Bitcoin odrabia straty. Trump daje kryptowalutom drugie życie
Ceny najważniejszych kryptowalut świata - na czele z bitcoinem - po fatalnym lutym, z początkiem marca ruszyły w górę. Sprawcą hossy jest prezydent USA, który po kilku tygodniach namysłu ogłosił, że należy tworzyć kryptowalutowe rezerwy strategiczne.
- Stany Zjednoczone szykują się do gromadzenia rezerw w aktywach cyfrowych obejmujących bitcoina, ethereum, XRP, tokena SOL Solany i ADA Cardano
- Wprowadzenie w życie idei Donalda Trumpa miałoby pokazać światu, że bitcoin to nie tylko "internetowy pieniądz", ale aktywo rezerwowe równie ważne jak złoto
- Wielu ekonomistów stawia pytanie, czy skoro Trumpowi tak bardzo zależy na sile dolara, to powinien popierać pomysł gromadzenia rezerwy kryptowalutowej konkurencyjnej dla waluty Amerykanów?
Luty był najgorszym miesiącem dla kryptowalut od 2022 roku, ale marzec zaczyna się obiecująco. W styczniu bitcoin - tuż przed inauguracją prezydentury Donalda Trumpa - przekroczył cenową granicę 109 tysięcy dolarów i ustanowił rekord wszech czasów. Potem było już tylko gorzej. Pod koniec lutego kurs spadał nawet poniżej 80 tysięcy dolarów, jednak w niedzielę 2 marca osiągał poziom 95 tysięcy. Podobny rollercoaster zobaczyliśmy w notowaniach ethereum, które w połowie grudnia 2024 roku kosztowało ponad 4 tysiące dolarów, luty zamykało ceną 2100 dolarów, by w ostatnią niedziele wzrosnąć do 2500 dolarów.
Weekendowa hossa kryptowalutowa ma oczywistą przyczynę - prezydent Donald Trump ogłosił utworzenie amerykańskiej strategicznej rezerwy złożonej z aktywów cyfrowych. Jak oświadczył, będzie ona obejmować bitcoina, ethereum, XRP, tokena SOL Solany i ADA Cardano. Niektóre z tych "monet" 2 marca zanotowały dwucyfrowe wzrosty w ciągu zaledwie kilkudziesięciu minut. Potem jednak zaobserwowano dosyć poważny korekcyjny spadek cen, także w wypadku bitcoina i "etheru".
Kluczowe punkty decyzji dotyczące utworzenia strategicznej rezerwy Donald Trump ogłosił w poście na Truth Social. Poinformował, że zobowiązał Prezydencką Grupę Roboczą do podjęcia dalszych kroków w sprawie Rezerwy Strategicznej Kryptowalut. Na czele grupy stoją Bob Hines i David Sacks. Obydwaj organizują spotkanie liderów branży kryptowalutowej w Białym Domu, które odbędzie się w piątek 7 marca. Głównym tematem ma być regulacja i przyszłości stablecoinów. Dodajmy, że kilka tygodni temu prezydent mianował Davida Sacksa, znanego inwestora i byłego dyrektora PayPala, na stanowisko "cara AI i kryptowalut" w swoim gabinecie.
Warto przypomnieć, że w 2019 roku, w czasie swojej pierwszej kadencji, Donald Trump mówił, że aktywa cyfrowe nie są pieniędzmi, ich wartość nie ma w niczym oparcia, a co gorsza są wykorzystywane w handlu narkotykami. W ubiegłorocznej kampanii wyborczej kandydat Republikanów występował już jako entuzjasta "coinów".
Trump po raz pierwszy przedstawił pomysł krajowego zapasu bitcoinów latem zeszłego roku na Bitcoin 2024 w Nashville, jednej z największych konferencji środowiska kryptowalutowego. Co ważne, mówił wówczas o zapasach, a nie rezerwach. Zapasy to utrzymywanie w państwowym portfelu kryptowalut dotychczas posiadanych, a pochodzących głównie z konfiskaty "coinów", którymi obracali przestępcy. Rezerwa powstaje w wyniku aktywnego kupowania kryptowalut.
Na konferencji w Nashville senator Cynthia Lummis, znana zwolenniczka aktywów wirtualnych, zapowiedziała działania legislacyjne, które umożliwiłyby rządowi USA zakup miliona bitcoinów w ciągu 5 lat i ich przechowywanie przez co najmniej 20 lat. Matt Hougan, ekspert Bitwise, jest przekonany, że gromadzenie bitcionów przez rządy wywołałoby wielki wzrost popytu i skok ceny tokena.
Idea strategicznej rezerwy bitcoina opiera się na koncepcji, by państwa zaczęły gromadzić kryptowalutę jako zabezpieczenie przed ekonomiczną niestabilnością. Stany Zjednoczone, będące liderem globalnych finansów, mogłyby zainicjować ten ruch, sygnalizując światu, że bitcoin to nie tylko "internetowy pieniądz", ale poważne aktywo rezerwowe. Wykorzystana zostałaby analogia z rezerwami złota. Zresztą już teraz entuzjaści bitcoina mówią, że jest on "złotem XXI wieku".
Załamanie ceny bitcoina w lutym trzeba wiązać z wątpliwościami prezydenta USA, czy rzeczywiście należy integrować kryptowaluty z tradycyjnym systemem finansowym. Donald Trump pod koniec stycznia wydał rozporządzenie wykonawcze, w którym wezwał Prezydencką Grupę Roboczą do wydania opinii w sprawie ewentualnego tworzenia i utrzymywania krajowych zapasów aktywów cyfrowych, pochodzących z zasobów skonfiskowanych przez amerykańskie organy ścigania. Liczni inwestorzy kryptowalutowi byli rozczarowani, że Biały Dom ogranicza się do idei zapasów, a nic nie wspomina o rezerwach.
Wielu ekonomistów od dawna stawia pytanie, czy skoro Trumpowi tak bardzo zależy na sile dolara, to powinien popierać pomysł gromadzenia rezerwy kryptowalutowej konkurencyjnej dla waluty Amerykanów? Z kolei Peter Schiff, znany inwestor, gotów jest zaakceptować tworzenie rezerwy, ale złożonej tylko z bitcoinów. Nie widzi sensu w sięganiu po altcoiny.
Podobnego zdania jest Jeff Park z Bitwise. Jak twierdzi, administracja Donalda Trumpa popełniła błąd rozpraszając uwagę na inne kryptowaluty, zamiast skupić się wyłącznie na bitcoinie. Natomiast Nick Neuman, szef firmy Casa, jest przekonany, że tylko bitcoin wypełnia kryteria cyfrowego aktywa rezerwowego, podczas gdy "altcoiny z nieograniczoną podażą i wątpliwą użytecznością nie powinny mieć w niej miejsca".
Jacek Brzeski