Krzysztof Pawiński, Maspex: Krzykiem biznesu jest podwyżka cen
- W debacie publicznej jest taki mit, że są opłaty, podatki, które biznes bierze na siebie. To jest błąd myślowy. (...) Każdy podatek na końcu płaci konsument i tworzenie przekonania, że może być inaczej, jest iluzją - powiedział w rozmowie Interią prezes Maspeksu Krzysztof Pawiński. Gość Interii komentował także kwestię proponowanej konstrukcji systemu rozszerzonej odpowiedzialności producentów za odpady opakowaniowe oraz wpływ rosnącej inflacji na biznes.
W wywiadzie udzielonym Interii podczas XXX Forum Ekonomicznego w Karpaczu prezes Maspeksu Krzysztof Pawiński mówił o nieuniknionych podwyżkach cen produktów i wyjaśniał, z czego one wynikają. - Na samym początku roku mieliśmy pewną korektę, interakcję z podatkiem cukrowym i to była rzecz, którą trzeba było uregulować. (...) ogłosiliśmy kilka tygodni temu podwyżki, które powinny być od 1 października. To jest duży cenowy ruch do góry - powiedział. Jak dodał, Maspex robi analizę wszystkich komponentów kosztowych, które składają się na koszt wytworzenia produktu, a w tym roku nie ma ani jednego składnika w wyliczeniu kosztów, który by zmalał. Ceny wszystkich komponentów rosną.
- To, że ceny niektórych surowców, opakowań się zmieniają to normalne, my w biznesie do tego przywykliśmy, ale zawsze to był taki kompensacyjny ruch, że coś rosło, coś spadało i ten efekt zbalansowany był bardziej łagodny. Teraz mamy falę wzrostu wszystkich komponentów wchodzących w koszt wytworzenia produktu - wskazał Pawiński.
Prezes Maspeksu komentował również kwestię wzrostu inflacji. - Prowadzę biznes od ponad 30 lat w związku z czym prowadziłem go w ujęciu inflacji kilkudziesięcioprocentowej. Polski biznes wie, co to jest inflacja i to nie jest tak, że my nagle staniemy z naszymi procesami - wyjaśnił. Dodał jednak, że na pewno prowadzenie biznesu w otoczeniu wysokiej inflacji jest trudniejsze niż w otoczeniu niskiej inflacji. - Biznes umiera w ciszy - ocenił Pawiński i uzupełnił, że krzykiem biznesu jest ruch cenowy, nowe cenniki, czyli przeniesienie wzrostu kosztów wytworzenia na ceny produktów.
W rozmowie z Interią prezes Maspeksu odniósł się do kwestii nowych opłat nakładanych na biznes. - To się ładnie nazywa "opłaty sektorowe". W modzie jest nazwanie czegoś opłatą i być może ktoś myśli, że to nie jest podatek, a to jest podatek - zauważył.
Pawiński pytany o kwestię odpowiedzialności biznesu za wpływ na środowisko i o nadciągającą opłatę opakowaniową w ramach systemu rozszerzonej odpowiedzialności producentów za odpady opakowaniowe (ROP), tłumaczył: - Z punktu widzenia społecznej odpowiedzialności biznesu, tego jak patrzymy na wyzwania globalne wykraczające daleko poza nasze wspólne gospodarstwo, nie znam firmy, która by nie czyniła mniejszych czy większych kroków w tym kierunków. Co więcej, motywacja tych zmian jest bardzo jasna i klarowna. Obniżenie wagi opakowań, to niższe koszty wytworzenia. Mniejsza ilość opakowania zużytego do kartonu zbiorczego to też niższe koszty. My mamy naprawdę głęboką motywację, żeby robić rzeczy w sposób korzystny dla środowiska.
- Mamy wkomponowane w nasz system działania mocny imperatyw zmniejszania kosztów, a obniżanie kosztów to jest zachowanie najczęściej w kierunku zmniejszenia komponentów kosztowych związanych z tym, co jest dla klimatu ważne: kwestia energii, kwestia opakowań, kwestia wrażliwych surowców. To jest ogólny kierunek, w którym się nie różnimy z rządzącymi - wyjaśnił.
Prezes Maspeksu wyraził jednak swoje obawy dotyczące kształtu ROP.
- To jest naprawdę konstytutywna zmiana, które będzie mieć wielorakie skutki w wielu miejscach. Jesteśmy skonfrontowani z propozycjami dużego ROP-u od kilku tygodni, wczytujemy się w tę ustawę i nasz niepokój rośnie.
- Z jednej strony dowiadujemy się, że będziemy mieć uniwersalną opłatę za wprowadzenie opakowań do środowiska i z tym się nie dyskutuje - jeśli już to chcielibyśmy zrozumieć, jak kalkulowana jest wysokość tej opłaty dla poszczególnych rodzajów materiałów opakowań. Ale jeśli widzimy, że w całości ta opłata bez żadnego naszego wpływu idzie w konkretne miejsce, w tym przypadku do budżetów samorządów, które powinny wykonać nałożone na nas przez dyrektywę poziomy recyklingu poszczególnych rodzajów opakowań i widzimy taką "fantastyczną" pointę, że niewypełnienie przez gminy tych obowiązków, skutkuje tym, że to my mamy za to zapłacić, no to jest to dla nas konstrukcja naprawdę bardzo zagadkowa i wręcz absurdalna.
- Mamy płacić za coś, w czym nie uczestniczymy, mamy płacić za coś, na co nie mamy wpływu - wskazywał Pawiński. Dodał, że to tylko jeden z nielogicznych wątków proponowanego rozwiązania.
- Dużym niepokojem napawa nas to, że nie wiemy, jak wkomponowany w ten cały system opłat będzie system depozytu zwrotnego, który powinien w naszym zamyśle biznesu dotyczyć opakowań typu PET czy puszka aluminiowa, który pozwoliłby nam na osiągnięcie poziomów zdjęcia z rynku opakowań na przypisanych już wysokich udziałach typu 90 proc. zwrotu tych opakowań w roku 2030 - powiedział prezes Maspeksu. Jego zdaniem, żeby dojść do tych poziomów zbiórki, niezbędny jest system depozytowy.
- Ale powstaje pytanie, jak on będzie umocowany w stosunku do tej pierwotnej w zamyśle opłaty za wprowadzenie opakowań na rynek? Czy to będzie zdublowane, czy będziemy mieć mechanizm kompensacyjny? - zastanawiał się Pawiński. Wskazał przy tym, że jest bardzo dużo niepewności i strachu związanego z tym, jak została zaproponowana filozofia poboru opłat, ich alokacji i rozłożenia zadań w "dużej" ustawie śmieciowej.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Pawiński komentował również to, jak opłata opakowaniowa wpłynie na ceny produktów. - W debacie publicznej jest taki mit, że są opłaty, podatki, które biznes bierze na siebie. To jest błąd myślowy. Wszyscy pracujemy w otoczeniu ogromnej konkurencji, która nie pozwala nam kształtować marż na dowolnym poziomie. Jest to minimum minimorum, żeby firmę rozwijać, a z drugiej strony być konkurencyjnym wobec ofert innych firm. Każdy podatek na końcu płaci konsument i tworzenie przekonania, że może być inaczej, jest iluzją - podkreślił.
Rozmawiał Bartosz Bednarz, współpraca Dominika Pietrzyk