Gwiazdowski mówi Interii. Odc. 29: System bankowy w końcu musi się zawalić?

Dziś jest tak, że 5 proc. tych pieniędzy światowych to są pieniądze, które zostały wyemitowane przez banki centralne, a 95 proc. to te, które zostały wykreowane w systemie pieniądza kredytowego. Właśnie na podstawie zobowiązania, że ktoś odda dług, można udzielać następnej pożyczki. Żyjemy w świecie absurdu, w świecie opartym na długu. To jest zły system, ale w ogóle nie ma pomysłów na to, jak go można naprawić – mówi Robert Gwiazdowski w najnowszym odcinku podcastu wideo „Gwiazdowski mówi Interii”.

- Poprzedni weekend, upłynął pod znakiem bankructwa Silicon Valley Bank. To znaczy nic się w zasadzie nie stało, bo sekretarz skarbu i prezes Fed powiedzieli, że gwarantują depozyty w upadłym banku. Ale, po pierwsze, co się stało z tymi depozytami, że trzeba je gwarantować; po drugie, jak je się gwarantuje, czym się je gwarantuje, po trzecie - skąd te depozyty tam się wzięły? To jest kluczowe dla funkcjonującego systemu bankowego. To świetnie też się wkomponuje w nasze rozważania na temat stanu polskiego systemu bankowego w szczególności w aspekcie spodziewanego niekorzystnego dla banków orzeczenia TSUE w sprawie kredytów frankowych - zauważa Gwiazdowski.

Reklama

Skąd banki mają pieniądze?

- Kiedyś było tak, że jak chcieliśmy coś pożyczyć, i do dzisiaj tak jest, od sąsiada, to ten sąsiad musiał to mieć. Chcieliśmy pożyczyć młotek, to sąsiad musiał mieć młotek. Jak chcieliśmy pożyczyć pieniądze, to sąsiad musiał mieć pieniądze. Tymczasem, jak idziemy do banku to bank nie musi mieć pieniędzy żeby nam pożyczyć. To jest taka ciekawostka. Bo jak idziemy do banku żeby zdeponować w depozycie bankowym bardzo cenny dla nas młotek, to wkładamy ten młotek do sejfiku, mamy kluczyk, możemy go wyjąć kiedy chcemy. A jak przynosimy pieniądze i je wpłacamy to one nie leżą w depozycie, ich tam nie ma. Dlaczego? Bo one zostały pożyczone komuś kto przyszedł żeby z banku pożyczyć. Zanieśliśmy pieniądze do banku i nazywa się to depozytem, chociaż to nie jest depozyt, tylko pożyczka. My pożyczamy pieniądze bankowi, żeby on dalej mógł pożyczać. Ale w systemie finansowym nazywa się to depozytem - tłumaczy Gwiazdowski w autorskim podcaście video.

W efekcie - dodaje - jak pożyczyliśmy bankowi 100, to bank obiecał, że odda 105.

- I w rachunkach banku to wygląda tak: bank ma aktywo w postaci 100, ma zobowiązanie na przyszłość 5, natomiast w pasywach ma nasz rachunek, na którym jest 100, które przynieśliśmy. Ale przychodzi do banku następny klient i mówi: drogi banku, wypatrzyłem u sąsiada samochód, mam super okazję, pożycz mi - bo teraz nie mam - 100. No i bank sprawdza czy ten klient będzie w stanie oddać te 100 i oczywiście odsetki. Sprawdził i doszedł do wniosku, że przewidywalny przypływ pieniędzy u tego klienta będzie na tyle wysoki, że on może mu tego kredytu udzielić, zwłaszcza że bierze zastaw na ten kupowany samochód - wyjaśnia.

Jak zauważa Gwiazdowski bank wypłaca pieniądze temu, kto sprzedaje (samochód). Ale niekoniecznie musi je wypłacać gotówką, przelewa na jego rachunek w banku. Cały system bankowy działa tak jakby to był jeden bank.

- I coś się teraz dzieje w księgowości banku. Bank ma aktywo 100, co to ja przyniosłem do banku. Ma pasywo w postaci mojego rachunku, na którym widnieje 100, które jest wypłacane komuś, kto sprzedał samochód. Ale ja jako kupujący zobowiązałem się do tego, że oddam bankowi 110. Mnie jako depozytariuszowi, czyli pożyczkodawcy banku, bank obiecał że odda 105, kredytobiorca odda bankowi 110. To oczywiście nie koniec. Bo ten, kto miał samochód, a teraz ma pieniądze coś z tymi pieniędzmi robi. Wydał te pieniądze. One powędrowały do kogoś innego. Ten ktoś inny co zrobił z tymi pieniędzmi? Wpłacił je do banku. I tak oto dzieje się historia. Bank z niczego tworzy pieniądz kredytowy - wskazuje Gwiazdowski.

"Żyjemy w świecie absurdu"

- Trwają takie pomysły, żeby te pieniądze w ogóle zlikwidować, żeby karty kredytowe zlikwidować, żeby dowód osobisty był połączony z kontem w banku. Oczywiście dla naszej wygody. Tak samo jak stworzono ten chory system finansowy - mówi autor podcastu.

I przypomina, że dziś to jest tak że 5 proc. tych pieniędzy światowych to są pieniądze, które zostały wyemitowane przez banki centralne, a 95 proc. to te, które zostały wykreowane w systemie pieniądza kredytowego, właśnie na podstawie zobowiązania że ktoś odda dług można udzielać następnej pożyczki.

- Gdyby nie było długu - nie byłoby pieniędzy. Żyjemy w świecie absurdu, w świecie opartym na długu. Tak właśnie się zdarzyło w Silicon Valley Bank. Nadrukowano tych dolarów w ramach polityki luzowania ilościowego. Jaki jest efekt dla rynku rozumianego w prosty sposób, który pokazuje czym jest wartość, jak się ona zmienia i co się generalne dzieje? U nas mówi się ciągle o rynkach finansowych, nie mówi się o rynku pietruszki albo rynku samochodów. Ciągle na okrętkę powtarza się sformułowanie rynki finansowe to, rynki finansowe tamto. I że bez rynków finansowych nie ma życia. Wyobraźcie sobie że nie ma długu, to nie ma pieniędzy, bo nie ma z czego je robić. Nowe pieniądze robi się na długu w systemie bankowym. Oczywiście może to przejąć bank centralny. U nas w Konstytucji jest napisane, że to bank centralny emituje pieniądz. A okazuje się, że na licencji banku centralnego ten pieniądz nie emitują tylko kreują, ale to na jedno wychodzi, banki komercyjne - wskazuje Gwiazdowski.  

Taki system jest ratowany co jakiś czas, bo bez tego systemu przychodzi klęska. I wracając do SVB - zapowiedziano ochronę tych depozytów, które pojawiły się w banku z tych pieniędzy, które Fed nadrukował w trakcie kolejnej tury luzowania ilościowego podczas pandemii, ale również z tych które były drukowane od 2008 r. Oczywiście poziom druku z lat 2020-2022 w stosunku do poziomu druku z lat 2008-2019 to jest inna bajka, ilościowa. Wydrukowano tych pieniędzy znacznie więcej, przestaliśmy już liczyć, ile wydrukowano w ramach zarządzania systemem na rynkach finansowych. Ale my nie wiemy co na rynkach finansowych się dzieje, dlatego co chwilę będą wybuchały takie sytuacje jak SVB. Depozyty zostaną zagwarantowane. A kto je będzie gwarantować? Ci sami podatnicy, którzy ratowali banki w roku 2008-2009 - podkreśla.

Jak ratować system przed załamaniem?

Czy jest na to jakaś rada? Pyta Gwiazdowski. - Niektórzy proponują powrót do standardu złota. Nie można było dodrukować złota. Filozofowie poszukiwali przez wieki kamienia filozoficznego - to było coś co miało spowodować, że zamienią się metale nieszlachetne w metale szlachetne, czyli w złoto - mówi.

- Morganowie, Rothschildowie wprowadzili ten kamień filozoficzny przy pomocy ustawy. Jest ustawa, która daje prawo stanowienia pieniądza: kiedyś złota, dziś papieru. A w zasadzie dzisiaj tylko zapisów na rachunkach bankowych. Tego modelu nie da się zmienić wracając do standardu złota, bo nie da się z jajecznicy zrobić ponownie jajka - podkreśla.

I jak dodaje: - Próbowano wymyśleć nowy pieniądz, który nie miałby pokrycia w złocie, ale w innych kruszcach. Zaraz po kryzysie Lehmana w Astanie ówczesny prezydent Kazachstanu zrobił światową konferencję, na które rozważano pomysł ustanowienia pieniądza mającego w czymś pokrycie.

- Pomysł szybko padł. Zaczęły rozwijać się kryptowaluty. Coś co stawało się droższe w zasadzie z dnia na dzień, na czym można było pospekulować, co było jedną z przyczyn bankructwa SVB. Jesteśmy niewolnikami tego systemu, również z tego powodu, że państwo robi wszystko, żebyśmy my potrzebowali kredytu. Oczywiście jest tak, że mieszkania są drogie i bez kredytu to nikt sobie tych mieszkań nie kupi, bez kredytu nikt tych mieszkań nie wybuduje bo nie ma tyle pieniędzy, żeby można budować bez kredytu. Więc rynek mieszkaniowy napędza popyt na kredyty - tłumaczy Gwiazdowski.

- To jest zły system, zły ale w ogóle nie ma pomysłów na to, jak go można naprawić - podsumowuje.

Więcej w najnowszym odcinku "Gwiazdowski mówi Interii"

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: prof. Robert Gwiazdowski | Gwiazdowski mówi Interii
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »