Gwiazdowski mówi Interii. Odc. 66: Co roku dzieli społeczeństwo. Czy WOŚP jest nam potrzebna?
- Dałem się sprowokować, więc będzie o Wielkiej Orkiestrze Pomocy Społecznej. To nie przejęzyczenie, to celowe przeinaczenie – mówi Robert Gwiazdowski w najnowszym odcinku podcastu video „Gwiazdowski mówi Interii”. - Poza awanturą o to, czy Owsiak jest dobry czy zły, pojawił się w przestrzeni publicznej niewystępujący dotąd argument, że tutaj chodzi nie o spór polityczny właśnie, tylko fundamentalne zagadnienie dotyczące granic filantropii, funkcji państwa, sposobu finansowania służby zdrowia. Więc postanowiłem opowiedzieć, co ja o tym sądzę, a zaczniemy od roku 1831 – dodaje.
Co roku obserwujemy "awanturę" o Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Od lat jest to - jak wskazuje Gwiazdowski - awantura polityczna: jedni są przeciw, drudzy są za.
- Sprowokowało mnie jednak zupełnie coś nieoczywistego. Mało tego, ze zdumieniem przeczytałem, że Owsiak ze swoją orkiestrą, to taka pochwała neoliberalizmu wręcz, albo może dowód na wycofanie się państwa z jego podstawowych funkcji. I mną tąpnęło - wskazuje felietonista Interii Biznes.
Wróćmy jednak do roku 1831. To wtedy Aleksander de Tocquevill okrętuje się na statku płynącym do Nowego Jorku. Zająć się on planuje analizą amerykańskiego systemu penitencjarnego, by zaproponować jakieś rozwiązania nowemu rządowi Francji. - Pamiętajmy, dziesięć miesięcy wcześniej była we Francji przecież rewolucja - dopowiada Gwiazdowski.
- Tocquevill coś tam napisał o tym systemie penitencjarnym, ale gdzieś to przepadło (...) Ale przywiózł on ze sobą wielkie dzieło, monumentalne, pt. O demokracji w Ameryce. To jest w zasadzie podręcznik, który tworzy współczesną socjologię. Opisuje w nim Tocquevill amerykańskie demokratyczne społeczeństwo (...) mowa jest i o tym, jak ono funkcjonuje tak na samym dole, czyli o różnych inicjatywach społecznych na wypadek, gdy coś się dzieje. Jak poczytamy Tocquevill i spojrzymy na początek lat 90., gdy zaczynała grać Wielka Orkiestra, to uważny czytelnik dostrzeże po pierwsze pewne podobieństwa, a po drugie pewne przewagi - mówi Gwiazdowski.
Felietonista Interii Biznes wskazuje też na dwie kwestie. Po pierwsze, argument polityczny przeciwko Owsiakowi jest m.in. taki, że wykorzystywane są służby państwowe, że wykorzystywany jest czas reklamowy telewizji publicznej w ramach WOŚP. - Ja osobiście nigdy nie widziałem nic złego w tym, że cywile, którzy chcą w tym uczestniczyć, współpracują z policją, wojskiem, strażą pożarną. Kiedyś to wydawało się całkiem abstrakcyjne, że być może taka współpraca ludności cywilnej z takimi służbami, może się nam kiedyś przydać. Tak mi się wydaje, że od wybuchu wojny w Ukrainie, to nasza perspektywa powinna trochę ulec zmianie - zwraca uwagę Gwiazdowski.
Jest też druga kwestia: w jaki sposób Jerzy Owsiak wydaje zebrane pieniądze.
- Na co Owsiak wydaje pieniądze absolutnie mnie nie interesuje. Natomiast interesuje mnie jak on je wydaje z punktu widzenia rynku zdrowia i funkcjonowania polskich szpitali. Dlaczego to jest takie istotne? On tworzy pewnego rodzaju benchmark. Niektórzy mu zarzucają, że on żyje z tej orkiestry. A niech sobie żyje. Ale zobaczcie jak wyglądają zakupy sprzętu do szpitali dokonywane przez orkiestrę i porównajcie jak to się dzieje normalnie w szpitalach - wskazuje autor podcastu video.
- Ja mogę powiedzieć ze swojego doświadczenia, bo kiedyś miałem w życiu taki okres, że byłem współinwestorem w pewnej klinice; nawet przez chwilkę jak się nam lekarze pokłócili z zarządem, to zostałem oddelegowany do pełnienia funkcji prezesa, i w tym czasie negocjowaliśmy zakup pewnego dużego aparatu (...) Taki sam aparat kilka miesięcy wcześniej jeden ze szpitali publicznych kupił dwa razy drożej. Czy to oznacza, że oni jakąś łapówkę wzięli? Nie, kompletnie nie. To oznacza, że nie potrafią negocjować, że im się nie chce, bo przecież oni nie są od negocjacji, oni są od leczenia; to oznacza, że nie potrafią policzyć czasu jaki ten sprzęt będzie pracować, i czasu przez który ten sprzęt będzie wykorzystywał swoje własne umiejętności w całości. Kupowanie czegoś po to, żeby zadziałało raz na tydzień i płacenie za to gigantycznych pieniędzy jest absolutnie bez sensu - zauważa Gwiazdowski.
- I teraz jak popytamy dostawców, producentów sprzętu medycznego, to oni wszyscy wiedzą, że negocjując dostawy swojego sprzętu dla orkiestry Owsiaka, musieli schodzić z marż, że mieli po drugiej stronie nie przypadkowych ludzi, którzy chcieli mieć zabawkę, ale profesjonalistów od zakupów. Dlatego poza tym pierwszym argumentem dotyczącym społecznych zaangażowań, mamy jeszcze drugi - czysto ekonomiczny. I tu pojawia się ten aspekt abdykacji państwa z jego podstawowych ról, podstawowych funkcji. Bo przecież to państwo powinno leczyć ludzi i jak gra taka orkiestra i zbiera pieniądze na coś, co powinno nam zapewnić państwo, to jest złe. Tak przynajmniej zaczynają twierdzić niektórzy. Więc to wcale nie jest złe. Lekarze w szpitalach zaczynają mieć benchmark jak należy negocjować z dostawcami sprzętu medycznego, sami się tego przecież nie nauczą, bo nie mają jak, nie mają gdzie. Ale to nie wszystko - tłumaczy felietonista Interii Biznes.
Gwiazdowski dodaje: - Ten okropny Milton Friedman, okropny bo neoliberał (...) przedstawił cztery sposoby wydawania pieniędzy.
Pierwszy: wydajemy swoje pieniądze na siebie - wtedy się najbardziej staramy. Drugi sposób jest wtedy, gdy wydajemy swoje pieniądze na kogoś, np. kupujemy prezent komuś. Staramy się jeszcze bardziej zminimalizować wydatek, natomiast - zauważa felietonista Interii Biznes - nie przykładamy aż tak dużej wagi do użyteczności prezentu. Mamy też trzeci przypadek, gdy wydajemy czyjeś pieniądze na siebie.
- Wtedy żadnych hamulców nie ma. Im więcej wydamy, tym lepiej. Ale jak wydajemy na siebie to staramy się dostosować ten wydatek do własnych preferencji. Natomiast najgorsza jest sytuacja w czwartym modelu, gdy wydajemy cudze pieniądze nie na siebie, tylko na innych. Z jednej strony możemy wydać ile mamy, nie musimy oszczędzać, bo przecież nie oszczędzamy na siebie, natomiast nie mamy też bodźca, żeby to co kupujemy było jak najlepsze dla nas. W przypadku zakupu towarów, usług, sprzętu medycznego, to jest tak między 3. a 4. modelem wydawania pieniędzy - mówi Gwiazdowski.
- Połączenie modelu trzeciego z czwartym jest fatalne jeśli chodzi o naszą służbę zdrowia. Dlatego działanie orkiestry na tym polu należy jak najbardziej ocenić pozytywnie. Jeżeli spojrzymy teraz na te dwa człony: zaangażowanie społeczne i optymalizacja zakupów, to należałoby stwierdzić, że z orkiestrą jest wszystko OK. Problem mają ci, którzy orkiestrę atakowali. Owsiak odpłacił im za nadobne. Szczerze, to mi się specjalnie nie podobała ta jego walka z sepsą, ale cóż zrobić. Sepsa go atakowała przez 8 lat i on z sepsą wygrał. Więc pretensje zawsze najlepiej mieć do siebie samego, a nie tylko do innych - mówi Gwiazdowski.
- Ale to nie koniec całej tej historii. Jeżeli pojawia się taka narracja, że pomoc charytatywna sama w sobie jest zła, to poza zarządzaniem, poza ekonomią, trzeba też to spróbować skomentować z punktu widzenia psychologii. Jak to działa? W momencie, kiedy państwo weszło w miejsce ludzi, to ci ludzie poczuli się zwolnieni ze swoich moralnych powinności. Tak to się dzieje. Stefan Kisielewski pisał kiedyś, że jak rząd chce być odpowiedzialny za wszystko, to niech się nie dziwi, że ludzie go o wszystko winią. Jeżeli rząd chce być odpowiedzialny za wszystko i mówi że jest, to niech się nie dziwi, że ludzie czują się z tej odpowiedzialności zwolnieni. I bardzo dobrze że grała orkiestra, bo ona właśnie podtrzymywała przekonanie, że nie jesteśmy z tej odpowiedzialności zwolnieni. A państwo opiekuńcze właśnie do tego prowadzi. Dlatego opowiadanie o tym, że orkiestra przeszkadza państwu w realizacji jego powinności konstytucyjnych jest tak bardzo niebezpieczne, bo przekonuje ludzi do tego, że to nie oni, to państwo jest za wszystko odpowiedzialne - tłumaczy Gwiazdowski.
A po pierwsze - dodaje - państwo za wszystko odpowiedzialne być nie może. Po drugie - logistycznie i organizacyjnie nie da rady. A po trzecie - jeszcze finansowo nie da rady.
- Są też zwolennicy mojej ulubionej Modern Monetary Theory, którzy mówią, że państwo ma swoje pieniądze, więc nie ma najmniejszego problemu, w zasadzie nie powinno być z finansowaniem zakupów sprzętu medycznego do szpitali. Prawda? Skoro państwo ma swoje pieniądze, to Owsiak jest w ogóle nikomu niepotrzebny... Ale jednak nie ma. Nie ma, w związku z powyższym się przydaje, żeby ten sprzęt kupować. W efekcie jak my wydajemy na coś, to nie wydajemy na coś innego. Jak NFZ podejmuje decyzję o sfinansowaniu czegoś, to nie podnosi składki zdrowotnej automatycznie. Niektórzy by chcieli żeby podnosił, tylko się nie da. Są gdzieś granice opodatkowania i oskładkowania. Jak przesypujemy z jednej kupki na drugą, to na jednej przybywa, a na drugiej ubywa. I takie akcje jakie robi orkiestra bardzo pomagają w uzupełnianiu tych krupek. I znowu: krytykom ale również zwolennikom orkiestry radziłbym rozmowy z lekarzami i to takimi, którzy pamiętają czas, gdy orkiestra grać zaczynała. To były czasy, gdy pieniędzy nie było - przypomina Gwiazdowski.
- Oni pamiętają, że ten sprzęt orkiestry trafiał na oddziały najgorzej dofinansowane. Alternatywa była wówczas bardzo prosta - albo sprzęt z orkiestry albo żaden (...) Żeby państwo musiało więcej dać, to musiałoby więcej zabrać. A ja przypomnę jakie było bezrobocie w latach 90. i na początku XXI wieku. Ono nie brało się z niczego. Nie było dużego popytu na pracę, bo podaż pracy była zdecydowanie większa niż teraz, ale z drugiej strony cena tej pracy została przez państwo wywindowana do poziomu nieakceptowanego przez rynek. Nie dawało się jeszcze bardziej podwyższyć składki, bo jeszcze więcej osób by jej w ogóle nie płaciło, pracując na czarno. Przypomnę, że u progu XXI wieku mieliśmy bezrobocie, które przekraczało 20 proc. - dodaje.
Więcej w najnowszym odcinku podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii"