Stańczak-Wuczyńska, BNP Paribas: Skutki pandemii banki dopiero odczują
- Nastąpiło w moim przekonaniu strukturalne oddzielenie się ryzyka kredytowego i jakości kredytowej portfela od ekonomicznej sytuacji poprzez skalę pomocy państwa. Dlatego skutki pandemii w portfelu kredytowym banków, będziemy jeszcze obserwować w przyszłości - mówi w rozmowie z Interią Lucyna Stańczak-Wuczyńska, przewodnicząca rady nadzorczej Banku BNP Paribas.
Bartosz Bednarz, Interia: To czas wielu wyzwań dla banków.
Lucyna Stańczak-Wuczyńska, przewodnicząca rady nadzorczej Banku BNP Paribas: - Trzeba podkreślić na samym początku, że sektor bankowy okazał się bardzo odporny na kryzys pandemiczny w zeszłym roku.
Ale Covid-19 to tylko wierzchołek góry lodowej...
- Faktycznie, wiele wydarzeń nie pozostawało bez wpływu na kondycję banków. Obniżka stóp proc. praktycznie do zera obniżyła rentowność. Banki odegrały ogromną rolę w dystrybucji tarczy finansowej, ale to przełożyło się na popyt na kredyty korporacyjne w zeszłym roku, który w rezultacie znacząco się zmniejszył. Tendencje pogarszanie portfela kredytowego miały wpływ na koszt ryzyka banków. Ze względu na ograniczenie konsumpcji, banki mają dużą nadpłynność w tym momencie, co też nie pozostaje bez znaczenia dla całej kondycji sektora bankowego.
Do tego sprawa kredytów frankowych.
- Niestety, największy wpływ na kondycję i rentowność sektora miała konieczność tworzenia rezerw przez banki w związku z ryzykiem prawnym przy udzielanych kredytach we frankach szwajcarskich. Poziom rezerw sięgał ponad 10 mld zł i praktycznie skonsumował znacznie rentowność banków w zeszłym roku.
Banki wchodzą w okres odbicia gospodarczego bardzo osłabione?
- Powtórzę to: odporność sektora bankowego na skutki pandemii była bardzo duża. O tym się mało mówi, a to niezmiernie ważne. Po ostatnim kryzysie finansowym wprowadzono szereg regulacji w sektorze bankowym w Unii Europejskiej. Wymagania dotyczą m.in. dalszego podnoszenia buforów kapitałowych, wyzbywania się ryzykownych inwestycji czy jeszcze większej dbałości o jakość portfela kredytowego. Postawiono też na konieczność powiększania buforów płynnościowych. W ciągu 10 lat banki znacząco wzmocniły swoją sytuację finansową. Dzięki temu mogły one zareagować na szoki gospodarcze, takie jak wyjątkowa sytuacja z zeszłego roku, czyli pandemia. Stabilna sytuacja jest bardzo dobrym sygnałem, że banki będą wspierały powrót gospodarki po pandemii. Mają na to możliwości.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Jeśli jakości portfela kredytowego się pogorszyła, to by sugerowało, że kolejne problemy dopiero przed bankami.
- Jeśli spojrzymy na sytuację całego sektora bankowego, wygląda ona pozytywnie. Poziom kredytów nieperformujących jest stosunkowo niski. Oczywiście on się różni w zależności od różnych rodzajów portfeli, tym niemniej w skali kraju i całego sektora sytuacja wygląda bardzo korzystnie. Natomiast musimy wziąć pod uwagę, że nastąpiło w moim przekonaniu strukturalne oddzielenie się ryzyka kredytowego i jakości kredytowej portfela od ekonomicznej sytuacji poprzez skalę pomocy państwa. Dlatego skutki pandemii w portfelu kredytowym banków, będziemy jeszcze obserwować w przyszłości.
Tarcze?
- Ogromne ryzyko zostało przejęte przez tarcze antykryzysowe i w momencie, kiedy one wygasną - kondycja w wielu sektorach może się różnie prezentować. Jeśli dodamy do tego potencjalnie utrzymywanie się niestabilnej sytuacji związanej z potencjalną czwartą falą, z tym jak będzie sytuacja wyglądać po wakacjach, ryzyko jest. Banki są przygotowane na to, żeby zarządzać jakością portfela i na tym skupiona jest duża uwaga. Są też regulacyjne wymogi z tym związane, ale na pewno zarządy banków będą się temu z dużą uważnością przyglądać w tym i przyszłym roku.
Dzisiaj z sektora bankowego płyną już pozytywne sygnały?
- Perspektywy makroekonomiczne są dla sektora bankowego w Polsce bardzo korzystne. Dobrze to wygląda też w całej Europie, gdzie rentowność sektora w pierwszym półroczu jest na poziomie przekraczającym 7,6 proc. w stosunku do 1 proc. w ubiegłym roku. Są to bardzo dobre wiadomości.
Efekt bazy.
- Nie tylko. Obserwujemy po stronie sektora przemysłowego ogromne odbicie inwestycji i to będzie rosnąć wraz z uruchomieniem Europejskiego Funduszu Odbudowy. Mamy dobre wyniki banków po pierwszych pięciu miesiącach. To wzrost zysku netto o prawie 70 proc., pomimo tego, że utrzymują się niskie stopy procentowe. Banki elastycznie reagują na zmiany w otoczeniu ekonomicznym. Owszem, wynik odsetkowy netto banków zmniejszył się o ok. 15-20 proc., tym niemniej, dostosowywały się one do obecnego środowiska, szukając innych dochodów, pracując nad kosztami. Strukturalne wyzwanie dla sektora bankowego, jakim jest środowisko niskich stop proc., będzie wciąż obecne. W Europie stopy proc. są bliskie zera lub nawet poniżej zera od lat i oczywiście ma to wpływ na rentowność banków.
Pani przewiduje, że niskie stopy proc. zostaną na dłużej w Polsce?
- Pomimo presji inflacyjnej, zakładałabym raczej, (patrząc na otoczenie makroekonomiczne zarówno w Polsce jak i w Europie i pochodzące z regionu analizy), średnioterminowe, utrzymanie niskich stóp procentowych. Cały czas pozostaje przekonanie, że sytuacja jest niestabilna, że wspieranie gospodarki jest nadal potrzebne, w związku z tym decyzje o zmianach stopy proc. teraz wydają się być trochę przedwczesne. Widzimy, że niektóre kraje poszły inną drogą (Czechy czy Węgry), ale nawet jeżeli decyzje o podwyżce zostaną podjęte w Polsce, nie będzie skokowego wzrostu. W moim przekonaniu średnioterminowo będziemy funkcjonować w warunkach niskich stop procentowych.
Pandemia przyśpieszy konsolidację sektora bankowego?
- Tak, jak wspomniałam wcześniej o buforach kapitałowych i dobrym przygotowaniu banków do obecnych warunków, to oczywiście sytuacja nie jest jednolita dla całego sektora. Możliwości tworzenia rezerw i jednoczesne utrzymywanie bezpiecznego poziomu kapitału nie we wszystkich bankach są takie same. Grupa tych największych jest niezmiernie silna pod tym względem; rzecz jest trochę inna, jeśli chodzi o mniejsze banki, także niektóre banki spółdzielcze. Druga sprawa to poziom ekspozycji we frankach szwajcarskich i ryzyko prawne. Jest tu dużo niewiadomych, wszyscy czekamy na orzeczenie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Trzecia rzecz, to niskie stopy procentowe. Banki, które sobie najlepiej radzą z tym wyzwaniem i budują silną rentowność, to również te banki, które mają większą skalę działalności. Odporność na niskie stopy proc. jest tym wyższa, czym większe są możliwości korzystania ze skali oraz z tworzenia odpowiedniej bazy przychodów pozaodsetkowych: w działalności kredytowe, cash management, wealth management, działalności inwestycyjnej lub ubezpieczeniowej.
Czy banki, które nie mają uniwersalnych linii biznesowych mogą sobie nie poradzić z tym ryzykiem? Czeka nas dalsza konsolidacja sektora?
- Na europejskim rynku bankowym widzimy od lat trendy konsolidacyjne, zwłaszcza w krajach, gdzie sektor bankowy pozostaje rozproszony. Myślę że temat potencjalnej przyszłej konsolidacji sektora bankowego w Polsce najprawdopodobniej wróci. Oddzielnym tematem, który z jednej strony może wymusić konsolidacje, a z drugiej strony jest systemowym wyzwaniem, jest kwestia transformacji cyfrowej sektora bankowego. To ogromnie ważny proces, który będzie miał wpływ na przyszłość banków w długim terminie.
To już się dzieje.
- Polski sektor bankowy jest ogólnie bardzo silny, jeśli chodzi o transformację cyfrową. Banki są dość nierówne w cyfryzacji, ale największe są na pewno liderami w tej tematyce. Mamy bardzo konkurencyjny i dynamicznie rozwijający się rynek: i mam na myśli zarówno konkurencyjność banków między sobą, jak i banków w odniesieniu do innych podmiotów na rynku usług finansowych. Z drugiej strony mamy regulacje, które wpłyną na zwiększenie konkurencyjności w sektorze bankowym. Tu kluczowa jest dyrektywa płatnicza PSD2, regulacje dotyczące open bankingu, dostępu do danych itp.
Do tego dochodzą fintechy.
- To drugi aspekt cyfryzacji. Jest całe spektrum graczy, którzy pojawiają się na rynku finansowym - fintech, bigtech, platformy płatnicze, e-commerce. Oni wprowadzają swoje aplikacje, produkty finansowe, pożyczki, także usługi typu buy now, pay later, portfele cyfrowe i wiele innych... Przygotowanie technologiczne polskiego sektora jest niezwykle mocne, ale trzeba być uważnym i pozostawać na bieżąco z rozwiązaniami technologicznymi. Dotyczą one wszystkich aspektów działalności bankowej: od relacji z klientem, kanałów dystrybucji, identyfikacji klienta, KYC, poprzez zarządzanie procesami i danymi, rozwiązań chmurowych, cyberbezpieczeństwa, sztucznej inteligencji, machine learning, - są to trendy, które się w szalonym tempie rozwijają. Warto trzymać rękę na pulsie. Ale to też kwestia jak najlepiej z tymi graczami (z obszaru poza bankowego) współpracować. Problem zauważyła Komisja Europejska i w październiku ubiegłego roku przedstawiła wstępnie strategię transformacji technologicznej w sektorze finansowym. KE proponuje szereg działań harmonizujących transformację cyfrowa w sektorze finansowym w Unii Europejskiej (zwłaszcza w obszarze danych, compliance, krypto aktywów) ale też identyfikuje potencjalne ryzyka i próbuje ubrać to w ramy właściwego funkcjonowania (także równych szans) sektora bankowego sektorem niebankowym.
Bardzo dokucza bankom dzisiaj podatek bankowy?
- Jest on obecny w wielu krajach europejskich. Kluczem jest odpowiednia transparentność w budowaniu takiego podatku, stabilność i umiejętne umiejscowienie w szerszym kontekście obciążeń regulacyjnych banków. W sektorze bankowym podatek bankowy to jedno, mamy szereg innych opłat regulacyjnych, które są kosztem dla banków (przede wszystkim opłaty na Bankowy Fundusz Gwarancyjny). Na pewno stabilności w tym obszarze jest bardzo potrzebna.
Sięgnę do pani doświadczeń z EBOR-u. Europa ma szanse być neutralna emisyjnie?
- Jak popatrzymy na sytuację klimatyczną, nawet w ostatnich tygodniach: pożary w Rosji, bardzo wysokie temperatury w zachodniej części USA, powodzie w Niemczech - to widzimy, że ryzyka związane ze zmianami klimatycznymi zaczynają się materializować. To zmiany, które dotykają nas coraz bardziej. Rok 2020 był rokiem pandemicznego zatrzymania gospodarki globalnej, ale był również kolejnym rokiem, gdy średnie temperatury były bardzo wysokie, wręcz rekordowe. Polska, jako kraj członkowski UE jest częścią europejskiego programu "Green Deal". Wkraczamy w fazę jego realizacji i od tego nie będzie już odwrotu.
Polska, co nie jest żadną tajemnicą, stoi przed gigantycznym wyzwaniem dostosowania energetyki.
- To co ważne, w czerwcu Rada UE przyjęła europejskie prawo klimatyczne, gdzie dążenie do neutralności emisyjnej w roku 2050 oraz obniżenie emisji gazów cieplarnianych netto o 55 proc. do 2030, nie są już deklaracją - to jest obowiązujące prawo dla wszystkich krajów członkowskich, także dla Polski. Mamy też cały zestaw propozycji legislacyjnych "Fit for 55", czyli drogę dojścia do tych celów klimatycznych. Za chwilę ruszy COP26 w Glasgow, gdzie - jak oceniam - te deklaracje klimatyczne będą jeszcze bardziej wzmocnione. UE zaproponowała bardzo konkretny kierunek: zwiększenie udziału OZE do 40 proc. w 2030 r., wzrost efektywności energetycznej (do 36 proc. w 2030), również potencjał wprowadzenia unijnego cła na ślad węglowy i wiele innych. To jest bardzo ważna decyzja. Jeśli mówimy o zmianach klimatycznych, to trzeba pamiętać, że tych obszarów jest znacznie więcej niż tylko energetyka. To transport, budownictwo, sektor przemysłowy, rolnictwo - wszędzie tu cele klimatyczne powinny być uwzględniane.
Problem w tym, że szerokiej zgody na to w UE nie ma.
- W połowie roku cena EU ETS przekroczyła 50 euro. Kilka lat temu było to jeszcze 5-6 euro za tonę. Utrzymywania wysokoemisyjnej gospodarki z każdym rokiem będzie się w coraz większym stopniu przekładać na konkurencyjność danego kraju. Te cele klimatyczne KE, na koniec dnia, będą miały wpływ na to w jaki sposób polskie firmy będą konkurować w skali regionalnej, europejskiej czy globalnej. Sytuacje trzeba oceniać z takiej perspektywy. Dla energetyki, biorąc pod uwagę stan zastany - sytuacja jest w ogóle trudna. Jest to jednak rozpoznane przez obecne programy UE: mamy nowy budżet na 2021-2027, w wysokości ponad 1 bln euro, do tego Europejski Fundusz Odbudowy. W obydwu zdecydowana większość środków przeznaczona jest na cele klimatyczne.
Wiele czasu nie mamy.
- Byłabym tu jednak optymistką, ponieważ Polska jako jeden z głównych beneficjentów środków unijnych, od samego początku była krajem-prymusem pod względem ich wykorzystania. To jest krytyczny moment, żeby te decyzje podejmować szybko (nawet dla projektów, które są obecnie zaawansowane). Inwestycje w niektórych sektorach wymagają sporo pracy i zajmują dużo czasu. Procesy inwestycyjne, przygotowanie projektów, ich realizacja - to wszystko wymaga kilku lat. Konsekwencje tych inwestycji planowanych dzisiaj, będziemy odczuwać przez kilkadziesiąt lat - to ważny moment, żeby te pieniądze z UE we właściwy sposób wykorzystać.
Jaką rolę do odegrania mają w tym całym procesie banki?
- Banki bardzo aktywnie zajmowały się w poprzedniej perspektywie dystrybucją środków unijnych, również przy współpracy z EBI, BGK lub EBOR. Bufory kapitałowe banków pozwalają na to, żeby ten lewar w postaci finansowania dłużnego był dostępny. I wierzę, że tak będzie. Ale rola sektora bankowego, może być znacznie obszerniejsza. Jeśli chcemy na przykład dotrzeć do MŚP, czy sektora rolno-przetwórczego - a Bank BNP Paribas jest bardzo silny w tym obszarze - kanały dystrybucyjne w bankach nadają się do tego doskonale. Banki są też najbliżej klienta detalicznego i tutaj nie tylko finansowanie jest ważne, ale również edukacja, dialog i wsparcie przy wyborze właściwych decyzji inwestycyjnych, czy w wykonywaniu odpowiednich audytów energetycznych.
Bank BNP Paribas pójdzie szerzej we wsparcie klientów w obszarze efektywności energetycznej?
- To jest jeden z ważnych obszarów działania banku, zarówno w obszarze kredytów korporacyjnych, jak i detalicznych. Realizujemy szereg programów, również przy współpracy z EBI i EBOR. Program gwarancyjny z EBI to docelowo ponad 700 milionów złotych. Włożyliśmy wiele wysiłku, żeby przeprowadzić odpowiednie szkolenia wewnętrzne wśród pracowników, by ten dialog był jak najlepiej wykorzystany. Wierzę, że banki odgrywają ważną rolę kreatora rynku w Polsce.
Będą decydować, gdzie i na co ten strumień pieniędzy na inwestycje popłynie?
- Sektor bankowy podlega regulacjom odnośnie do zmian klimatu; banki muszą dokonywać teraz regularnego raportowania w co inwestują i jaki to ma wpływ na środowisko oraz społeczeństwo. Już teraz mamy do wypełnienia dyrektywę o ujawnianiu informacji niefinansowych (NFRD) oraz (szczególnie ważne dla sektora finansowego) rozporządzenie w sprawie ujawniania informacji związanych ze zrównoważonym rozwojem w sektorze usług finansowych (SFDR). Ponadto jest EU Taxonomy. To nierzadko trudne zadanie by umieć zidentyfikować ślad węglowy w różnych segmentach portfela bankowego. Zbieranie danych też nie zawsze jest łatwe. Oprócz tego mamy inwestorów instytucjonalnych, którzy również coraz częściej zwracają uwagę, w co inwestują. Mamy UN Prinicple of responsible investment czy Climate Action 100+ zrzeszającej ponad 500 globalnych inwestorów instytucjonalnych. W Polsce takie inicjatywy, jak rozwój rynku zielonych obligacji, zielonych listów zastawnych - to ważne kierunki rozwoju sektora bankowego.
- Grupa Bank BNP Paribas będzie dążyć do zeroemisyjności netto w 2050 r i jest też członkiem "Net-zero Banking Alliance". To odzwierciedla strategia banku w Polsce. Zielone finansowanie, pomimo pandemii, wyniosło w zeszłym roku ok. 1 mld zł. Zmiany zachowań konsumentów są też ważne. Mamy grupę młodych ludzi (tzw. Generation zet), którzy będą niedługo klientami banków - wiele uwagi przykładają oni do realizacji Celów Zrównoważonego Rozwoju. To jest coraz większa grupa społeczna, która wkracza w życie zawodowe, będzie potrzebować usług bankowych. Decyzje takich konsumentów, czy to odnośnie do wyboru konkretnego banku, czy produktów bankowych, będą w przyszłości związane z tym, jaką politykę bank przyjmie, jeśli chodzi o zrównoważony rozwój. To samo dotyczy aktywów pod zarządzenie, działalności inwestycyjnej.
To już się dzieje.
- Po części tak. Możemy się sami zapytać, czy chcemy, żeby moje środki emerytalne, które odkładam nie trafią na przykład do firmy, która hoduje klatkowo zwierzęta futerkowe, albo do firmy, która jest największym emitentem CO2 w Europie - na to zwracamy już uwagę. W Europie to sektor bankowy - w stosunku do rynku kapitałowego czy alternatywnych źródeł finansowania - jest głównym dystrybutorem środków do gospodarki. To oznacza, że na sektorze bankowym właśnie spoczywa ogromna odpowiedzialność.
Pani podziela optymizm rynkowy odnośnie do prognoz gospodarczych na ten rok?
- W projekcjach przygotowywanych przez ekonomistów, nie tylko polskich banków, ale też instytucji europejskich i Banku Światowego - poruszamy się w granicach do 5 proc. wzrostu PKB w tym roku. Czy tak będzie? Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Jest to niestety też powiązane ze stopniem zaszczepienia społeczeństwa i potencjalnym przebiegiem czwartej fali pandemii. Na pewno jesteśmy do niej lepiej przygotowani. Wkraczamy w fazę odbicia gospodarki w usługach. Konsumpcja wraca. Trzeba pamiętać, że skumulowane oszczędności, a S&P mówi, że to prawie 300 mld euro w Europie, czyli blisko 3 proc. PKB Wspólnoty, też nie są bez znaczenia. Miejmy nadzieję, że KE zaakceptuje wkrótce polski Krajowy Plan Odbudowy i będzie można go uruchomić po wakacjach. Tempo w tym momencie jest niezwykle ważne, by w najbliższych 12 miesiącach ruszyć szybko z inwestycjami.
Bank BNP Paribas jest już gotowy do zawierania ugód z frankowiczami?
- Z uwagą analizujemy temat, czekając też na orzeczenie SN. Pamiętajmy, że w ostatnim czasie prowadzony był proces szeregu konsultacji z interesariuszami: NBP przedstawił swoje uwagi, KNF swoje. Są one niezmiernie cenne dla sektora bankowego. Miejmy nadzieje, że po wakacjach zbliżymy się do jakichś rozwiązań. Kluczowe dzisiaj jest to, by mieć jasność na czym banki stoją.
Rozmawiał Bartosz Bednarz