Wolą hiszpański kryzys niż polski dobrobyt

Polacy mieszkający z Hiszpanii, pomimo że kraj tonie w kryzysie, nie wracają wcale tłumnie do Polski. Wolimy hiszpański kryzys niż polski dobrobyt - mówią przedstawiciele Polonii hiszpańskiej i dodają że jak żaden chyba inny naród mają wprawę w radzeniu sobie nawet w najtrudniejszych czasach.

Od dłuższego czasu najczęściej powtarzanym słowem związanym z Hiszpanią jest "kryzys". Ponad 24-procentowe bezrobocie, padające firmy, zwolnienia grupowe, niedokończone, opuszczone place budów. A przecież jeszcze dwa lata temu był tutaj prawdziwy raj.

Jednak myliłby się ktoś sądząc, że w tej sytuacji mieszkający w Hiszpanii Polacy pakują walizki, aby wracać do kraju. Nic z tych rzeczy. Niewielu Polaków, których znam, zdecydowała się opuścić Hiszpanię, a jeśli już tak się stało, to nie była to decyzja spowodowana bezpośrednio sytuacją ekonomiczną Hiszpanii.

Reklama

Także Ambasada Polska w Madrycie nie odczuła fali powrotu hiszpańskiej Polonii do kraju. "Placówka nie zaobserwowała zwiększonej ilości wniosków o pomoc finansową czy udzielenie pomocy w zorganizowaniu powrotu do Polski - napisała Ewa Aleksandrowicz z Ambasady Polskiej w Madrycie. - Faktem pozostaje jednak, że sytuacji na hiszpańskim rynku pracy jest coraz trudniejsza i zwolnienia w pierwszym rzędzie dotyczą obcokrajowców".

Dane są druzgocące - niemal 25 proc. mieszkańców Hiszpanii pozostaje bez pracy. To najwyższy wskaźnik w UE. Większości niepracujących nie przysługuje paro (zasiłek dla bezrobotnych). Co ósma rodzina nie ma żadnych dochodów. Statystyki mówią o 1,7 mln. Hiszpanów, którzy już wyjechali z kraju w poszukiwaniu pracy. Jak podaje "Hispanidad" najczęściej do Chile, Brazylii, Anglii, Stanów Zjednoczonych i Niemczech. Ostatnio jako atrakcyjny kierunek podaje się też Polskę. O tym kraju mówi się, że ma perspektywy rozwoju. Rząd Hiszpanii wdraża program oszczędnościowy, który ma uratować Hiszpanię przed krachem finansowym - obniżenia pensji w budżetówce, zwolnienia grupowe, cięcia pomocy socjalnej.

Jak podaje Ewa Aleksandrowicz z Ambasady Polskiej w Madrycie pracę tracą przede wszystkim obcokrajowcy: - Otrzymujemy istotne sygnały o zwolnieniach w środowisku Rumunów zamieszkałych w Hiszpanii. Pamiętać jednak trzeba, że mówimy o grupie, która wielokrotnie przewyższa liczebnie Polaków pracujących w tym kraju.

Ambasada jednocześnie przestrzega przed desperackimi próbami poszukiwania pracy w Hiszpanii ślepo wierząc w oferty proponujące niewiarygodnie atrakcyjne warunki pracy w Hiszpanii:

- Jesteśmy w obowiązku przestrzec przed lekkomyślnością w podejmowaniu podróży zarobkowej, a także obietnicami załatwienia pracy, które na ogół są bez pokrycia, a jednocześnie pochodzą od osób zarabiających na wstępnych wpłatach na poczet przyszłych dochodów. To właśnie osoby ulegające takim namowom stają się szybko klientami proszącymi o pomoc konsulatu w opłaceniu kosztów powrotu do kraju - dodaje Ewa Aleksandrowicz.

Marzena Olechowska

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Karolina, 31 lat, 12 lat w Hiszpanii: - Przyjechałam tu po maturze. Zaczynałam sprzątając mieszkania i opiekując się dziećmi. Naprawdę można było przyzwoicie zarobić. A przy dzieciach, dodatkowo szybko nauczyłam się języka. Ostatnio pracowałam w sklepie sportowym na Taryfie na południu Hiszpanii. Zarabiałam tysiąc euro. Wiadomo, to miejscowość turystyczna, a więc praca w święta i niedzielę. Potem co prawda miałam dłuższe wakacje. W ubiegłym roku musiałam przenieść się w inną część Hiszpanii, do Castilla La Mancha. Tutaj przez pięć miesięcy szukałam pracy. Opiekuję się domem hiszpańskiej rodziny, sprzątam, pilnuję dziecka. Dostałam kontrakt, bo od tego roku rząd zaostrzył przepisy i nakazał zatrudnianie pomocy domowych legalnie. Więc niektórzy boją się kontroli, donosów i wolą dać kontrakt. Zarabiam 600 euro. To może niewiele, ale obecnie naprawdę jest ciężko z pracą. Nie mam dzieci, mieszkam u swojej siostry, a więc mogę jakoś przeżyć za te pieniądze. Moja mama też jest tutaj z nami. Mieszkam w Hiszpanii kilkanaście lat i zdecydowanie tak źle jak teraz jeszcze nie było. Dziewczyny biorą za godzinę sprzątania nawet 6 euro. Chociaż jeszcze niedawno dostawało się 10 euro. Z drugiej strony wystarczy pojechać do Madrytu do jakiegoś centrum, aby przekonać się, że w sklepach, barach wcale nie ma mniej ludzi. Więc na pierwszy rzut oka wcale tego kryzysu nie widać. Anna, 55 lat, od 9 lat w Hiszpanii: - W Polsce byłam kierowniczką sklepu. Pracowałam ciężko. Nigdy nie byłam na wakacjach. Starczyło na skromne życie i wychowanie dwójki dzieci. Tutaj przyjechałam na zbiór winogron. Zdecydowałam, że zostanę. Zaczęłam sprzątać mieszkania. To było zupełnie inne życie niż w Polsce. Kupiłam pierwszy w życiu samochód na raty, nowy, z salonu. Mogłam pozwolić sobie na wycieczki, nie oszczędzałam na jedzeniu, na ciuchach. Pracowałam osiem godzin z przerwą na sjestę. Zaczęło się pogarszać dwa lata temu, ale na dobre kryzys przyszedł rok temu. Straciłam kontrakt w jednym z domów. Bez kontraktu ani kredytu wziąć, ani urlopu, chorobowego. Nic. Potem Hiszpanki zaczęły obcinać godziny, bo nie było ich stać na więcej. Wcześniej załatwiałam pracę Ukrainkom, Rumunkom, a teraz sama szukam gdzie by dorobić. Całe szczęście, że wynajmuję mieszkanie za jedyne 290 euro. Bo inaczej byłoby ciężko. Pomimo tego nie myślę o powrocie do Polski. Ostatnio byłam, po 8 latach, po raz pierwszy w Polsce, na wakacje. Pieniądze szły mi jak woda. W moim wieku gdzie dostanę pracę? Za tysiąc złotych? To już wolę zostać tutaj. Sylwia, 33 lata, 4 lata w Hiszpanii: - Pracowałam w firmie sprzątającej instytucje. Redukcja etatów i zostałam bez pracy. Na szczęście przez rok mam paro (zasiłek dla bezrobotnych). Mój facet też nie może dostać kontraktu, więc pracuje na czarno na budowach, przy remontach. Mamy na wychowaniu 8-letnią córkę i kredyt na mieszkanie, który wynosi 800 euro miesięcznie. Zaciągnęliśmy ten kredyt jeszcze w dobrych czasach kiedy nic nie zapowiadało takiego tąpnięcia. Wtedy mój partner zarabiał naprawdę dobre pieniądze. Byłam niedawno w supermarkecie DIA na rozmowie o pracę. Wzięli mnie na próbę. Po trzech dniach powiedzieli, że mój hiszpański jest niewystarczający. Teraz to nawet do supermarketu przebierają, bo tyle ludzi się zgłasza, a kiedyś to brali każdego. Wciąż szukam. W międzyczasie pilnuję dzieci znajomym i mam parę groszy. Agnieszka, 36 lat, 11 lat w Hiszpanii: - Mam od lat stałe domy do sprzątania. Są to zaprzyjaźnione rodziny. Mają do mnie zaufanie. Poza tym mieszkam w Madrycie. Tutaj jest więcej bogatych ludzi, którzy mniej odczuwają kryzys. Nawet podwyższyłam niedawno stawki w niektórych domach. Nic nie powiedzieli. Nie chcą po prostu nikogo innego. To kwestia zaufania. Przecież dają mi klucze do swoich domów. Znamy się od lat, wiedzą, że robota dobrze zrobiona. Powrót do Polski? Po co. Dwójka moich dzieci urodziła się w Hiszpanii. Ich dom jest tutaj. Nie mam już znajomych w Polsce. Moją mamę ściągnęłam do siebie. Szymon, 30 lat, w Hiszpanii 8 lat: - Straciłem pracę cztery miesiące temu. Pracowałem, jak wielu młodych ludzi, przy panelach słonecznych. Jeszcze do niedawna była to dochodowa branża. Przestała być jak państwo obcięło dofinansowanie do elektrowni słonecznych. Na wielu elektrowniach widać tabliczki "se vende" czyli "do sprzedania". Firmy montujące panele zaczęły padać. Wiadomo, że pierwszy do zwolnienia jest obcokrajowiec. Ja to rozumiem. Teraz mam paro, w międzyczasie rozglądam się za pracą. Moja dziewczyna udziela korepetycji dzieciom z francuskiego i matematyki. Są to niewielkie pieniądze, ale zawsze coś. Nie przesądzam niczego. Być może trzeba będzie wrócić do kraju. Jednak zrobię wszystko, aby tu zostać. Podoba mi się Hiszpania, pomimo że na początku było ciężko. Chociaż teraz jesteśmy w dołku, to jednak życia w Polsce sobie nie wyobrażam. Rozglądam się jaki by tu kolejny kurs zrobić. Trzeba się przekwalifikować. Mam kilka pomysłów, ale nie chcę zapeszać.
Praca i nauka za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »