Minister finansów Łotwy o Polsce: Chcecie być potęgą? Przyjmijcie euro!
"Jeżeli Polska chce się stać bardzo ważną i wpływową europejską superpotęgą, jeżeli rzeczywiście macie takie ambicje, to przyjęcie euro jest bardzo ważne i powinniście nad tym dyskutować" - tak twierdzi w specjalnym wywiadzie dla RMF FM minister finansów Łotwy Andris Vilsk. Rozmawiał z nim w Rydze wysłannik RMF FM Krzysztof Berenda.
Krzysztof Berenda: Dlaczego dołączenie do strefy euro było dla was takie ważne? Na tyle istotne, że postanowiliście to zrobić pomimo sprzeciwu społeczeństwa?
Andris Vilks: - To dla nas zawsze było bardzo ważne. Chociażby dlatego, że jesteśmy położeni w bardzo wrażliwym geopolitycznie miejscu. Z tego samego powodu Estonia dołączyła dwa lata temu do strefy euro i dlatego też wkrótce zrobi to Litwa.
- Po prostu będąc w takim sąsiedztwie, nie mamy wielu opcji. Nie możemy siedzieć i patrzeć na to, co się wydarzy. Dlatego też od czasu odzyskania niepodległości zdecydowaliśmy o dołączeniu do Unii Europejskiej, potem do NATO, OECD, a teraz do strefy euro.
- Chcemy trzymać się jądra Europy, chcemy odzyskać nasze miejsce w sercu Europy. Skoro spełniliśmy wszystkie kryteria z Maastricht, to po co marnować czas i czekać. Postanowiliśmy dołączyć.
- Trzeba też pamiętać, że nasza gospodarka jest bardzo uzależniona od Europy. I tak byliśmy zdani na euro. To po prostu było dla nas naturalne i bezpieczniejsze.
No to wywołał pan pytanie polityczne. Czy nie boicie się Rosji? Że będzie chciała w jakiś nieczysty sposób odzyskać nad wami kontrolę? No, bo jednak macie na wschodzie tego wielkiego brata.
- Oczywiście zdajemy sobie z tego sprawę. Dlatego lepiej dla nas, żebyśmy trzymali się Zachodu i stopniowo zmniejszali wpływy Rosji w naszym kraju.
- Jesteśmy bardzo mały krajem i gdyby coś się wydarzyło, to nasza stara waluta po prostu by się zawaliła. Mamy jednak świadomość, że Rosja może zrobić z nami, co chce, dlatego próbujemy się zabezpieczać i dlatego tak ważne było dla nas wyjście z dawnej strefy sowieckich wpływów.
Panie ministrze, zapytam o Polskę. Dla mojego kraju wprowadzenie euro jest "celem strategicznym" - tak to określają politycy, ale nie jest celem szybkim do spełnienia. Czy rekomendowałby pan polskiemu rządowi przystąpienie do strefy euro?
- To oczywiście w pełni zależy od Polski. Wasz kraj jest znacznie bardziej samowystarczalny, jest rzecz jasna znacznie większy i od lat korzysta z własnej polityki pieniężnej. Macie bardzo silny bank centralny.
- Wydaje mi się, że dla Polski najważniejszą kwestią jest to, by stać się bardzo ważną i wpływową europejską superpotęgą. Jeżeli rzeczywiście macie takie ambicje, to przyjęcie euro jest tu bardzo ważne i powinniście nad tym dyskutować.
Wróćmy do Łotwy. Od kilkudziesięciu godzin pana kraj jest członkiem strefy euro. Czego się pan po tym spodziewa? Szybszego wzrostu gospodarczego? Większej stabilności?
- Przede wszystkim stabilności. Nie będzie już spekulowania walutą i atakowania naszej gospodarki. Dzięki temu nasza gospodarka będzie silniejsza.
To stworzy więcej miejsc pracy?
- Też. Będzie więcej miejsc pracy i więcej zagranicznych inwestycji. Wierzę, że to przełoży się na ogromną liczbę właśnie nowych miejsc pracy.
A w jaki sposób dołączenie do strefy euro ma się przełożyć na więcej miejsc pracy?
- Głównie za sprawą zwiększenia zaufania. Ponieważ będziemy stabilniejszą gospodarką, to będziemy mieli lepszy rating, czyli lepszą ocenę wiarygodności kredytowej. Dla zagranicznych inwestorów będziemy bezpieczniejszym krajem.
- Do tego strefa euro powoli wychodzi z kryzysu i będzie tam wzrost gospodarczy. Europejskie firmy będą szukały rynków do ekspansji i właśnie dostały kolejny do wykorzystania. My możemy na tym tylko zyskać. Zwłaszcza przy takim położeniu geograficznym, jakie mamy.
Krzysztof Berenda