Znikają patologie, które kiedyś trapiły rynek pracy

Negatywne zjawiska, które jeszcze kilka lat temu trapiły rynek pracy, wyraźnie zmniejszają się. Tak przynajmniej wynika z badań ankietowych Fundacji CBOS. Rzadziej niż w poprzednich latach pracodawcy opóźniają wypłatę wynagrodzeń, czy nakazują dłuższą pracę niż to wynika z umowy. Rośnie jednak liczba osób, które przyznają, że w ich miejscu pracy nie można założyć związku zawodowego lub do niego przystąpić.

Prawie dziewięciu na dziesięciu pracowników najemnych (89 proc.) zadeklarowało, że pracodawca odprowadza składkę na ZUS od ich całego wynagrodzenia. 4 proc. ankietowanych powiedziało, że składki są odprowadzane od większej części płac, a 1 proc. - od mniejszej. Co setna osoba przyznała, że nie są płacowe w ogóle. Z badania CBOS wynika również, że 5 proc. pracowników nie interesuje się tym zagadnieniem lub nie chce o tym mówić. Oznaczać to może, że są to także osoby pracujące w szarej strefie.

Pracują dłużej, nie dostają za to pieniędzy

Co dwunasta osoba przyznała, że w jej miejscu pracy zdarza się, że pracownicy pracują dłużej niż to wynika z umowy, a nie otrzymują za to wynagrodzenia. Dwa lata temu o takiej praktyce mówił co siódmy respondent. Gdy zaś pytanie o dodatkową pracę bez odpowiedniego wynagrodzenia CBOS zadał w 2010 r. to o takich praktykach powiedziało 19 proc. ankietowanych.

Reklama

Od lat zmniejsza się też zjawisko opóźniania wypłaty. Od kilku lat skarży się na nie 2 proc. pracowników.

- Skala rażących naruszeń spada, ale daleko nam do dobrej sytuacji - ocenia Paweł Śmigielski - dyrektor wydziału prawno-interwencyjnego OPZZ.

Zabronione związki

CBOS pytał o te zagadnienia badając naruszenia praw pracowniczych. 40 proc. ankietowanych zwróciło uwagę na brak możliwości zrzeszania się w związkach zawodowych lub ich zakładania. Od poprzedniego sondażu sprzed dwóch lat odsetek ten wzrósł o 15 punktów i jest to najwyższe wskazanie OD 2003 r., od kiedy CBOS to sprawdza.

Powszechność tego wskazania nie dziwi związkowców. Marek Lewandowski, rzecznik prasowy Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" powiedział, że zjawisko wadliwego zwalniania z pracy działaczy związkowych jest tak powszechne, że w "Solidarności" powołano Fundusz dla szykanowanych działaczy związkowych. - Można pracownika - związkowca zwolnić prawie bez konsekwencji, tak długo trwa postępowanie sądowe. - dodaje Marek Lewandowski. Przeciętnie trwa 1,5 roku, ale pamięta też ośmioletnie postępowanie.

Prof. Jacek Męcina z UW, doradca Konfederacji Lewiatan tłumaczy: - Związki zawodowe w przedsiębiorstwie to jest nowa rzeczywistość z koniecznością uzgadniania wielu kwestii związanych z organizacją pracy pracowników czy z wynagrodzeniami. - Niedawno przeprowadził badania wśród studentów ostatnich lat. - Większość z nich zgadza się z postulatami związków zawodowych, jednak sami nie zamierzają być związkowcami. Są przekonani, że sobie poradzą sami w negocjacjach z szefami - dodaje Męcina.

Sześciu na stu

Do związków zawodowych należy sześciu na stu Polaków (5,5 proc), co stanowi mniej więcej jedną dziesiątą pracowników najemnych (10,5 proc.). I są to częściej osoby starsze niż młodsze. Tak wynika z innego badania CBOS. Do związków minimalnie częściej należą kobiety (13 proc. ankietowanych) niż mężczyźni (9 proc.). Istnieją w miejscach pracy co trzeciego ankietowanego przez CBOS, zaś 52 proc. pracowników nie ma u siebie w firmie, czy w instytucji związków zawodowych.

Z ankiety wynika, że częściej związki zawodowe są w instytucjach publicznych niż w spółkach Skarbu Państwa, a najrzadziej działają w prywatnych firmach. Jednak sami pracownicy mają zróżnicowaną opinię na temat przedstawicielstwa pracowniczego. Przede wszystkim respondenci częściej dobrze ocenili działalność związków zawodowych w skali kraju niż ich efektywność w firmie. Być może dlatego mimo, iż jedna trzecia zatrudnionych ma w swoich zakładach pracy dostęp do związków zawodowych, należy do nich tylko około jednej dziesiątej pracowników najemnych. - Jesteśmy społeczeństwem kibiców i indywidualistów, którzy sami dają się wykorzystać. - dodaje Marek Lewandowski. - W firmach i w instytucjach, w których działa "Solidarność" przestrzeganie praw pracowniczych jest powszechniejsze niż tam, gdzie nie ma związków zawodowych. Ale też związek zawodowy to nie jest firma ubezpieczeniowa, a instytucja, którą wszyscy tworzą i w której wszyscy członkowie działają. - konkluduje Lewandowski.

Aleksandra Fandrejewska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zarobki | rynek pracy w Polsce
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »