jest ograniczony, ponieważ wielu zrezygnowało z przyjazdu. Jak szacują analitycy Personnel Service, ujemne saldo migracji wynosi ok. 15 proc. miesięcznie i utrzyma się do końca roku, przez co na początku 2021 r. w naszym kraju zostanie mniej niż milion Ukraińców.
Jednakże polski rynek pracy nie powinien zbyt mocno tego odczuć ze względu na mniejsze zapotrzebowanie na siłę roboczą. Z danych GUS wynika, że w drugim kwartale br. liczba pracujących spadła o 151 tys. w porównaniu do pierwszych miesięcy roku. Tymczasem, Ukraina zanotuje znaczny spadek wpływów od migrantów zarobkowych.
Z "Barometru Polskiego Rynku Pracy" Personnel Service wynika, że tylko 12 proc. pracowników ze Wschodu dostawało na rękę poniżej 2,2 tys. zł miesięcznie. Miesięczna pensja co piątej osoby oscylowała w granicach od 2,2 do 2,6 tys. zł, 30 proc. otrzymywało od 2,6 tys. do 3 tys. zł, a co trzeci Ukrainiec mógł liczyć na zarobki przekraczające 3 tys. zł.
Spora część tych pieniędzy trafiała na Ukrainę. Z szacunków Banku Światowego wynika, że w 2019 roku emigranci zarobkowi przekazali do kraju 15,8 mld dol. To aż 10,5 proc. PKB Ukrainy. Natomiast w tym roku wpływy te mają zmaleć aż o 27 proc. Nieco mniejszy spadek przewiduje NBU - z przewidywanych 12,5 mld dolarów do 10 mld dolarów.