Euro coraz mocniejsze. Złoty już nie dotrzymuje kroku wspólnej walucie
W tygodniu, w którym poznaliśmy nazwisko nowego prezydenta Polski, a NBP i EBC podejmowały decyzje o stopach procentowych, złoty osłabił się do euro. W najbliższych kwartałach może znów sporo stracić do wspólnej waluty. Takie są prognozy kilku renomowanych instytucji finansowych, m.in.: Wells Fargo, Barclays, HSBC i Morgan Stanley.
- Ekonomiści ING Banku są zdania, że czynnikiem ryzyka dla złotego jest głęboka polaryzacja polityczna Polaków po wyborach prezydenckich i perspektywa ewentualnych przedterminowych wyborów parlamentarnych
- Euro nie ucierpiało z powodu złagodzenia polityki monetarnej przez EBC. Rynki przewidują, że stopy procentowe w strefie euro spadną w tym roku jeszcze raz o 25 punktów bazowych, jednak dalsze decyzje EBC będą zależeć głównie od napięć handlowych między Unią Europejską a USA
- Eksperci Wells Fargo, choć spodziewają się wzrostu siły euro do złotego (4,50 zł pod koniec 2026 roku), to jednocześnie prognozują, że wspólna waluta osłabi się wobec dolara
Na polskim rynku walutowym euro w ubiegłym tygodniu testowało okolice 4,29 zł, co oznacza, że było najmocniejsze od połowy kwietnia. Amerykański dolar też przegrywał ze wspólną walutą, gdyż za euro trzeba było płacić ponad 1,14 dolara, niewiele mniej niż w tegorocznym szczycie sprzed półtora miesiąca.
Do wzmocnienia euro wobec złotego bez wątpienia przyczyniły się wyniki wyborów prezydenckich w Polsce. Prezydentura Karola Nawrockiego to - w opinii rynków - czynnik wprowadzający wielką niewiadomą do polskiej gospodarki. Natomiast decyzja Rady Polityki Pieniężnej o utrzymaniu dotychczasowych stóp procentowych żadnym zaskoczeniem nie była.
RPP ze zmianami stóp czeka do czasu publikacji lipcowej projekcji inflacji. Jednak już teraz rynek spodziewa się jednego cięcia w perspektywie najbliższych trzech miesięcy, natomiast za rok widzi stopę referencyjną na poziomie 4 proc., co oznaczałoby pięć obniżek o 25 punktów bazowych. Takie tempo łagodzenia polityki pieniężnej może osłabić złotego.
Euro w tych dniach nie ucierpiało z powodu złagodzenia polityki monetarnej przez Europejski Bank Centralny. Po tym jak Eurostat poinformował, że inflacja w strefie euro w skali rok do roku spadła w maju do 1,9 proc. z 2,2 proc. miesiąc wcześniej, taki ruch był łatwy do przewidzenia. EBC obniżył główną stopę procentową o 25 punktów bazowych do 2 proc., czyli najniższego poziomu od 29 miesięcy. Rynki przewidują, że stopy w strefie euro spadną w tym roku jeszcze raz o 25 punktów, jednak dalsze decyzje banku centralnego będą zależeć głównie od napięć handlowych między Unią Europejską a USA.
W ubiegłym tygodniu na notowaniach dolara negatywnie odbiło się kontynuowanie przez prezydenta USA konfrontacyjnej polityki wojen handlowych. Donald Trump zdecydował się podnieść cła na stal i aluminium, a także zaostrzył retorykę wobec Chin. Postawił Pekinowi zarzut złamania ustaleń z genewskich rozmów sprzed trzech tygodni, które doprowadziły do 90-dniowego obniżenia obustronnych ceł. Chiny odpowiedziały mocną krytyką pod adresem USA.
Coraz więcej renomowanych banków przewiduje, że wartość euro wyrażona w złotych będzie stopniowo rosnąć i w przyszłym roku można spodziewać się notowań powyżej 4,45 zł. Różnice w tempie prognozowanej deprecjacji złotego wynikają z odmiennych założeń dotyczących kondycji polskiej gospodarki, polityki monetarnej NBP oraz sytuacji globalnej.
Najwyższej wartości kursu euro pod koniec 2026 roku spodziewają się: Wells Fargo (4,50 zł), Barclays (4,50 zł) oraz HSBC (4,48 zł). Morgan Stanley zatrzymuje się w prognozach na pierwszym kwartale 2026 roku, ale już wtedy widzi notowania na poziomie 4,45 zł. Warto zwrócić uwagę, że wiele z tych instytucji podniosło swoje wcześniejsze projekcje, co świadczy o rosnącym przekonaniu o stopniowym osłabianiu naszej waluty.
Analitycy ING Banku prognozują, że euro będzie konsolidować się w przedziale 4,20-4,35 zł, choć istnieje ryzyko przesuwania się w stronę 4,50 zł w razie eskalacji napięć geopolitycznych. Ekonomiści banku uważają, że dobre fundamenty polskiej gospodarki zmniejszają prawdopodobieństwo gwałtownego osłabienia złotego w długim terminie. Te fundamenty to: wzrost PKB napędzany konsumpcją i inwestycjami publicznymi, umiarkowana inflacja i relatywnie niski poziom zadłużenia względem innych krajów regionu.
W opracowaniu ING Banku czytamy, że dalsze losy naszej waluty będą zależeć przede wszystkim od decyzji Rady Polityki Pieniężnej i pierwszych sygnałów ze strony nowego prezydenta. "Wynik wyborów, czyli niewielka przewaga Karola Nawrockiego nad Rafałem Trzaskowskim, odzwierciedlają głęboką polaryzację polityczną w kraju. Inwestorzy obawiają się, że taka sytuacja utrudni konsolidację fiskalną, zwiększy ryzyko polityczne i może prowadzić do przedłużającej się niepewności legislacyjnej" - napisano w raporcie ING.
Jednocześnie Polska już dziś ma jeden z najwyższych deficytów fiskalnych w UE, a wydatki na obronność i programy socjalne utrudniają szybkie dostosowanie finansów publicznych. To wszystko przekłada się na wyższą premię za ryzyko kredytowe i wzrost rentowności polskich obligacji, co osłabia złotego. Zdaniem analityków ING Banku, sytuację polskiej waluty pogorszyłyby także ewentualne spory polityków rządzącej koalicji i groźba przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Eksperci Wells Fargo, holdingu usług finansowych, choć spodziewają się wzrostu siły euro do złotego (4,50 zł pod koniec 2026 roku), to jednocześnie prognozują, że wspólna waluta osłabi się wobec dolara. Pod koniec tego roku eurodolar miałby kosztować 1,11, a w trzecim kwartale 2026 tylko 1,08.
Ekonomiści Wells Fargo przyjmują niemal za pewnik, że z czasem zmaleją napięcia handlowe, zwłaszcza między USA a Chinami. W rezultacie, podnieśli prognozę globalnego wzrostu PKB na 2025 rok do 2,5 proc., a na 2026 rok do 2,4 proc., głównie dzięki korzystniejszym perspektywom gospodarki Chin. Mają jednak pewne zastrzeżenia. "Pomimo pozytywnych zmian, globalny wzrost gospodarczy w dalszym ciągu napotka na wyzwania wynikające z wyższych średnich stawek taryfowych niż przed kryzysem handlowym" - zauważa Nick Bennenbroek z Wells Fargo.
Analitycy holdingu prognozują umiarkowane spowolnienie wzrostu gospodarczego w Stanach Zjednoczonych w drugiej połowie 2025 roku, co w połączeniu z przewidywanym łagodzeniem polityki pieniężnej przez Rezerwę Federalną może doprowadzić do tymczasowej słabości dolara. Jednak już w 2026 roku spodziewają się poprawy aktywności gospodarczej, co będzie sprzyjać ponownemu umocnieniu się waluty Amerykanów.
- Chociaż druga połowa 2025 roku będzie okresem największego wyzwania dla dolara, oczekujemy, że jego wartość znów zacznie rosnąć w 2026 roku w miarę poprawy sytuacji gospodarczej i zakończenia cyklu obniżek stóp procentowych przez Fed - oznajmił Brendan McKenna, współautor prognozy Wells Fargo.
Ekonomiści holdingu gorzej oceniają kondycję gospodarczą krajów strefy euro. Podkreślają, że pomimo solidnego początku 2025 roku (PKB wzrósł w pierwszym kwartale o 0,3 proc.), sytuacja w strefie pozostaje niepewna ze względu na utrzymujące się napięcia handlowe między USA a Unią Europejską.
Ich zdaniem, majowe indeksy PMI dla strefy euro są świadectwem spowolnienia ekonomicznego - zarówno sektor produkcyjny jak i usługowy osiągnęły wyniki poniżej dających nadzieję 50 punktów (odpowiednio 49,4 i 48,9). Z prognoz Wells Fargo wyłania się jedynie umiarkowane przyspieszenie wzrostu gospodarczego strefy euro do 0,7 proc. w 2025 roku i do 1,2 proc. w 2026 roku. Eksperci holdingu przypuszczają, że Europejski Bank Centralny prawdopodobnie utrzyma łagodną politykę monetarną, co w dłuższej perspektywie będzie ograniczać atrakcyjność euro jako waluty inwestycyjnej.
Jacek Brzeski