Gwiazdowski mówi Interii. Odc. 73: (Nie)widzialna ręka rynku. Spór trwa, kto ma rację?

- Doświadczenie w zwalczaniu koncepcji wolnorynkowych przeciwnicy wolnego rynku mają bardzo bogate. Ale jaka jest alternatywa dla wolnego rynku? Konkurencją jest "ręka widzialna" – zauważa Robert Gwiazdowski w najnowszym odcinku podcastu video „Gwiazdowski mówi Interii”. Wszystko zaczęło się od „niewidzialnej ręki” Adama Smitha. Niektórzy próbowali tę metaforę obrzydzić. Czy im się udało?

Chociaż Adam Smith dużo na ten temat "niewidzialnej ręki" nie pisał, to niektórzy ekonomiści - czując potencjał w tej formule - zaczęli ją zwalczać albo przeinaczać. Inni - zaczęli jej bronić. 

Ferdynand Lassalle w Niemczech użył określenia "niewidzialnej ręki" jako czegoś prześmiewczego. - Lassalle zrobił z "niewidzialną ręką" trochę to samo, co jego koledzy ekonomiści niemieccy zrobili z teoriami Carla Mengera. Nazwali go Austriakiem. Tak z góry, co tu jakiś Austriak będzie nas Niemców pouczał. Szkoła austriacka w ekonomii przekuła to pogardliwe początkowo określenie w nazwę własną. I dzisiaj wiemy więcej o szkole austriackiej niż o XIX-wiecznych ekonomistach niemieckich. Co prawda, tę szkołę austriacką w dalszym ciągu niektórzy próbują dyskredytować, ale jakoś się broni. Zwłaszcza, że niektóre pomysły np. marginalizm Mengera zostały w głównym nurcie ekonomii zaadoptowane. Jednym z tych Austriaków był też Fryderyk von Hayek - przypomina Gwiazdowski w najnowszym odcinku podcastu video.

Reklama

Metaforę "niewidzialnej ręki" rozpopularyzował Paul Samuelson, który przedstawił ją jako synonim konkurencji doskonałej. - I w ten sposób łatwo było się z "niewidzialnej ręki" naśmiewać. Bo nie ma nic doskonałego. Konkurencja też nie jest doskonała - mówi Gwiazdowski.

Jeszcze dalej poszedł Joseph Stiglitz. On z kolei przedstawił niewidzialną rękę jako krytykę tych, którzy się odwoływali do wolnego rynku, pokazując - zauważa felietonista Interii Biznes - że u Adama Smitha to oni by nie znaleźli żadnego uznania, że Smith to bardziej socjalista.

- Jak dokonujemy takiej interpretacji wyrwanych z kontekstu niektórych sformułowań Smitha to rzeczywiście można by tak uznać. A już w szczególności gdybyśmy spojrzeli np. na program Kongresu Liberalno-Demokratycznego. On był podobno liberalny, ale z liberalizmem nie miał nic wspólnego. Wiec tu Stiglitz miał rację, jak by zaadresował swoje zarzuty do partii (Donalda) Tuska i (Jana Krzysztofa) Bieleckiego - zauważa.

- W Polsce metafora "niewidzialnej ręki" też się pojawiła dosyć wcześnie. Mianowicie pan premier Jan Olszewski w swoim expose rzucił takie oto hasło, kierując je pod adresem rządzących wcześniej liberałów z Gdańska: niewidzialna ręka rynku okazała się widzialną ręką złodzieja. Udowodnił pan mecenas Olszewski, że nie miał zielonego pojęcia, czym jest "niewidzialna ręka" i że użył tej metafory w celu zmobilizowania elektoratu. Trudno nie było, dlatego że to co robił Kongres Liberalno-Demokratyczny, który rządził wcześniej, z "niewidzialną ręką" nie miało nic wspólnego i ta ręka rzeczywiście czasami bywała widzialną ręką złodzieja, jak np. w moim ulubionym kazusie tzw. prywatyzacji zakładów 22 lipca, dawniej E.Wedel w Warszawie - mówi Gwiazdowski.

Niewidzialna ręka rynku, czyli kogo lub czego?

- Wracamy do tej metafory. Po pierwsze, ręka czyjaś, tak można by było sądzić, ale jednak niewidzialna. Czyli jakby ręka Boga? Taka nie ta ręka jak u Maradony w meczu z Anglią na mistrzostwach świata w Meksyku. To nie jest nic widzialnego, to jest niewidzialne, bo to jest prawo. Prawo jakieś konkretne. To tak jak prawo grawitacji (...) - tłumaczy autor podcastu video.

- Jak widać rękę złodzieja, to to nie może być ręka rynku. Na tym polega niewidzialność działań na rynku, że kierujemy się prawami, głównie prawem podaży i popytu. Skoro Smith nie rozwinął tego wątku, zakończył w zasadzie na tej metaforze, to siłą rzeczy musiały pojawić się różnego rodzaju wyjaśnienia, ale nie tylko wśród tych którzy wolny rynek krytykują, ale także wśród tych, którzy tego wolnego rynku bronią - zasad wolnego rynku w ekonomii i zasad rządów prawa w prawodawstwie - przypomina.

A jak już dyskutować o wolnym rynku, to pamiętać trzeba o różnych koncepcjach. Na czym polega ta perspektywa ewolucjonistyczna, której używał Hayek? Ewolucjoniści patrzą z perspektywy kulturowej i uzasadniają wolny rynek racją konkretnego społeczeństwa, kultury i cywilizacji.

- Ten wolny rynek dla nich to nie jest jakiś mechanizm prosty - to jest skomplikowany wytwór kultury. Ewolucjoniści pokazują, że w zasadzie, gdy ludzie zaczęli coś robić, to nieuchronnie prowadziło to do takich zmian, których ostateczną konsekwencją był właśnie wolny rynek. Zasady rule of law w prawie i zasady rule of law w ekonomii - mówi Gwiazdowski.

Konkurencją do hayekowskiego podejścia było spojrzenie jego kolegi z Wiednia - Ludwiga von Misesa, który był racjonalistą. Patrząc z perspektywy uniwersalistycznej uzasadniał wolny rynek racją powszechnego rozumu. - Dla Misesa nie było specjalnie istotne jak to funkcjonuje konkretnie, on koncentrował się na prawach. Twierdził, że jeżeli coś jest nielogiczne, to nie może być właściwe, a jeżeli jest logiczne to jest właściwe. Powszechnym rozumem uzasadniał funkcjonowanie wolnego rynku - tłumaczy autor podcastu.

Jest jeszcze trzeci sposób uzasadniania wolnego rynku, rozwijania metafory "niewidzialnej ręki" - utylitarystyczny.

- Utylitaryści patrzą z perspektywy indywidualistycznej i wolny rynek uzasadniają racją jednostki. Powiadają tak: na wolnym rynku najlepiej broni się właśnie jednostka. Jak pisał (Milton) Friedman wolność ekonomiczna jest mocniejsza i ważniejsza nawet od wolności politycznej. Jak głosujemy na jakąś partię i zostajemy przegłosowani to musimy się dostosować do woli większości, która stanowi prawo. Natomiast na wolnym rynku nie musimy, nie musimy badać kupując sobie krawat jakiego kształtu i w jakim kolorze chce większość nosić. Kupujemy jaki chcemy (...) W takim układzie to właśnie jednostka jest królem, nie społeczeństwo - zauważa Gwiazdowski.

Jeśli nie niewidzialna ręka, to co?

- Jak sobie spojrzymy na uzasadnienia tej "niewidzialnej ręki" i wolnego rynku to widzimy konkurencję argumentów za nimi przemawiających. Jednostka, konkretny człowiek, kultura, rozum - czyli w zasadzie można by powiedzieć, że z każdej perspektywy i ewolucjonistycznej, i utylitarystycznej, i racjonalistycznej, znajdziemy coś co przemawia za tym, że konstrukcja niewidzianej ręki jest ciekawym zabiegiem metaforycznym. Metafora w życiu ludzkim jest dosyć ważna - posługujemy się nią bowiem nie tylko w przekazie, ale nawet swoich własnych myślach - mówi Gwiazdowski.

George Lakoff i Mark Johnson napisali książkę "Metafory w naszym życiu", pokazując jak ważna jest metafora. - Myślimy metaforycznie, symbolicznie, więc ta niewidzialna ręka jest czymś, co w naszym myśleniu się przydaje. Niektórzy próbują tę metaforę obrzydzić - dodaje.

- Doświadczenie w zwalczaniu koncepcji wolnorynkowych przeciwnicy wolnego rynku mają bardzo bogate. Ale jaka jest konkurencja dla wolnego rynku, dla tej prawdziwej "niewidzialnej ręki"? Konkurencją jest ręka widzialna. Niech ona nie będzie ręką złodzieja, niech będzie ręką profesora, noblisty, mędrca... On na pewno lepiej wie ode mnie, od was, co jest dla nas dobre? Na pewno nie, więc na gruncie utylitarystycznym ta koncepcja ręki konkretnej, konkretnego regulatora (...) przegrywa - zauważa felietonista Interii Biznes.

A jak do tego podejść racjonalistycznie? - Jest dokładnie tak samo, bo nie ma takiej teorii, o której moglibyśmy powiedzieć na 100 proc., że jest na 100 proc. prawdziwa. Te teorie, o których tak dziś myślimy, to są teorie, które są niesfalsyfikowane, tzn. nieobalone. Sama nauka zawsze sprowadzała się do tego, żeby podważać wcześniejsze teorie i tworzyć nowe. Oczywiście bardzo często się nie udawało, ale bardzo często też udawało. Jak teoria została podważona, to znaczy że ona prawdziwa nie jest. Jeżeli zatem nobliści fizycy nie mają do końca pewności jak skonstruowany jest ten wszechświat i co tam jest na samym końcu, dlaczego przyjmujemy założenie, że ekonomiści albo prawnicy z całą pewnością wiedzą, co jest na samym końcu i oni rozumując w sposób racjonalny będą w stanie ułożyć nam życie lepiej niż robimy to sami? Mam co do tego bardzo poważne wątpliwości. Ja bym się tego nie podjął, nie chciałbym regulować komuś życia, ale są inni, którzy chcą je regulować mnie - podkreśla Gwiazdowski.

Więcej w najnowszym odcinku podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii"

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wolny rynek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »