Rozmowy na nowy rok 2022

Anna Sapota, TOMRA: Nie wdrożymy systemu kaucyjnego w miesiąc

- Pomysł, żeby zaczynać od zbiórki butelek plastikowych i szkła jednorazowego, a potem rozważać rozszerzenie zbiórki na puszki aluminiowe, jest błędny. Poziom zbiórki puszek w Polsce wynosi 80 proc., ale on nie urósł ani o milimetr od 2014 roku. Według mnie, w obecnym schemacie osiągnięto już maksimum - mówi Anna Sapota, wiceprezes ds. relacji rządowych w Europie Północno-Wschodniej w grupie TOMRA. W rozmowie z Interią komentuje m.in kwestię wysokości kaucji od butelek i wyjaśnia zasady funkcjonowania systemu kaucyjnego.

Dominika Pietrzyk, Interia: Ile powinna wynosić kaucja od butelek plastikowych w Polsce?

Anna Sapota, wiceprezes ds. relacji rządowych w Europie Północno-Wschodniej w grupie TOMRA: - Rok temu mówiłam, że kaucja powinna wynosić 50 groszy. Teraz wydaje się, że zbliżamy się do kwoty między 75 groszy a złotówką w zależności od opakowania. Musimy przy tym wziąć pod uwagę, że system nie zostanie wdrożony w ciągu miesiąca. To wymaga od półtora roku do dwóch lat, jeżeli chcemy, żeby system kaucyjny działał dobrze. Trzeba więc uświadomić sobie, że to nie jest kwota na dzisiaj, tylko kwota na 2024 rok. Nawet jeżeli złotówka kaucji dzisiaj brzmi trochę przerażająco, to za dwa lata ta złotówka niestety będzie warta mniej.

Reklama

Co z przychodami z nieodebranej kaucji?

- Jeżeli mówimy o przychodach z kaucji, to pamiętajmy, że system kaucyjny to nie jest system, który ma przynosić zyski. Działa on non for profit i jest sposobem zbierania opakowań oraz metodą zarządzania kosztami producenta, który odpowiada za te opakowania. Druga kwestia jest taka, że tworzymy centralnego operatora systemu po to, aby szukał on efektywności w logistyce i w sposobie zarządzania systemem. Przychody z nieodebranej kaucji naturalnie się zmniejszają, im bardziej staje się on efektywny. Na przykład system depozytowy w Norwegii jest najbardziej efektywny na świecie, ponieważ odsetek nieodebranych kaucji jest bardzo mały - wynosi ok. 5 proc. - a pokrywa ok. 45 proc. zarządzania nim. Tam, aby zoptymalizować koszty logistyki, stworzono aplikację, dzięki której każdy dostawca, który jedzie z tzw. pustym przebiegiem, może się zarejestrować i przewieźć opakowania. Przykładowo, kierowca samochodu dostawczego mija cztery sklepy, w których prowadzona jest zbiórka opakowań i deklaruje, że zabierze z nich puste butelki, które następnie przewiezie do punktu logistycznego, a operator systemu płaci mu za to. W ten sposób operator nie potrzebuje własnej floty samochodów, lecz tworzy ją ze wszystkich, które zarejestrują się w systemie. Żeby to zorganizować, trzeba jednak przyjąć, że taka pusta butelka nie jest jeszcze odpadem. Bo jeżeli jest, to już w Polsce trzeba dostać pozwolenie na transport odpadów i potrzebne jest specjalne oznakowanie samochodu. A w Norwegii ustawodawca stwierdził, że te zebrane opakowania jeszcze nie są odpadem. Dlatego tak ważna jest rola prawodawcy, który powinien skonstruować przepisy w taki sposób, żeby operator systemu mógł osiągnąć jak największą efektywność.

Resort klimatu zapowiedział, że projekt ustawy o systemie kaucyjnym pojawi się pod koniec tego miesiąca. Na razie znamy założenia do projektu, zgodnie z którymi system obejmie butelki PET oraz szklane butelki jednorazowe, a opakowania obowiązkowo będą przyjmować sklepy o powierzchni od 100 mkw. Do systemu na razie nie wejdą puszki aluminiowe. Jak pani ocenia te założenia?

- Na razie są one bardzo ogólne, a wiemy, że diabeł tkwi w szczegółach. Z perspektywy TOMRA pomysł, żeby zaczynać od zbiórki butelek plastikowych i szkła jednorazowego, a potem rozważać rozszerzenie zbiórki na puszki aluminiowe, jest błędny. Po pierwsze, chodzi o względy środowiskowe. Zbiórka kilku rodzajów opakowań sprawi, że będziemy mieli mniej śmieci na ulicy. Codziennie widzimy na trawnikach butelki czy puszki. Jeżeli każda puszka będzie warta złotówkę, to jestem sobie w stanie wyobrazić, że dziewięć na dziesięć z nich zniknie. Jest też aspekt infrastrukturalny. Inaczej przygotowuje się system na 7 mld opakowań, a inaczej na 10 mld opakowań. To nie jest tak, że w dowolnym momencie możemy dorzucić do zbiórki kolejny materiał i to nie będzie miało znaczenia. To istotne z punktu widzenia logistyki i infrastruktury.

Ministerstwo argumentuje jednak, że poziom zbiórki puszek aluminiowych w Polsce i tak jest bardzo wysoki.

- Poziom zbiórki puszek w Polsce wynosi 80 proc., ale on nie urósł ani o milimetr od 2014 roku. Według mnie, w obecnym schemacie osiągnięto już maksimum. W Niemczech działa system, dzięki któremu puszki zbiera się w 99 proc. Jeśli w Polsce rocznie mamy ok. 4-5 mld puszek, to zwiększenie efektywności oznacza dodatkowe 400-800 mln puszek więcej zebranych co roku. Mając metodę, która pozwala nam poprawić poziom zbiórki, dlaczego z niej nie skorzystać?

- Natomiast, to co z mojej perspektywy jest dobrym rozwiązaniem to, że zdecydowano się na zbiórkę w sklepach. Obserwując wszystkie systemy depozytowe na świecie, widzimy, że te ze zbiórką w sklepach osiągają najlepsze efekty. To działa w Europie, ponieważ jest wygodne dla konsumenta, który wie, że tam gdzie kupił produkt, może oddać puste opakowanie. A z drugiej strony rozwiązanie to niweluje ślad węglowy. Konsument oddaje opakowania przy okazji wyprawy do sklepu i nie musi nadkładać drogi do określonego punktu zbiórki, żeby oddać butelki.

A propozycja powierzchni sklepów obowiązkowo objętych systemem zbiórki?

- 100 mkw. wydaje mi się rozsądną granicą, choć to zawsze jest przedmiotem dyskusji. Jeżeli rozmawiamy o konsumentach, to myślę, że najważniejsza nie jest kwestia powierzchni sklepów objętych systemem, ale dobre sprawdzenie rynku i dostępności punktów. Są też takie rozwiązania - i one mogą mieć sens w przypadku Polski - które zakładają, że w miastach, gdzie sklepów jest dużo, powierzchnia sklepu prowadzącego zbiórkę może wynosić 300 mkw., ale na terenach wiejskich i poza miastem, już 60 mkw. Tak jest na przykład w Estonii. Ustanowiono dwie różne wartości dla terenów miejskich i wiejskich, żeby uzyskać odpowiednie zagęszczenie punktów zbiórki i na terenach wiejskich do systemu włączono mniejsze sklepy. Nie może być bowiem tak, że są miejsca, w których trzeba jechać 10 km do sklepu o określonej powierzchni, żeby oddać puste butelki.

- Z kolei na Słowacji, gdzie system kaucyjny ruszył 1 stycznia br., ustanowiono limit 300 mkw. Wiadomo było jednak, że na przykład w Tatrach to będzie za dużo. Dlatego operator na etapie konstruowania systemu zmapował Słowację i wytypował obszary, gdzie  rozmawiał z mniejszymi sklepami o dołączeniu do zbiórki na zasadzie dobrowolności.

Kto w praktyce powinien być operatorem systemu kaucyjnego?

- Operatorem systemu, czyli podmiotem, który stworzy system kaucyjny i będzie nim zarządzać, zwykle jest spółka tworzona przez producentów i przedstawicieli handlu. Na przykład na Słowacji operatora wybranego przez rząd stworzyły dwa największe stowarzyszenia sieci handlowych - małych i dużych, stowarzyszenie producentów napojów oraz stowarzyszenie browarników.

Wybraliśmy operatora, mamy automaty do zbiórki opakowań w sklepach, konsumenci oddają puste butelki. Wyjaśnijmy, co dzieje się z opakowaniami po tym, jak zostaną zwrócone w sklepie.

- Konsument wrzuca opakowanie do maszyny w sklepie, albo oddaje sprzedawcy przy kasie. Maszyna albo sprzedawca skanuje kod kreskowy na opakowaniu. Później opakowania są odbierane ze sklepu i zwykle trafiają do centrum logistycznego, gdzie są sortowane, przeliczane i prasowane. W takiej formie trafiają do recyklera. Jednym z zadań operatora systemu kaucyjnego jest właśnie znalezienie recyklera. Inne zadania to edukowanie konsumentów, na przykład, że zwracana butelka nie może być zgnieciona, albo że jeżeli zdejmiemy naklejkę z kodem kreskowym, to nie będzie możliwy zwrot tego  opakowania. To już zależy od wymagań operatora. Na przykład w Szwecji system kaucyjny działa od 1984 r. i co roku pojawia się nowa kampania edukacyjna.

Polska jest spóźniona, jeżeli chodzi o wprowadzenie systemu kaucyjnego?

- Mamy dużo reform do przeprowadzenia. Inaczej wyglądałaby sytuacja, gdybyśmy mogli powiedzieć sobie, że musimy wdrożyć system kaucyjny, a wszystko inne działa znakomicie. Tak nie jest. Pakiet odpadowy, czyli Rozszerzona Odpowiedzialność Producentów za odpady opakowaniowe, powinien być wdrożony półtora roku temu, dyrektywa SUP (Single Use Plastic) - pół roku temu. Wiemy, że w 2025 roku będziemy musieli pokazać, że zebraliśmy 77 proc. butelek PET, a nasi producenci - 25 proc. zawartości recyklatu w opakowaniach, bo inaczej zostaną nałożone na nich kary. Wiemy, że od ubiegłego roku płacimy podatek plastikowy od każdej tony niezrecyklingowanego plastiku. Tych obowiązków jest dużo i powinniśmy zacząć wdrażać narzędzia, które spowodują, że będziemy je wypełniać. Pamiętajmy, że system kaucyjny nie zacznie działać od razu, lecz najprędzej w 2024 roku, a nie widzieliśmy jeszcze projektu ustawy. Trudno mi powiedzieć, jak bardzo jesteśmy spóźnieni, bo tak naprawdę nie wiemy co, kiedy i jak zacznie działać.

Rozmawiała Dominika Pietrzyk

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »