Wysoka inflacja to też dobry czas na inwestowanie. Zasady pozostają te same
- Wysoka inflacja to czas, gdy trzeba działać, by nasze pieniądze nie traciły wartości. Niestety, wiele inwestycji, do których namawiają "internetowi guru", to proszenie się o kłopoty - ostrzega Grzegorz Mizerski, prezes Grupy Crowder.pro.
- Inwestujmy w instrumenty, które rozumiemy
- Nie szukajmy zysków, które odmienią nasze życie
- Inwestujmy na rynkach o jasnych dla nas zasadach i regulacjach
- Zawsze inwestuj tylko tyle, ile możesz stracić
- Trzymanie oszczędności na lokacie w banku przynosi realną stratę
- Inflacja to niewidzialny złodziej naszych oszczędności, w dodatku bezkarny, bo w Polsce nikt za nią nie odpowiada. Musimy więc działać, na pewno nie powinniśmy trzymać pieniędzy na lokatach kontach bankowych, gdzie zyskać możemy średnio 6 proc. w skali roku. Uwzględniając więc poziom inflacji i podatek Belki, każdy z nas traci na lokacie ok. 14 pkt. proc. - podkreślił Grzegorz Mizerski.
Jak wskazuje rozmówca Interii Biznes, do wyboru mamy wiele form inwestowania. Wymienia te, które mogą okazać się nietrafione lub jest już na nie za późno.
- W ostatnich miesiącach kursy akcji spółek wydobywczych wzrosły o kilkaset procent czyli "ten pociąg już odjechał". Uważać też trzeba na spółki nowych technologii typu "growth", które zwykle nie generują pozytywnego cash flow i potrzebują finansowania zewnętrznego, które staje się coraz droższe - w efekcie zwykle następuje w nich rozwodnienie akcji, co odbywa się kosztem drobnych udziałowców - powiedział.
- Szkoda też czasu na obligacje korporacyjne, zwłaszcza słabszych firm, które nie radzą sobie z inflacją i mają kłopoty ze sprzedażą. Szerokim łukiem należy omijać inwestowanie w aparthotele czy condohotele, bo te aktywa nie są płynne. Firmy turystyczne, które nimi zarządzają, mają kłopot z popytem i ten rodzaj inwestycji jest bardzo ryzykowny. I oczywiście nie należy inwestować w jedną kategorię aktywów, zawsze trzeba podzielić pieniądze na kilka - dodał.
Prezes Grupy Crowder.pro podkreślił, że "ekstremalnie ryzykowne" jest inwestowanie w instrumenty na odległych rynkach, np. w akcje spółek chińskich.
- Zwykle nie znamy ani ich specyfiki, ani lokalnej konkurencji, niewiele wiemy o miejscowym systemie prawnym. Zostawmy to profesjonalistom. Samodzielne inwestowanie dlatego, że ktoś coś powiedział na YouTube, to proszenie się o kłopoty - powiedział.
Grzegorz Mizerski wskazał, że najważniejszą zasadą jest inwestowanie pieniędzy w instrumenty finansowe, które rozumiemy.
- To np. obligacje skarbowe indeksowane inflacją - powinny być w portfelu każdego inwestora. Ciekawe są też akcje spółek, które systematycznie wypłacają dywidendy czy nieruchomości, których wynajem przynosi stały zysk. Można to zrobić także za pośrednictwem akcji specjalistycznych spółek, które inwestują w nieruchomości komercyjne tzw. REITY (Real Estate Investment Trust) i zwolnione są z podatku CIT pod warunkiem, że wypłacą większą część zysku swoim akcjonariuszom - wymienia.
- Niestety, nie ma polskich funduszy tego typu, ale zagraniczne podmioty jak najbardziej u nas inwestują, przykładem są choćby Złote Tarasy w Warszawie. Ktoś mógłby złośliwie powiedzieć, że o ile dla francuskich czy belgijskich emerytów są zyski z takich funduszy, to polskim emerytom pozostaje Amber Gold - dodaje.
Ceny energii będą rosły, a zatem inwestycje w firmy tego sektora mogą przynieść spore zyski. Jest jedno "ale".
- Mam jednak świadomość, że w polskich realiach są one uzależnione nie tylko od gospodarki, ale i od decyzji polityków, nie zawsze racjonalnych - przyznał rozmówca Interii Biznes.
Ekspert dodał, że należy inwestować tylko tyle, ile jesteśmy gotowi stracić.
- To podstawowa zasada, zwłaszcza dla początkujących inwestorów. Prawdziwym, czyli rozważnym i doświadczonym inwestorem, stajemy się dopiero po dwóch bessach i dwóch hossach. Uczmy się na błędach, najlepiej cudzych. Nie inwestujmy po to, by zmienić nasze życie, nie szukajmy stóp zwrotu rzędu kilkuset procent - wybierajmy kilkanaście procent na łatwych instrumentach przy limitowanym ryzyku - podsumował Grzegorz Mizerski.
Rozmawiał Wojciech Szeląg