Rynek pracy w 2022 a w 2023 r. - co czeka pracowników i pracodawców?
Zakończony 2022 r. był dobrym okresem dla rynku pracy w Polsce, pomimo sygnałów o nadchodzącym spowolnieniu gospodarczym. W nowym roku nie powinno dojść do kryzysu obejmującego pracowników i pracodawców, choć nadal stoi przed nimi kilka wyzwań - tłumaczy w swojej prognozie prof. Jacek Męcina, ekspert Konfederacji Lewiatan.
"W kolejny rok weszliśmy z najniższym w Unii Europejskiej po Czechach bezrobociem i zdecydowaną poprawą jakości pracy i wynagrodzeń. Mimo, że 2023 rok nie będzie już tak dobry, jest szansa, że kondycja rynku pracy nie pogorszy się drastycznie" - możemy przeczytać w prognozach prof. Męciny, doradcy zarządu Konfederacji Lewiatan.
Ze wstępnych danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wynika, że stopa bezrobocia rejestrowanego w Polsce w grudniu 2022 r. wyniosła 5,2 proc. Natomiast Główny Urząd Statystyczny odnotowywał we wrześniu, w październiku i listopadzie odczyty o 0,1 punkt procentowy niższe.
Wraz z obniżającym się bezrobociem jednocześnie rosły płace. Rząd w projekcie budżetu przewidział wzrost przeciętnego wynagrodzenia z 5922 zł brutto z 2022 r. do 6935 zł brutto na 2023 r. Regularnie też GUS odnotowywał wzrost "średniej krajowej", choć ten wynosił średnio o kilka punktów procentowych mniej od wskaźnika inflacji CPI za dany miesiąc. Co w praktyce oznacza spadek realnej wartości pensji, przy próbie złagodzenia efektów wzrostu cen.
Z takim bagażem rynek pracy wszedł w nowy rok, w którym nie zabraknie dla niego wyzwań. Jak zauważa w swojej prognozie ekspert, kluczowym czynnikiem, który będzie miał wpływ na polską gospodarkę w nowym roku, a w tym na sytuację pracowników i pracodawców, będą środki z Krajowego Planu Odbudowy, czyli programu obejmującego wsparcie dla krajów UE. W przypadku Polski mowa tu o łącznie 158,5 mld zł, z czego 106,9 mld zł w postaci dotacji, natomiast 51,6 mld zł w ramach pożyczek.
Wpływ tych pieniędzy do Polski, lub też jego brak, odciśnie największe piętno na gospodarce, która potrzebuje środków na dalsze inwestycje. "Rezerwy rozwojowe firm wyczerpały się podobnie jak środki budżetowe i jeśli chcemy uniknąć wielu lat spowolnienia rozwoju i wzrostu bezrobocia musimy sięgnąć po środki z Krajowego Planu Odbudowy" - pisze ekspert.
Pozostałe, ważne z perspektywy rynku pracy, czynniki można uznać za stałe na przestrzeni ostatnich lat problemy polskich pracowników i pracodawców. Pierwszym wymienionym przez prof. Męcinę jest demografia. W październiku ub. roku GUS zaraportował, że liczba ludności w Polsce spadła poniżej 38 mln. Natomiast z Narodowego Spisu Powszechnego wynika, że na przestrzeni dekady (2011-21) ludność naszego kraju zmalała o 476 tys. osób.
Niż demograficzny staje się więc wyzwaniem dla rynku pracy, ponieważ zapotrzebowanie na pracowników zgłaszane przez pracodawców może nie zostać zaspokojone. A to oznacza wciśnięcie hamulca w realizowaniu inwestycji i rozwijaniu gospodarki. Niedobory talentów rynku pracy mogą częściowo zostać zniwelowane pracownikami migrującymi do Polski. Choć to nie rozwiąże wszystkich problemów.
Drugim wyzwaniem stojącym przed polskim rynkiem pracy jest zwiększenie aktywności zawodowej wśród osób starszych i kobiet. W przypadku pierwszej grupy, może to być pomocne w przypadku starzejącego się społeczeństwa, mianem którego można opisać Polskę. Jak zauważa ekspert, wskaźniki zatrudnienia dla obu grup "wciąż są średnio niższe niż w krajach UE i oznaczają problem niewykorzystanych zasobów pracy".
Trzecim czynnikiem negatywnie oddziaływującym na rynek pracy może być wystąpienie spirali cenowo-płacowej. To znaczy sytuacji, w której ciągłe podnoszenie wynagrodzeń pracowników w celu zniwelowania skutków inflacji napędza wzrost cen.
"Te wszystkie czynniki w połączeniu z niekorzystną sytuacją gospodarczą, wyznaczaną przez pogarszającą się koniunkturę, wyhamowanie inwestycji, galopującą inflację, kryzys energetyczny, wreszcie wojnę, może oznaczać także kłopoty na rynku pracy" - podsumowuje prof. Męcina.
Oprac. Alan Bartman