Bitcoiny pomagają Ukrainie, ale są szansą także dla Rosji

Hojni darczyńcy przekazują Ukrainie kryptowaluty. Eksperci są zdania, że wirtualne aktywa mogą być ratunkiem także dla Rosji. Mimo sankcji, kraj Władimira Putina dzięki bitcoinowi mógłby nadal uczestniczyć w handlu międzynarodowym, o ile znajdzie partnerów gotowych zaakceptować waluty cyfrowe. Od wczoraj bitcoin i ethereum mocno podrożały na rynkach światowych.

Zaraz po tym, jak rząd Ukrainy postanowił zaakceptować darowizny w kryptowalutach, na udostępnione przez niego adresy dla bitcoina i ethereum w ciągu zaledwie dwóch dni wpłynęło ponad 10,2 miliona dolarów. Wśród hojnych darczyńców znalazły się znane osobistości z branży blockchain - założyciel giełdy FTX Sam Bankman-Fried i dyrektor generalny platformy Chain.com Deepak Thapliyal. Obaj łącznie przekazali ponad pół miliona dolarów w "coinach".

W sumie - w pierwszym odruchu solidarności - podarowano Ukrainie ponad 122 monety bitcoina o wartości 4,6 miliona dolarów oraz 2155 "etherów" szacowanych na 5,6 miliona dolarów. Władze kraju odpierającego rosyjski atak wycofały już znaczną część środków z obu adresów kryptograficznych. Simon Peters, analityk eToro, przypomina, że w zeszłym roku prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał ustawę, która utorowała bankowi centralnemu drogę do emisji własnej waluty cyfrowej.

Reklama

Bitcoin ruszył w górę

Ukraina może korzystać nie tylko z doraźnie gromadzonych kryptowalut. Come Back Alive, najbardziej znana organizacja pozarządowa wspierająca ukraińskie siły zbrojne, zgromadziła w ostatnich latach pokaźną kwotę. Odkąd w 2018 roku zaczęła akceptować darowizny w wirtualnych walutach pozyskała ponad 7 milionów dolarów w tej klasie aktywów. Come Back Alive zapewnia żołnierzom kamery termowizyjne i noktowizory. Prowadzi także działania szkoleniowe i udziela pomocy medycznej ukraińskim siłom zbrojnym.

Simon Peters z eToro podkreśla, że jeszcze niedawno ceny kryptowalut spadały w miarę nasilania się konfliktu między Rosją a Ukrainą. Tak było w zeszłym tygodniu, kiedy bitcoin znalazł się poniżej 35 tysięcy dolarów. Z kolei ethereum obsunęło się do dołka poniżej 2300 dolarów. Była to kontynuacja niedawnego trendu, w którym kryptowaluty zachowywały się jak "aktywa ryzyka". W szczególności bitcoin odzwierciedlał trendy rządzące amerykańskimi akcjami. Wczoraj rozpoczął się jednak odważny marsz w górę kryptowalut. Za bitcoina trzeba płacić ponad 43 tysiące dolarów, a za ethereum - 2900 dolarów.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Rosja w potrzasku

Po inwazji wojsk Putina na Ukrainę kraje zachodu nakładają na Rosję surowe sankcje gospodarcze, które m.in. uniemożliwiają niektórym wschodnim bankom dostęp do systemu SWIFT. Sieć SWIFT ułatwia transakcje między ponad 11 tysiącami instytucji finansowych na całym świecie. Umożliwia bezpieczne wysyłanie, jak i odbieranie poleceń dotyczących międzynarodowych przelewów lub informacji o nich. Odłączenie rosyjskich banków od światowego systemu finansowego utrudni Moskwie handel oraz wykorzystywanie jej rezerw finansowych.

Bill Ackman, miliarder funduszy hedgingowych, już w sobotę 26 lutego napisał na twitterze, że gdyby był Rosjaninem, to natychmiast wyjąłby swoje pieniądze. Miał rację - dwa dniu później Rosjanie masowo ruszyli do banków i bankomatów.

Odizolowanie Rosji od globalnego handlu może wywołać wielki kryzys gospodarczy. Co więcej, wielu analityków uważa, że władze na Kremlu pomimo zapewnień, tak naprawdę nie przygotowała żadnej alternatywy dla SWIFT. Inna sprawa, że stworzenie w krótkim czasie jakiejkolwiek przeciwwagi dla systemu SWIFT jest w zasadzie niemożliwe. Jest to sieć szeroko rozpowszechniona na całym świecie i żaden z jej substytutów nie jest w stanie z nią konkurować.

Przywoływany przez Władimira Putina SPFS, czyli rosyjski system rozliczeń, w 2020 roku był obsługiwany przez zaledwie 20 proc. lokalnych banków. Nawet bardziej popularny chiński system płatności międzybankowych, CIPS (Chinese Cross-Border Interbank Payment System) stanowi zaledwie 0,3 proc. wielkości systemu SWIFT.

Kryptowaluty przeciw sankcjom

Dlatego właśnie wielu ekspertów twierdzi, że Rosja może chcieć wykorzystać sieć bitcoina do uzyskania niezależności od systemów, na których opierają się globalne przekazy pieniężne. Kryptowaluta teoretycznie może stać się instrumentem, który Rosja mogłaby wykorzystać do ominięcia sankcji. Dzięki bitcoinowi kraj ten miałby szansę nadal uczestniczyć w handlu międzynarodowym, o ile znajdzie partnerów gotowych zaakceptować cyfrowe aktywa. Trzeba tu przypomnieć, że Federacja Rosyjska już od jakiegoś czasu pracuje nad cyfrowym rublem. Jest to projekt rosyjskiego banku centralnego znajdujący się w fazie pilotażowej.

Mati Greenspan, dyrektor firmy Quantum Economics, zajmującej się cyfrowymi aktywami oraz doradztwem finansowym, ostrzega jednak, że pełna adopcja bitcoina przez Rosję, nie przyniesie sieci nic dobrego. W tej chwili Rosja odpowiada za ponad 10 proc. mocy obliczeniowej całego systemu bitcoina, a napływ rosyjskich funduszy mógłby potencjalnie zdestabilizować sieć oraz uzależnić ją od woli politycznych decydentów.

Jeśli Rosja wybierze tę drogę, nie będzie pierwszym krajem, który wykorzysta kryptowaluty do ominięcia sankcji. Korea Północna już finansuje swoje programy balistyczne i nuklearne za pomocą kryptowalut wykradzionych przez hakerów wspieranych przez państwo. Także Iran wykorzystywał wirtualne waluty do unikania sankcji nałożonych przez Stany Zjednoczone.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bitcoin | kryptowaluta | Ethereum
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »