Euro w Polsce w najbliższych latach? "Dyskusja jest bezcelowa"
Jesteśmy nadal w okresie gospodarczych turbulencji, a bank centralny najpewniej nie wspierałby szybkiego przystąpienia Polski do strefy euro - przekonuje Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. Jego zdaniem, dyskusja o przyjęciu przez nasz kraj wspólnej waluty już w najbliższych latach jest bezcelowa. Także Rafał Benecki, główny ekonomista ING, uważa, że szybkie przyjęcie euro byłoby teraz niemożliwe, ale określenie perspektywy wejścia do strefy euro mogłoby zachęcić inwestorów do lokowania kapitału w Polsce.
"Spełnienie kryteriów, jakie są wymagane przy przystąpieniu do strefy euro, byłoby trudne w najbliższych latach" - twierdzi główny ekonomista PKO BP Piotr Bujak. Dodaje w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że bank centralny zapewne nie wspierałby tego procesu.
"Jesteśmy nadal w okresie dużego rozchwiania sytuacji gospodarczej i spełnienie kryteriów, jakie są wymagane przy przystąpieniu do strefy euro, byłoby trudne w najbliższych latach. Wygląda również na to, że bank centralny nie wspierałby tego procesu. W efekcie, ze względu na brak możliwości bezpiecznego wypełnienia kryteriów, poważna dyskusja na temat przyjęcia euro przez Polskę w najbliższych latach jest bezcelowa" - przekonuje główny ekonomista PKO BP.
Wśród kryteriów, jakie kraj przyjmujący euro musi spełnić, jest fiskalne, które stanowi, że kraj nie może być w trakcie procedury nadmiernego deficytu. Procedurę wszczyna Komisja Europejska w sytuacji, kiedy kraj członkowski ma deficyt budżetu przekraczający 3 proc. PKB, oraz kiedy jego dług przekracza 60 proc. PKB. Chorwacja, która przyjęła euro w 2023 r., zarówno w momencie podejmowania decyzji o przyjęciu euro, jak i w chwili przyjmowania wspólnej waluty, miała dług przekraczający 60 proc. PKB. Jednak zdaniem ekonomisty PKO BP, trudno spodziewać się złagodzenia kryteriów przyjęcia euro.
"Nie wydaje mi się, żeby na drodze jakiejś decyzji politycznej dokonano złagodzenia stosowania kryteriów. Sądzę, że szybciej można spodziewać się zmiany samych kryteriów. Wielu ekonomistów uważa zresztą od dawna, że należy dokonać ich rewizji. Dlatego myślę, że warto poczekać, aż dokonana zostanie rewizja kryteriów konwergencji i dopiero wtedy podjąć próbę ich spełnienia, aby przyjąć euro" - powiedział Bujak.
Piotr Bujak podkreślił, że jest wiele argumentów za przystąpieniem naszego kraju do strefy euro.
Jego zdaniem sukcesy polskiej gospodarki, czyli m.in. wzrost innowacyjności i wynikająca z dobrych wyników presja na aprecjację złotego przemawiają za przystąpieniem do strefy euro. "Jednak warto wybrać dobry moment przyjęcia wspólnej waluty" - powiedział ekonomista.
Ocenił, że przy decyzji o przyjęciu euro warto także brać pod uwagę czynniki, które mogą mieć wpływ na stan polskiej gospodarki.
"Nowym czynnikiem, który warto rozważyć, jest oczekiwana integracja Ukrainy z Unią Europejską. Wydaje się, że w pewnych obszarach akcesja Ukrainy może wywołać u nas duży szok konkurencyjny i posiadanie własnej waluty pozwoliłoby na lepszą adaptację do nowej sytuacji" - stwierdził Piotr Bujak.
- Ogłoszenie, że celem Polski jest przygotowanie się do przyjęcia euro np. za 10 lat, mogłoby stać się dla inwestorów dodatkowym czynnikiem, przemawiającym za lokowaniem w Polsce. W efekcie zamiast zainwestować w Polsce 5 mld euro czy dolarów, mogliby zainwestować 10 mld - uważa główny ekonomista banku ING Rafał Benecki.
Dodał, że o lokowaniu inwestycji przez zagraniczne firmy decyduje kombinacja wielu różnych czynników, np. dostępność odpowiednich kadr, ich wykształcenie, położenie geograficzne, wielkość kraju czy jego bezpieczeństwo militarne.
"Euro mogłoby być jednym z tych czynników. Przy czym nie chodzi o szybkie przyjmowanie euro, tylko o pragmatyczne podejście, polegające na wyznaczeniu celu, dotyczącego przyjęcia wspólnej waluty. Ogłoszenie, że celem Polski jest przygotowanie się do przyjęcia euro np. za 10 lat, mogłoby stać się dla inwestorów dodatkowym czynnikiem, przemawiającym za lokowaniem w Polsce, ale także stanowiłoby punkt odniesienia dla nich. W efekcie zamiast zainwestować w Polsce 5 mld euro czy dolarów, mogliby zainwestować 10 mld" - powiedział główny ekonomista ING BSK.
Kraj przyjmujący wspólną walutę musie wypełnić tzw. kryteria konwergencji. Pierwsze z nich to fiskalne (dług publiczny nie może przekraczać 60 proc. produktu krajowego brutto, a deficyt sektora finansów publicznych 3 proc. PKB.), drugie dotyczy inflacji. Kryterium konwergencji mówi, że średnia stopa inflacji w danym państwie nie może przekroczyć o więcej niż 1,5 pkt proc. inflacji z trzech państw członkowskich UE o najbardziej stabilnych cenach. Inflacja mierzona jest za pomocą 12-miesięcznej średniej wartości zharmonizowanego indeksu cen konsumpcyjnych (HICP) w stosunku do średniej wartości tego indeksu w bezpośrednio poprzedzającym okresie 12 miesięcy
Kolejne kryterium dotyczy stóp procentowych: średnia nominalna długoterminowa stopa procentowa nie może przekraczać o więcej niż o 2 pkt proc. średniej z analogicznych stóp procentowych w trzech państwach członkowskich o najbardziej stabilnych cenach.
Ostatnie kryterium dotyczy stabilności waluty. Kraj musi przez 2 lata utrzymywać swoją walutę w Europejskim Mechanizmie Kursowym (ERM II). W tym okresie wahania kursu walut względem euro wokół pewnej ustalonej wartości (tzw. parytetu centralnego) nie może przekroczyć 15 proc. w obie strony (czyli waluta nie może się umocnić lub osłabić w większym stopniu). Nie jest możliwa zmiana parytetu centralnego na wniosek państwa członkowskiego. W okresie przebywania w ERM II nie mogą wystąpić poważne napięcia na rynku walutowym.
Polska zobowiązała się do przyjęcia euro w momencie, kiedy został podpisany traktat akcesyjny, na mocy którego nasz kraj stał się członkiem Unii Europejskiej. Jednak w traktacie nie wskazano daty, do kiedy powinniśmy przyjąć wspólną walutę.
***