Komu będzie się opłacać oszczędzanie w PPK?
NN Investment Partners TFI szacuje, że po wprowadzeniu PPK co roku na rynek będzie napływać 15-20 mld zł rocznie, a sam chce mieć 8 proc. udział. Liczy na obniżenie niektórych opłat związanych z prowadzeniem planów emerytalnych.
- Biorąc pod uwagę zasady na jakich mają funkcjonować PPK, to trzeba być na tym polu zawodnikiem długodystansowym. W pierwszym okresie ten produkt będzie musiał być przez nas dotowany i szacujemy, że próg opłacalności będzie zostanie osiągnięty w 4-6 roku - powiedziała Małgorzata Barska, prezes NN Investment Partners TFI.
To czy będzie to bliżej 4 czy 6 roku funkcjonowania zależy od tego czy w ostatecznych przepisach ustawy zostaną ograniczone niektóre koszty jakie będą ponosić TFI w związku z prowadzeniem PPK.
Zgodnie z projektem TFI, które będą prowadziły PPK będą mogły opłaty w łącznej wysokości nie wyższej niż 0,6 proc. Jednocześnie ponoszą koszty, a wśród najbardziej problematycznych jest opłata na portal PPK, który ma być prowadzony przez PFR oraz wysokość opłaty za prowadzenie ewidencji PPK w rejestrze, która miesięcznie ma wynosić do 1 zł i będzie pobierana nawet w sytuacji gdy pracownik zawiesi swoje uczestnictwo.
- Ta opłata w wysokości 1 zł może negatywnie wpłynąć na opłacalność prowadzenia PPK. Jest ryzyko, że jeśli klienci zostaną automatycznie zapisani, a potem szybko zrezygnują, więc będzie zapisana tylko jedna składaka czy też klient przejdzie do innej firmy i do innego PPK, to w tej sytuacji i tak przez kolejne lata my będziemy musieli co miesiąc płacić za jego konto 1 zł miesięcznie- tłumaczy Leszek Jedlecki, wiceprezes NN Investment Partners TFI, tłumacząc, że powinna to być opłata liczona w punktach bazowych od aktywów.
Postulaty dotyczące zmiany mechanizmu oraz samej wysokości opłat zgłaszała w uwagach do projektu Izba Zarządzających Funduszami i Aktywami reprezentująca TFI, wnioskując m.in. o obniżenie opłaty za prowadzenie portalu z 0,1 proc. do 0,05 proc. oraz ustalenie opłaty oraz liczenie opłaty za prowadzenie ewidencji nie od liczby uczestników, ale wartości aktywów w PPK.
Projekt ustawy o PPK zakłada też ograniczenie opłat pobieranych od klientów czyli uczestników za prowadzenie funkcjonujących już IKE i IKZE, do tego samego poziomu co przy PPK czyli maksymalnie do 0,6 proc.
Zdaniem przedstawicieli NN Investment Partners TFI, ten limit powinien być jednak podniesiony ze względu na innych charakter tych produktów emerytalnych.
- To jest produkt, który musimy aktywnie oferować, zupełnie inaczej niż przy PPK, który jest quasi-obowiązkowy. W przypadku IKE i IKZE trzeba o klienta aktywnie walczyć, więc przy limicie opłaty jaką będziemy mogli pobrać na poziomie maksymalnie 0,6 proc., jest ryzyko, że instytucje finansowe wstrzymają oferowanie tych produktów, ponieważ to się nie będzie opłacać - tłumaczy Jedlecki.
W projekcie ustawy założono ograniczenie opłat dla innych produktów emerytalnych niż PPK m.in. dlatego, że nie wszyscy pracujący będą mogli zostać ich uczestnikami. Chodzi przykładowo o grupę samozatrudnionych, którzy będą mogli oszczędzać tylko indywidualnie i to z myślą o nich ma być zwiększona kwota, którą będzie można wpłacać co roku na IKZE.
Jednak zdaniem przedstawicieli NN Investment Partners TFI, IKZE dla samozatrudnionych będzie innym produktem, nieporównywalnym do obecnie oferowanych m.in. dlatego, że wówczas zwiększy się skokowo liczba klientów, więc TFI nie będą zmuszone do prowadzenia aktywnej i kosztownej akwizycji.
Niedawno Paweł Borys, główny architekt koncepcji PPK odniósł się do tego wątku w wywiadzie dla Interii, przyznając, że w przypadku IKE i IKZE sytuacja jest faktycznie trochę inna niż w przypadku PPK, gdzie jest ustawowy wymóg, aby każdy pracodawca założył ten program i nie ma konieczności dużej kampanii reklamowo-marketingowej. Deklarując, że będzie można te argumenty przeanalizować w toku konsultacji.
Ministerstwo Finansów, które jest autorem projektu o PPK, szacuje, że w programie pozostanie około 75 proc. uczestników spośród 11,4 mln osób, które zostaną nimi objęte.
Konstrukcja PPK zakłada automatyczny zapis wszystkich pracowników w wieku pomiędzy 19. a 55. rokiem życia (starsi do 70. roku życia mogą podjąć dobrowolną decyzję o partycypacji) z możliwością rezygnacji z udziału.
Składka pracownika ma wynieść od 2 proc. do 4 proc., a po stronie pracodawcy od 1,5 proc. do 4 proc. Dodatkowo Skarb Państwa partycypuje w PPK, dając 250 zł wpłaty powitalnej oraz co roku dopłacając 240 zł.
Mechanizm wypłaty środków zgromadzonych w PPK zakłada, że będzie je można (bez utraty bonusów) wypłacać od 60 roku życia, w ciągu 10 lat.
Taki mechanizm został skrytykowany przez NBP, który argumentuje, że po zakończeniu tego okresu, w latach kiedy wiele osób nie jest już w stanie pracować i rosną ich wydatki na koszty opieki medycznej, PPK nie stanowiłyby istotnego wsparcia finansowego.
Jednak zdaniem przedstawicieli NN Investment Partners, gdyby wydłużono ustawowo okres oraz podniesiono znacznie wiek, w którym można wypłacać pieniądze z PPK, to podkopałoby zaufanie uczestników do tego systemu i wiele osób by zrezygnowało z tej formy oszczędzania.
Programy zbliżone konstrukcyjnie do PPK z powodzeniem funkcjonują już od dawna w wielu państwach świata, m.in. w Holandii, Wielkiej Brytanii czy Kanadzie.
Monika Krześniak-Sajewicz