Płaca minimalna w 2024 r. Czy w przyszłym roku najniższa płaca wzrośnie do 4250 złotych?
W tej chwili płaca minimalna w Polsce wynosi 3 490 zł brutto, a od 1 lipca wzrośnie do 3 600 zł. Jeśli nic nie zmieni się w mechanizmach ustawowych kształtowania wynagrodzeń, to w 2024 roku najniższa płaca wyniesie około 4 250 zł brutto. Przedstawiciele związków pracodawców twierdzą, że taki jej poziom może zagrozić gospodarce i przyczynić się do wielu negatywnych zjawisk na rynku pracy.
- W Polsce w ostatnich 8 latach obserwujemy dynamiczny wzrost płacy minimalnej - od 1 750 zł brutto w 2015 roku do 3 600 zł, które będzie obowiązywać od 1 lipca tego roku
- W naszym kraju wynagrodzenie minimalne to równowartość 770 euro. Zdecydowanie górujemy nad Bułgarią (400 euro), czy Węgrami i Rumunią (600 euro). Liderem UE jest Luksemburg z najniższą płacą zbliżającą się do 2 400 euro. W Niemczech i Belgii osiąga ona prawie 2 000 euro
- Eksperci Konfederacji Lewiatan ostrzegają, że podniesienie płacy minimalnej w 2024 roku do 4 250 zł brutto może osłabić rynkową pozycję takich pracobiorców jak młodzież poszukująca pierwszej pracy, ludzie z niskimi kwalifikacjami i osoby niepełnosprawne
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w 2019 roku zapowiadał, że płaca minimalna w Polsce pod koniec 2023 roku będzie wynosić 4 000 zł brutto. Ta obietnica nie zostanie spełniona, jednak wysokość minimalnego wynagrodzenia od 1 lipca tego roku i tak będzie niebagatelna.
W tym półroczu najniższa płaca wynosi 3 490 zł brutto, a minimalna stawka godzinowa - 22,80 zł. Od połowy roku wynagrodzenie wzrośnie do 3 600 zł, a stawka godzinowa do 23,50 zł. Jeśli porównamy lipiec 2023 roku z lipcem zeszłego roku, to płaca minimalna będzie wyższa o 590 zł, czyli o około 20 proc. Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej informuje, że na koniec 2022 roku najniższą pensję krajową otrzymywało 2,5 miliona Polaków.
W Polsce w ostatnich 8 latach obserwujemy dynamiczny wzrost płacy minimalnej. Od 1 750 zł brutto w 2015 roku przejdziemy do 3 600 zł począwszy od 1 lipca 2023 roku. Prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan i przewodniczący zespołu budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych w Radzie Dialogu Społecznego pisze, że "jeśli nic nie zmienimy w mechanizmach ustawowych kształtowania minimalnego wynagrodzenia w 2024 roku, to czeka nas kolejna bezprecedensowa podwyżka płacy minimalnej, której wartość może osiągnąć około 4 250 zł. Taki jej poziom może zagrozić gospodarce i przyczynić się do wielu negatywnych zjawisk na rynku pracy".
Zdaniem prof. Męciny, taki scenariusz może oznaczać spore kłopoty, bo firmy, zwłaszcza małe i średnie nie poradzą sobie z presją płacową, a dodatkowo impuls inflacyjny może doprowadzić do jeszcze większych problemów gospodarki i negatywnie odbić się na poziomie zatrudnienia.
Z obliczeń ekonomistów wynika, że na podstawie kryteriów ustawowych wymagany gwarantowany poziom płacy minimalnej w przyszłym roku wyniesie dokładnie 4254,40 zł brutto, zaś minimalna stawka godzinowa - 27,80 zł.
"Tak poważny wzrost wynika w znacznej mierze z ustawowego mechanizmu tzw. wskaźnika weryfikacyjnego, który porównuje inflację prognozowaną w przeszłości z faktycznie odnotowanymi jej wartościami. Jednak wskaźnik weryfikacyjny z założenia powinien służyć zrekompensowaniu pracownikom skutków inflacji w przypadku, gdyby okazała się większa niż oczekiwano. W rzeczywistości taka rekompensata nastąpiła już wcześniej, gdyż w poprzednim roku rząd ustalił znacznie wyższy poziom płacy minimalnej niż wynikało to z algorytmu ustawowego. To oznacza, że w 2023 roku płaca minimalna wzrośnie dużo bardziej niż rzeczywista inflacja rok wcześniej" - argumentuje prof. Jacek Męcina.
Dodaje, że dziś mechaniczne stosowanie ustawy sprzed 20 lat, kiedy bezrobocie było dwucyfrowe, a inflacja na poziomie nieprzekraczającym 3 proc. grozi poważnymi konsekwencjami.
Po pierwsze, można się spodziewać, że w warunkach słabnącej koniunktury redukcje zatrudnienia mogą być wyższe od zakładanych. Po drugie, zmniejszą się szanse na zatrudnienie osób słabszych na rynku - młodzieży poszukującej pierwszej pracy, ludzi z niskimi kwalifikacjami i osób niepełnosprawnych.
Po trzecie, poważnym problemem zbyt dużego wzrostu pensji minimalnej, szybszego niż wynagrodzeń rynkowych, jest spłaszczenie siatki płac, bo maleją proporcje między dostającymi kwotę minimalną, a tymi którzy zarabiają więcej, ponieważ mają wyższe kwalifikacje i kompetencje. Po czwarte, spodziewać się można, że bardzo wysoka płaca minimalna jeszcze bardziej ograniczy inwestycje w Polsce i będzie sprzyjać rozwojowi szarej strefy.
Polski rząd ma zamiar wprowadzić w całości unijną dyrektywę o płacy minimalnej, którą Bruksela przyjęła w sierpniu 2021 roku. Jak przypominają eksperci Business Centre Club, europejskie przepisy zakładają, że minimalne wynagrodzenie powinno stanowić 50 proc. średniej krajowej, albo 60 proc. mediany wynagrodzeń. Ich zdaniem, przy przyjęciu tych kryteriów płaca minimalna w Polsce powinna zmierzać w przyszłym roku do 4130 zł brutto (3145 zł netto).
Dyrektywa nie narzuca jednak państwom członkowskim konkretnej kwoty płacy minimalnej, lecz wskazuje kilka kryteriów, które powinna ona spełniać. Jednym z nich jest adekwatności do sytuacji gospodarczej kraju, w tym do jego konkurencyjności czy siły nabywczej waluty. Powinno być także stosowane różnicowanie płac w zależności od regionu, branży czy wydajności pracy.
Jeśli rzeczywiście płaca minimalna w Polsce wzrośnie w 2024 roku do 4 130-4 250 zł brutto, oznaczać to będzie, że wejdziemy do grona 10 państw Unii Europejskiej z najwyższym wynagrodzeniem minimalnym. W tej chwili w Polsce jest ono obliczane na około 770 euro. Zdecydowanie pod tym względem górujemy na przykład nad Bułgarią (400 euro) oraz Węgrami i Rumunią (600 euro).
Liderem UE jest Luksemburg z płacą minimalną zbliżającą się do 2 400 euro. W Niemczech i Belgii osiąga ona prawie 2 000 euro, W Holandii i Irlandii przekracza 1 900 euro, we Francji wynosi 1 700 euro, a w Hiszpanii - 1 150 euro.
Polska już teraz jest blisko wskazanego w dyrektywie UE poziomu najniższej płacy. Dosyć daleko od normy byliśmy w 2013 roku, kiedy wynagrodzenie minimalne stanowiła niecałe 44 proc. średniej krajowej. W tej chwili osiągamy pułap 50 proc.
Eksperci zwracają uwagę na fakt, że w kwietniu zanotowano w Polsce wyraźny spadek liczby ofert pracy i to niemal we wszystkich branżach. Ich zdaniem, taki jest efekt znaczącego wzrostu kosztów zatrudnienia i utrzymania pracowników, do czego przyczynia się dwukrotna w tym roku podwyżka minimalnego wynagrodzenia. Widać wyraźnie, że firmy nastawione są teraz na przeczekanie niepewnej sytuacji, w jakiej znalazła się gospodarka i próbują uniknąć spirali płacowo-cenowej.
Z raportu firm Grant Thornton i Element, które monitorują sytuację na rynku pracy w Polsce, wynika, że w kwietniu na portalach rekrutacyjnych i w mediach społecznościowych pojawiło się 269 tysięcy nowych ogłoszeń dla potencjalnych pracobiorców. To oznacza, że było ich o 13 proc. mniej niż rok wcześniej. Jednocześnie było to drugi największy spadek liczby ofert od wybuchu wojny w Ukrainie.
Mniejszy niż w marcu wybór ofert odczuli kandydaci do pracy w finansach, produkcji przemysłowej, budownictwie, a także w logistyce. Do Polski dociera też światowe pogorszenie koniunktury w sektorze IT. W raporcie Grant Thornton czytamy, że o ile w kwietniu w porównaniu z marcem większy wybór ofert mieli specjaliści do spraw cyberbezpieczeństwa, to o 30 proc. zmalała liczba propozycji dla programistów.
Słabnący popyt na pracowników w wielu branżach widać także we wstępnych kwietniowych statystykach urzędów pracy. Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej ogłosiło, że choć kwiecień przyniósł spadek stopy bezrobocia do 5,3 proc., to liczba ofert zatrudnienia była o 17,9 proc. mniejsza niż w marcu.
Jacek Brzeski