Połowa niemieckich firm odczuwa brak wykwalifikowanych pracowników
51 proc. niemieckich firm skarży się na brak wykwalifikowanych pracowników. Pandemia skutkuje wciąż pogłębiającym się niedoborem specjalistów w firmach, co grozi spowolnieniem wzrostu gospodarczego - pisze we wtorek "Spiegel".
Największe braki personalne zgłasza branża ochrony zdrowia i budownictwo - informuje "Spiegel", powołując się na raport Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (DIHK). "W nadchodzących latach firmom będzie coraz trudniej walczyć z niedoborem wykwalifikowanych pracowników" - podkreśla wiceprezes DIHK Achim Dercks.
Według raportu DIHK, opartego na informacjach z około 23 tys. firm, to niedobór wykwalifikowanych pracowników jest uważany za największe ryzyko biznesowe. Aż 51 proc. przedsiębiorstw ma braki kadrowe i trudności w obsadzeniu przynajmniej części stanowisk.
Przed pandemią było to 47 proc. Największe braki w wykwalifikowanej kadrze występują, jak wynika z raportu, w branży budowlanej, medycznej oraz w inżynierii mechanicznej.
85 proc. firm spodziewa się negatywnych skutków dla swoich operacji, spowodowanych niedoborem wykwalifikowanej kadry. 43 proc. przedsiębiorstw zakłada, że z tego powodu stracą zamówienia lub będą zmuszone je odrzucić. W 2019 roku w badaniu wykonanym przed pandemią, problemy takie zgłaszało 39 proc. spółek.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Może to oznaczać w efekcie ograniczenie oferty lub zakresu działalności firm. Znany jest na przykład problem braku kierowców ciężarówek lub pracowników działów logistyki: utrudnienia w tym zakresie spowodują spowolnienie lub zatrzymanie procesów produkcji przemysłowej, jeśli niezbędne materiały nie zostaną dostarczone na czas. - Ponadto mogą wystąpić problemy z dostawami w handlu detalicznym i puste półki" - dodaje Dercks.
Podkreśla, że ten niedobór wykwalifikowanych pracowników pogłębi się jeszcze w nadchodzących latach, ponieważ "więcej fachowców przechodzi na emerytury, niż przychodzi ze szkół".