Prawie połowa załogi Stoczni Marynarki Wojennej może stracić pracę
Prawie połowa z 1050 osobowej załogi Stoczni Marynarki Wojennej (SMW) w Gdyni może stracić pracę do końca roku. Najwięcej osób otrzyma wypowiedzenia w maju. Od marca pracownicy nie dostają wynagrodzeń z powodu trudnej sytuacji firmy.
Na początku kwietnia Wydział VI Gospodarczego Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ ogłosił tzw. upadłość likwidacyjną stoczni. Zakład stracił płynność finansową. Od grudnia 2009 r. stocznia Marynarki Wojennej znajdowała się w stanie upadłości układowej.
Podczas posiedzenia Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego w środę w Gdańsku syndyk masy upadłościowej SMW, Magdalena Smółka poinformowała, że ze względu na trudną sytuację stoczni istnieje "konieczność przeprowadzenia głębokiej restrukturyzacji zatrudnienia w stoczni; trwa procedura zwolnienia grupowego do 500 osób".
"Czy to będzie 500 czy mniej osób, to się okaże, w tej chwili jesteśmy w trakcie ustalania listy osób do zwolnienia. Głównym kryterium zwolnienia jest przydatność zawodowa pracowników do zakresu prac, które stocznia może mieć w najbliższym czasie" - wyjaśniła.
Największa grupa ma otrzymać wypowiedzenia w maju. Na razie nie wiadomo, ile to będzie osób.
Jednocześnie syndyk zapewniła, że możliwa jest kontynuacja produkcji w zakładzie. Uważa, że "koszty funkcjonowania stoczni były jedną z przyczyn powstania trudnej sytuacji finansowej".
Smółka poinformowała, że zwalniani otrzymają odprawy z tytułu zwolnień grupowych oraz odszkodowania za skrócony do jednego miesiąca okres wypowiedzenia.
Załoga od dwóch miesięcy nie dostaje wynagrodzeń. Syndyk nie wyklucza, że pieniądze z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych na zaległe pensje mogą być wypłacone do końca miesiąca. Według szacunków, potrzeba ok. 7-8 mln zł.
Prezes stoczni Robert Roszkowski powiedział dziennikarzom, że z powodu zwolnienia połowy załogi zakład nie utraci zdolności produkcyjnych. "Musimy zachować moce produkcyjne. (...) Chcemy doprowadzić do normalności wewnętrzną strukturę stoczni, bo teraz jest zupełnie inna niż w +zdrowych+ firmach" - dodał. Wyjaśnił, że chodzi o stosunek liczby zatrudnionych przy bezpośredniej produkcji do osób z produkcji pośredniej i administracji. Zapewnił, że jeśli ze stoczni będą chcieli odejść pracownicy strategiczni dla produkcji zakładu, to "dopełni wszystkiego, żeby te osoby zatrzymać".
Stocznia ma ponad 800 wierzycieli. Do publicznej wiadomości nie jest podawana kwota zadłużenia. Ponad 99 proc. akcji stoczni Marynarki Wojennej posiada Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP), a pozostałymi dysponuje Ministerstwo Obrony Narodowej.
Przedstawiciele MON i ARP obecni na środowym spotkaniu w Gdańsku podkreślali, że taki zakład jak Stocznia Marynarki Wojennej jest potrzebny i chcą, by kontynuował on rozpoczęte prace oraz mógł uczestniczyć w nowych projektach.
ARP zapowiedziała działania na rzecz utrzymania produkcji w stoczni. Ich celem ma być zapewnienie w zakładzie budowy, modernizacji i remontów okrętów Marynarki Wojennej.
Stocznia oprócz zamówień MON realizowała także kontrakty m.in. dla Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR i dla zleceniodawców z Belgii, Wielkiej Brytanii.
Inflacja, bezrobocie, PKB - zobacz dane z Polski i ze świata w Biznes INTERIA.PL