Frankowicze - przewalutowanie się nie opłaci?
Franki szwajcarskie wcale nie były pierwszą atrakcyjną kredytowaną walutą. W pierwszych latach XXI wieku, dużą popularnością cieszyły się dolary, euro i jeny chińskie. Od czasu gdy w Polsce nastała moda na branie kredytów w innej walucie niż nasza ojczysta minęła już dekada.
Główne i zarazem decydujące znaczenie miał dla kredytobiorców fakt, że kredyty zaciągane w taki sposób miały mniejsze oprocentowanie, a również niskie stopy procentowe. Z początkiem 2018 roku nastąpił spadek kursu franka do 3,53 zł. W związku z wahaniami nie tylko samej waluty, ale też rat kredytów, klienci banków zaczynają się zastanawiać nad przewalutowaniem i tym samym ustabilizowaniem swoich zadłużeń.
Modna decyzja
"Kredyty we frankach największą popularność zyskały już ponad 10 lat temu, gdy kurs tej waluty wynosił około 2 złotych. Mimo stabilniejszego i niższego, o prawie połowę, oprocentowania oraz stopy procentowej, frankowicze nie mają łatwego życia. Raty w tego typu kredytach zmieniają się z wraz z kursem, co jest mniej komfortowe przy poważnych i długoterminowych zobowiązaniach.
Duży procent kredytobiorców ma już za sobą jedna trzecią lub połowę okresu spłaty kredytu, a z racji zmian kursowych, kapitał do spłaty pozostaje taki sam lub nawet większy, jak w momencie podpisania umowy kredytowej.
W ostatnich dniach coraz częściej spotykamy się z pytaniami odnośnie przewalutowania kredytów. Coraz więcej frankowiczów rozmyśla nad stabilniejszym rozwiązaniem wiążącym się ze zmianą waluty długu" - komentuje Jolanta Brudek, ekspert Domu Finansowego QS.
Dla klientów banków, którzy zdecydowali się na kredyt w szwajcarskich frankach niezwykle ważna jest stabilność waluty, ponieważ w dużej mierze to od niej zależy wysokość raty kredytu w danym okresie. W 2008 roku podczas najniższego kursu, jednostka (poniżej 2 zł za 1 franka szwajcarskiego) zaczęła się powoli umacniać i na przestrzeni kilku lat została umiejscowiona obok euro, dolara, jena i funta, jako jedna z głównych walut świata.
Wielkie zmiany w walucie
Waluta umacniała się na rynku dzięki inwestorom, którzy traktowali ją jako stabilną i bezpieczną oraz lokowali swoje pieniądze w Szwajcarskim Banku Narodowym. 6 września 2011 roku, SBN zdecydował się na fragmentaryczne usztywnienie kursu wymiany euro na franki szwajcarskie.
15 stycznia 2015 roku, był rewolucyjnym dniem dla szwajcarskich bankierów - nastał powszechnie znany "czarny czwartek" kiedy to kurs waluty osiągnął 3,52 zł. Szwajcarski Bank Narodowy postanowił wtedy porzucić, podjętą cztery lata wcześniej, politykę obrony minimalnego kursu wymiany euro na franka szwajcarskiego. Po oficjalnym ogłoszeniu decyzji, kurs franka natychmiastowo wzrósł do 4,32 zł i na długi czas silnie się umocnił.
Jak wyglądałoby przewalutowanie?
Proces zmiany waluty kredytu nie jest ani łatwy, ani przyjemny, tak wiec powinien być przemyślaną decyzją. Jeśli jesteśmy już zmęczeni ciągłymi wahaniami waluty i obawiamy się o to czy nasze raty nie będą zaraz dużo wyższe, powinniśmy rozważyć przewalutowanie.
- "Pomimo dość korzystnego obecnie kursu franka wysokość raty naszego kredytu po przewalutowaniu może zwiększyć się od 150 zł do ok 700 zł w zależności m.in. od tego, jaki był kurs waluty, gdy zdecydowaliśmy się wziąć kredyt.
Mamy trzy główne możliwość - możemy albo przewalutować kredyt, poczekać na ewentualne przyszłe propozycje banku lub pozostać przy obecnej formie spłat. Dla wielu klientów korzystniejszym wyborem jest pozostanie przy kredycie we frankach niż udręka z jego przewalutowaniem i odczuwaniem znacznego powiększenia się rat. Jest to jednak kwestia mocno indywidualna i decyzja musi być samodzielna i przemyślana. Banki dopiero zaczynają tworzyć oferty umożliwiające przewalutowanie kredytu we frankach na złotówki.
Sytuacja ta na razie niestety się nie zmieni. W Sejmie znalazły się dwie tzw. ustawy pomocy frankowiczom. Banki czekają jak ewentualnie zmieni się sytuacja prawna w Polsce, jednak w tym momencie ustawy te po raz kolejny zeszły na plan dalszy i w najbliższym czasie nie powinniśmy spodziewać się zmian" - podsumowuje Jolanta Brudek.