Dolar nadal bardzo słaby. Czyja to wina?

Sytuacja dolara nie jest łatwa. Kurs EUR/USD w kulminacyjnym momencie pokazał wartość 1,25. Natomiast w parze ze złotym wycena dolara spadła do 3,30 PLN. I choć rynek w tym czasie czekał na konferencję prezesa Europejskiego Banku Centralnego, to uwagę na głównej parze skutecznie rozpraszały wypowiedzi z USA - podkreśla Katarzyna Orawczak, analityk rynku walutowego Ekantor.pl.

Sytuacja dolara nie jest łatwa. Kurs EUR/USD w kulminacyjnym momencie pokazał wartość 1,25. Natomiast w parze ze złotym wycena dolara spadła do 3,30 PLN. I choć rynek w tym czasie czekał na konferencję prezesa Europejskiego Banku Centralnego, to uwagę na głównej parze skutecznie rozpraszały wypowiedzi z USA - podkreśla Katarzyna Orawczak, analityk rynku walutowego Ekantor.pl.

Czasami wystarczy jedno zdanie aby zmienić bieg notowań waluty. Zwłaszcza, gdy pada ono z ust sekretarza skarbu USA, prezydenta tego kraju czy prezesa Europejskiego Banku Centralnego. Czy ich komentarze odcisną piętno na nastrojach inwestorów w nadchodzących dniach?

Sekretarz skarbu USA "słaby dolar jest dobry dla nas"

Pierwsza wypowiedź, która skutecznie przełożyła się na nastroje rynkowe i podsyciła trwającą wyprzedaż dolara, padła z ust sekretarza skarbu USA. Steven Mnuchin zaznaczył bowiem, że naturalnie słaby dolar sprzyja handlowi.

Abstrahując już od tego, czy rzeczywiście sytuacja ta jest dobra dla amerykańskiej gospodarki, to jednak takie słowa stały się ciosem wymierzonym wprost w dolara, co do którego zaufanie w ostatnich tygodniach i tak zostało mocno ograniczone. Nie trzeba więc było długo czekać na reakcję ze strony rynku - Po wypowiedzi sekretarza skarbu nadeszła kolejna fala osłabienia dolara. Niefortunny dla USA był również czas, w którym padły słowa Mnuchina.

Reklama

Rynek szykował się już bowiem na kolejne posiedzenie ECB, a dokładniej konferencję Mario Draghiego, na której mogły pojawić się "ostrzejsze" sygnały dotyczące przyszłej polityki - dodaje analityk Ekantor.pl.

Mario Draghi niewiele mówi o rynku walutowym Apetyt na bardziej "jastrzębią" konferencję rósł już od momentu opublikowania minutek ECB. Po cichu liczono na to, że bank zacznie informować o planach dotyczących programu QE, który w obecnym kształcie ma potrwać do września bieżącego roku. To podbiło wycenę euro. Jeżeli dołożymy do tego atmosferę po amerykańskiej stronie - konferencja mogła okazać się prawdziwym sprawdzianem dla dotychczasowej "gołębiej" retoryki prezesa banku.

Czy udało się go zdać? Jeżeli założyć, że słowa miały wpłynąć na wysoki kurs euro - to nie. W trakcie swojej wypowiedzi prezes ECB zaznaczył, że na posiedzeniu temat ograniczenia skupu aktywów nie był poruszany. W dodatku Draghi niewiele powiedział o sytuacji na rynku walutowym.

Zdanie, które przykuło silniejszą uwagę inwestorów dotyczyło natomiast bezpośrednio stóp procentowych. Według szefa banku szansę na podwyżkę w tym roku są bardzo niskie. - Mimo to nie udało się zgasić gorącej atmosfery wokół euro. I kurs EUR/USD po konferencji pokazywał wartość 1,25. Wyhamowanie aprecjacji wspólnej waluty nadeszło w kolejnych godzinach, jednak jego przyczyny szukać należy na innym kontynencie - zaznacza Orawczak z Ekantor.pl.

Donald Trump liczy na silnego dolara

Wieczorem z odsieczą dolarowi ruszył... Donald Trump. Prezydent Stanów Zjednoczonych w wywiadzie telewizyjnym przedstawił zupełnie odmienne stanowisko niż sekretarz skarbu i powiedział, że chciałby widzieć silnego dolara i w jego ocenie amerykańska waluta ruszy w tym kierunku. Nie było to raczej zdanie życzeniowe, ponieważ Trump miał świadomość z jaką reakcją spotka się jego wypowiedź. Reakcja była niemal natychmiastowa, trwała jednak tylko chwilę. Kurs EUR/USD zszedł do 1,23 by już kolejnego dnia powrócić do 1,24.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »